sobota, 12 listopada 2016

Zmiany

Długo mnie tu nie było. Już listopad. Ostatnio pisałam w sierpniu. Jakoś kompletnie nie mogę znaleźć czasu na bloga i w ogóle na komputer. Laptopa oglądam przeważnie wyłączonego lub jak siedzi przed nim mąż. Ciągle jest coś do zrobienia. OD poniedziałku do piątku terapia syna, a weekendy spędzam na sprzątaniu, praniu, prasowaniu i gotowaniu. Standard. Mam wrażenie że doba trwa zbyt krótko.

U mnie się wiele zmieniło. Odnośnie endometriozy. Leki przyniosły mi ogromną ulgę. Tak bardzo się bałam, czytając ulotkę tabletek hormonalnych, a u mnie wszystko odwrotnie. Od kiedy stosuję te tabletki, nie wiem co to ból miesiączkowy. Wcześniej PMS przechodziłam strasznie i z miesiąca na miesiąc coraz gorzej, ból był nie do wytrzymania, w krzyżu mnie niemal rozrywało, krwawienia obfite, migreny, biegunki, wymioty, bóle stawów i to wszystko już przez kilka dni przed okresem i 3-4 dni w trakcie. Doszło już nawet do omdleń bo nie mogłam wytrzymać bólu, a środki przeciwbólowe nie pomagały. Męczyłam się w zasadzie od zawsze, ale nikt mi nie powiedział że to nie jest normalne. Matka mówiła że też tak miała, a ginekolodzy twierdzili że taka moja uroda i że przejdzie po porodzie. Miałam dwie cesarki, a miesiączki po drugiej ciąży z cyklu na cykl coraz bardziej bolesne. Gdy ból stał się tak silny jak wtedy gdy próbowałam syna urodzić naturalnie, a nawet większy, to umówiłam się do ginekologa. Lekarza którego nie znałam w całkiem innej przychodni i to był strzał w dziesiątkę. Na drugiej wizycie przepisał mi tabletki Aidee i powiedział, że pomogą na moje dolegliwości. Podchodziłam do tego sceptycznie, ale faktycznie okazało się że to był bardzo dobry wybór. Jestem w trakcie trzeciego opakowania i nie wiem co to migrena. Czasami miewam lekki ból głowy właśnie w trakcie okresu. Ból miesiączkowy? Lekkie pobolewanie w podbrzuszu na godzinę przed krwawieniem. To wszystko. Żadnych wymiotów, biegunek i żadnych omdleń! Panicznie się bałam o mojego niepełnosprawnego syna co się stanie jeśli ja stracę przytomność w autobusie lub na ulicy prowadząc go do lub z przedszkola.

TE TABLETKI ODMIENIŁY MOJE ŻYCIE!

Moje samopoczucie się znaczenie poprawiło. Po objawach depresji ani śladu. Nie jestem już tak nerwowa i nie trzęsie mnie już na widok mojej teściowej. Mam tą kobietę i to co wyprawia gdzieś. Choć jak wyganiała mojego syna gdy zszedł na dół i Młody uciekał po schodach, ale wracał i go ta pogoniła że się potknął i buzię rozbił, to miałam ochotę ją zatłuc. Jeszcze udała, że to się przewrócił, bo za duże pantofle mu kupiłam, a słyszałam że go goni na dole w przedpokoju, bo właśnie po niego schodziłam. Wrrr...

Stałam się bardziej pewna siebie. I uwaga uwaga! ZAPISAŁAM SIĘ NA PRAWO JAZDY! W końcu się odważyłam, ale już nie miałam wyjścia, bo widzę jak moja córeczka się zmieniła, gdy zostaje pod opieką prababci jak ja muszę zawieźć i przywieźć Maciusia, a autobusami to i trawa o wiele dłużej niż jakbym jeździła samochodem. Z resztą gdybym jeździła samochodem to Małą bym brała ze sobą i by cały czas była przy mnie. Widzę po niej, że jest bardzo rozkrzyczana i wymusza płaczem strasznie, bo nie dość że się nasłucha co siostry mojego męża wyprawiają, darciem wymuszają wszystko czego chcą i osiągają swój cel, a Mała to naśladuje, to jeszcze się nauczyła, że wystarczy się rozpłakać ("rozedrzeć") i prababcia da wszystko żeby tylko był spokój. Ale jak jest ze mną i tylko zemną kilka dni to widzę, że się uspokaja, dużo rozmawiamy, dużo jej tłumaczę i jakoś się ją daje naprawić, ale nie wiem jak długo to jeszcze będzie działać, bo  jest coraz trudniej.

Nie spodziewam się że egzamin na prawko zdam za pierwszym razem, bo 5-6 podejść to ponoć norma, a nawet niektórzy zdają kilkanaście razy. Mam jednak nadzieję że za drugim, trzecim razem się uda. Na razie jestem w trakcie kursu i wcale to nie takie straszne i trudne jak myślałam. Bałam się zacząć, bo nigdy wcześniej nie jeździłam, nikt mnie nie poduczał i instruktor musiał zaczynać od samego początku. Kilka pierwszych godzin to było u mnie wyczajanie sprzęgła i nauka ruszania bez "żabki". No trochę mi było wstyd, bo chłopaki siadają i jadą, a ja taka zestresowana, żeby prosto jechać i się na pasie swoim mieścić, ale już jest ok i myślę, że dość dobrze mi idzie.

Żeby nie było tak różowo - endokrynolog poinformował mnie, że mam początkowe stadium Hashimoto. Na razie nie przepisał leków, ale musimy kontrolować wyniki badań i mam się regularnie zgłaszać do niego po skierowania.

Z medonet.pl:

"Kiedy już zostanie postawiona diagnoza – choroba Hashimoto – lekarz zleci odpowiednie leczenie. Czasem na początku kuracji zaleca przyjmowanie leków przeciwzapalnych, następnie przepisze przyjmowanie hormonu tarczycowego, lewotyroksyny. Przyjmuje się ją w postaci tabletki, którą należy połknąć na czczo i popić wodą. Ważne, by na dwie godziny przez tabletką nic nie jeść i przez 20 minut po jej przyjęciu również powstrzymać się od jedzenia.

Dobra wiadomość: lek jest na ogół dobrze tolerowany i jeśli zostanie odpowiednio dobrana dawka, organizm będzie zaopatrywany we właściwą ilość tyroksyny i będzie funkcjonował normalnie. I wiadomość gorsza: leczenie trzeba będzie kontynuować już do końca życia, w miarę zniszczenia tarczycy zwiększając dawkę tyroksyny. Dlatego raz na 3–6 miesięcy trzeba wykonać badanie i sprawdzić poziom tyroksyny we krwi, co pozwoli skorygować wysokość podawanej dawki leku.

Jeśli nie poddamy się leczeniu, mogą pojawić się poważne kłopoty kardiologiczne, nadwaga, nadmiar cholesterolu, obniżona aktywność fizyczna i intelektualna, lęki, wahania nastroju, a nawet depresja".

Dermatolog stwierdził trądzik różowaty. Wątpię, że cokolwiek mi na niego pomoże. Czerwone grudy co prawda zniknęły, ale plamki zostały. Cerę naczynkową mam od zawsze, ale dopóki mnie twarz nie piekła i te grudy się nie pojawiły, to po prostu stosowałam kosmetyki do cery naczynkowej np. Lirene i pudrowałam buzię. Gdy stan skóry na twarzy się pogorszył pędem pogoniłam po skierowanie do odpowiedniego lekarza. Stosowałam kosmetyki Mixa i jak dla mnie ok, następnie Pharmaceris - myślałam, że droższe będą lepsze - dla mnie nie. Wróciłam do Miksy i widzę poprawę. Do mycia buzi tylko i wyłącznie płyn micelarny, zero kontaktu z wodą, chyba że z naparem z rumianku. Zaczęłam dbać także o paznokcie i włosy, bo przez te moje choroby i stres ich stan się znaczenie pogorszył.  Dermatolog zapisał mi Amocon forte, ale skład nie powala. W aptece farmaceutka poleciła mi tabletki skrzyp polny z bambusem, cynkiem i witaminami oraz odżywkę z ceramidami Pirolam. Po paznokciach widać ogromną poprawę. Zawsze miałam krótkie, słabe, a w dzieciństwie i wieku młodzieńczym także obgryzione. Raz udało mi się jedynie zapuścić na mój własny ślub. Później ze względu na grę na fortepianie musiałam obciąć, ale już były mocniejsze, bo oduczyłam się je obgryzać. Teraz moje paznokcie są mocniejsze i długie. A dzięki odżywce nakładanej pod lakier do paznokci na który z kolei nakładam Wibo, Gel - Like Top Coat, lakier nie odpryskuje i utrzymuje się na paznokciach nawet 5 dni pomimo codziennego mycia garów, kąpania dzieci, mycia włosów. Gdy stosowałam sam lakier to już po jednej dobie były odpryski a paznokcie wyglądały fatalnie. A teraz jestem bardzo zadowolona.

Tyle o mnie. Co poza tym napiszę kolejnym razem.