wtorek, 24 czerwca 2014

Bo to Pan Jezus ten rower tak zostawił ;)

Byłoby pięknie gdyby nie teściowie, którzy non stop robią nam na złość.

Np. dwa dni temu mój mąż znalazł swoje słuchawki warte 150 zł - rozwalone. Poszedł wieczorem się zapytać na dół co się stało i jakim cudem tak sobie biorą coś bez pytania i jeszcze niszczą. Przecież to kosztuje i w ogóle wypadało by się przyznać a nie tak podrzucić zepsute.

Teść wystartował do mojego męża z tekstem, że jak nie pasuje to żeby stąd wypierdalać. A jak siedzimy to mamy siedzieć cicho. No rozumiecie? Oni zniszczyli naszą własność, a my nie mamy prawa się odezwać. I to nie pierwszy raz jak nam coś ginie, czy jak nam coś niszczą. Jakiś czas temu najmłodsza siostra męża sobie wzięła nasz statyw z aparatem i jakoś tak postawiła, że spadł. Zniszczył się i statyw i aparat, to jak mąż się odezwał, to teść powiedział, że trzeba sobie było pilnować i że jest sam sobie winny bo już tyle tygodni statyw stał u C. Tylko że my nie mamy w zwyczaju grzebać w czyichś pokojach. Jak przechodząc zauważyłam statyw w jej pokoju to zabierałam na górę, ale co z tego jak za jakiś czas ona go znów wykradła, a ja nie będę przecież za nią łazić całą dobę i sprawdzać czy nam czegoś nie wzięła. A wracając do słuchawek, to od słowa do słowa i teść kazał rachunki za prąd do połowy płacić. Mąż na to że ok, ale wtedy wszystko do połowy, paliwo też i nie ma wożenia po sklepach po pracy i koniec z robieniem przeze mnie zadań tym młodym i uczeniem, tak samo on więcej nie będzie naprawiał laptopów, tabletów, telefonów, niech idą do serwisu, albo płacą za naprawę i zapytał się jak rozliczymy się za wodę, za którą płacą rodzice teścia. Ja to nawet nie widziałam, że oni płacą za wodę bo przecież tu nie mieszkają, ale że są uczynni to opłacają wodę i ścieki wszystkim swoim dzieciom. Mąż jeszcze wypomniał ojcu ile pieniędzy nam wisi. Teść trochę zgłupiał, powiedział, że za wodę nam płacić nie każe. A mnie się wykąpać nie wolno, żeby im wody nie brać, a jak się okazuje, nie płacą za to.

A co najciekawsze to babcia stwierdziła, że mój mąż to specjalnie tak te słuchawki podłożył, żeby się pokłócić.

W ogóle wszystko jest zawsze specjalnie, każdy im robi na złość, a my to w ogóle specjalnie się urodziliśmy żeby im na złość zrobić.

A swoją drogą, ja im nie kazałam ogrzewania wody robić na prąd, mogli zrobić na gaz. Najwięcej kasy idzie na ogrzewanie wody to co od nas chcą jak siedzimy w jednym pokoju, a oni używają sześć. W każdym świecą  światło, w każdym jakiś komputer/laptop/telewizor. Poza tym śpią przy włączonych światłach, nie rozumiem czemu, jak my z małymi dziećmi śpimy po ciemku i jest ok. U teściowej się całą dobę w sypialni świeci, bo w dzień ma zasłoniętą roletę, żeby jej nikt nie podglądał.

Ja nie mam nic przeciwko żebyśmy się dokładali do rachunków, ale niech to będzie sprawiedliwie. Ich jest pięcioro co z prądu korzysta, a nas tak naprawdę  dwoje, bo co ma dziecko dwuletnie czy trzymiesięczne do prądu, jak nie korzystają z kompa, nie ładują telefonów, itp, itd.

Co tylko urodziłam, to zaczęły się od nowa takie kłótnie, że masakra. Wcześniej było w miarę spokojnie, bo się bali, że ich myszy zjedzą.

Mężowi pieniądze z portfela giną, jak zostawi przez nieuwagę go na dole, a potem tylko takie teksty słyszymy: "Siedzą to niech płacą". Pod naszą nieobecność biorą sobie co chcą z naszego pokoju, giną mi leki, podpaski, proszek do prania, płyn do płukania, itp. itd. Przed nami to chowają nawet mydło i papier toaletowy żeby nie korzystać, a od nas biorą co chcą.

Ale pokarało za to wyrzucanie, bo jakby nie było nas mogą wyrzucać, ale wyrzucają też dwoje małych dzieci, które nie są niczemu winne. Któraś zostawiła wczoraj w bramie rower i jak mąż wracał późną nocą z budowy to nie zauważył i najechał. Jak zaczęli do niego skakać to powiedział, że trzeba było sobie pilnować a nie taki burdel robić.

Mam więcej do napisania, ale to już kiedy indziej.

---------------------------

Dopisane 2 lipca:

Teściowie zachowują się jakby chcieli żebyśmy się wynieśli. Prawda jest jednak inna. Teść na budowie nic nie pomoże, a mógłby usprawnić naszą wyprowwadzkę, ale wczoraj kasę na rachunki od nas wziął. Czyli najlepiej dla nich byłoby abyśmy u nich mieszkali, płacili rachunki, wszędzie wozili, usługiwali i byli na każde zawołanie.

poniedziałek, 16 czerwca 2014

Pochwalę się ;)

Okna już wstawione, a końcem lipca tynkowanie i dwa największe wydatki będą z głowy. Później mam nadzieję, że już z górki wszystko poleci i wprowadzimy się do własnego domu przed zimą.

poniedziałek, 2 czerwca 2014

Korzystając z okazji, że M sobie drzemie napiszę kilka słów.

Urodziłam 23 marca 2014 zdrową córkę przez cięcie cesarskie. Ważyła prawie 3,5 kg, 55 cm, punktów 10/10. Po operacji czułam się fatalnie, dużo gorzej niż po pierwszej cesarce. Długo dochodziłam do siebie, ale oczywiście kogo to obchodzi. Po powrocie ze szpitala poszłam z dziećmi na górę do naszego pokoju, mały M tak bardzo się cieszył, że wróciłam ze szpitala, niestety nie rozumiał, że jestem obolała i skoczył mi na brzuch. Wyłam wtedy z bólu. Mieliśmy problem, bo M początkowo nie akceptował siostry. Na szczęście mąż widząc to zaczął mi trochę pomagać i np. wychodził z M na spacery, bawił się z nim. Pierwsze dwa tygodnie były niesamowicie trudne. Kiedy Mała F płakała, a miała straszne kolki (teraz zdarzają się już coraz rzadziej), synek też zaczynał płakać. Bardzo się bał, nie rozumiał co się jej dzieje. Dużo mu tłumaczyliśmy, próbowaliśmy go zbliżyć do siostry i po jakimś czasie oswoił się i wręcz stał się bardzo opiekuńczy w stosunku do F - podawał jej smoczka, przynosił butelkę, raz chciał jej podać butelkę z wodą mineralną jak zaczęła płakać. Teraz jest na takim etapie, że jest o nią odrobinę zazdrosny, ale to zrozumiałe, bo przyzwyczaił się, że cały swój czas i uwagę poświęcam jemu.

Gdy byłam w szpitalu mąż wziął sobie urlop więc byłam spokojniejsza o M. Niestety gdy mąż przyjeżdżał do mnie do szpitala, to M cały ten czas przesiedział przypięty do wózka, bo się nikomu go pilnować nie chciało. Dziecko nabawiło się zaparć, a czy nie dostawało czegoś na uspokojenie nigdy się nie dowiem. Mimo wszystko cieszę się, że był cały i zdrowy gdy wróciłam.

Muszę już kończyć, ale odezwę się gdy znajdę wolną chwilę.