Endometrium (nie mylić z endometriozą) – posiada każda kobieta w wieku rozrodczym. Jest to błona śluzowa macicy u ssaków, która zmienia się w czasie cyklu i podczas jej złuszczania – jest wydalana z organizmu pod postacią miesiączki.
Niestety gdy dojdzie do rozrastania się endometrium poza obręb macicy mamy do czynienia z endometriozą. To endometrium znajdujące się poza macicą też się złuszcza, ale nie ma możliwości wydostania się z organizmu kobiety i tak dochodzi do powstawania skrzepów, torbieli i stanów zapalnych. Towarzyszy temu bardzo silny ból (delikatnie mówiąc) i może prowadzić do niepłodności.
Wiele kobiet nie zdaje sobie sprawy, że choruje na endometriozę – tak jak np. ja nie zdawałam sobie sprawy przez większość mojego życia. Jednym z pierwszych objawów jest silny ból miesiączkowy – i tak jak ja miałam wmówione przez moją matkę, że miesiączka musi boleć i ona miała tak samo, tak okazuje się, że miesiączka tak naprawdę NIE BOLI! Może powodować dyskomfort, ale nie utrudniać codzienne funkcjonowanie. Bardziej narażone na wystąpienie tej choroby są kobiety, które wcześnie zaczęły miesiączkować – ja w wieku lat 10. Moja matka w wieku lat 9. Miesiączki od początku miałam bardzo obfite i bardzo bolesne. W czasie „tych” dni, nie chodziłam do szkoły, bo mdlałam z bólu, a krew zalewała mi garderobę w godzinę po zmianie podpaski. Miałam bardzo silne skurcze – tak silne, że nie byłam w stanie się wypróżnić, bo czułam jak rozrywa mi wnętrzności. A najgłupsze w tym wszystkim to, że myślałam, że to jest normalne i nie szukałam pomocy. Poza tym w trakcie miesiączki miałam tak osłabiony organizm, że łapałam wszelkie infekcje i równo z miesiączką dopadały mnie przeziębienia, grypy, aniginy. Co miesiąc byłam chora. W końcu pani doktor rodzinna poleciła mi się udać do ginekologa, bo już nawet ketonal nie pomagał. Gdy powiedziałam o tym matce, to nie zostawiła na mnie suchej nitki, bo wg niej do ginekologa chodzą tylko prostytutki. Zwyzywała mnie wtedy od dziwek i lafirynd i na tym się skończyło. A ja cierpiałam dalej. Pierwszy raz odwiedziłam ginekologa mając 20 lat, ale dowiedziała się tylko tyle, że taka jest moja uroda. Wyszłam za mąż, dalej cierpiałam z powodu uciążliwego PMSu i przerażająco bolesnych miesiączek. Jako osoba wówczas mocno wierząca nie stosowałam antykoncepcji. W końcu zaszłam w pierwszą ciążę. Och jaka byłam szczęśliwa! 9 miesięcy bez okresu! Niestety 6 miesięcy wymiotów. Coś za coś. Ciąża jakby zahamowała, a może i nawet ciut cofnęła rozwój endometriozy, bo pierwsze miesiączki po porodzie nie były bolesne, z czasem pojawiał się lekki, później większy ból, ale zaszłam w drugą ciążę. No i miałam też stałego ginekologa, który wykonał mi dwie cesarki, ale nic nie zauważył. A po ciąży zamiast zaproponować antykoncepcję, to po stosunku kazał robić irygację pochwy, żeby nie zajść w ciążę. Nie robiłam tego rodzaju płukanek, bo przede wszystkim, nie wierzę w ich skuteczność. Zaczęliśmy stosować prezerwatywy, bo panicznie bałam się kolejnej ciąży (tak pierwszą jak i drugą znosiłam bardzo źle, poza tym z synem mieliśmy ogromne problemy).
Z każdym kolejny miesiącem ból był większy i większy. W końcu doszło do tego, że bóle przed miesiączką zaczynały się już w połowie cyklu i towarzyszyły im wymioty, biegunki, migreny, bóle stawów, bóle kręgosłupa, zawroty głowy, ogromne zmęczenie, wieczne niewyspanie, nerwowość, nawracające zapalenia pęcherza oraz infekcje intymne, no i ból podczas stosunku przez który unikałam zbliżeń, a co powodowało kłótnie z mężem, bo on nie wierzył w moje dolegliwości. Przez 3 tygodnie w miesiącu czułam się jakbym rodziła i w tym momencie nie przesadzam, to był ból nie do wytrzymania. Nawet teraz gdy piszę o tym, to łzy cisną mi się do oczu. Czułam się fatalnie. Miałam wszystkie objawy niedoczynności tarczycy – udałam się do endokrynologa. Stwierdził, że niedoczynność to tylko kwestia czasu – jestem na granicy z Hashimoto. Leków nie przepisał, bo wg polskich norm, moje wyniki się jeszcze nie kwalifikowały do leczenia, ale kazał przychodzić do kontroli co 6 miesięcy. Gdy ból nasilił się do tego stopnia, że leżałam wręcz sparaliżowana w dziwnej powyginanej pozycji, a ból był już nie do wytrzymania, ryczałam i gryzłam poduszki nie mogąc się ruszyć, zmieniłam ginekologa. Początkowo myślałam, że to zapalenie przydatków.
To nie było zapalenie przydatków. Lekarz przepisał mi tabletki hormonalne – jakże ja się ich bałam. Z resztą nie widziałam potrzeby antykoncepcji, bo seksu nie było. Naczytałam się o skutkach ubocznych i nie mogłam się do tego przekonać. Dużo szukałam, dużo czytałam, dużo rozmawiałam z tym lekarzem. Dałam się przekonać i nie żałuję, bo dzięki tym lekom dostałam półtora roku życia. Wszystkie objawy jakie miałam odpuściły, tak po prostu, jak za machnięciem czarodziejskiej różdżki. Rozumiecie? Migreny nawet nie miałam przez półtora roku.
Dziś w nocy powtórka z rozrywki. Po półtora roku spokoju dopadł mnie tak cholernie silny ból, biegunki, wymioty. Ciągle jestem obolała, ale mam nadzieję, że to tylko nażarłam się czegoś nieświeżego i to stąd się wzięło. Pojutrze mam wizytę u ginekologa.
Dziewczyny – NIE LEKCEWAŻCIE BÓLI MIESIACZKOWYCH! NIE DAJCIE SOBIE WMÓWIĆ, ŻE BOLESNE MIESIĄCZKI TO CZĘŚĆ NASZEGO ŻYCIA, NIE DAJCIE SOBIE WMÓWIĆ, ŻE TO NORMALNE! Będzie coraz gorzej, więc szukajcie pomocy, szukajcie dobrych lekarzy, nie wahajcie się ich zmieniać, dopytujcie o leki najnowszej generacji. Badajcie się, badajcie się, badajcie i jeszcze raz badajcie.
Endometriozy nie można wyleczyć, ale można złagodzić objawy. Nie czekajcie tak długo jak ja. Ta choroba nie jest tego warta, a skutki mogą być opłakane. Bo co by było gdybym straciła na ulicy przytomność prowadząc niepełnosprawnego syna do przedszkola? Wiecie, że jego niepełnosprawność nie polega na braku ręki czy nogi, a jest to opóźnienie w rozwoju, autyzm – zaburzenie neurologiczne. Co by się z nim stało gdybym zemdlała? Przecież gdyby nawet ktoś chciał pomóc i wyciągnął pomocną dłoń do mojego dziecka, ten by zaczął biec przed siebie, oszołomiony nie wiadomo gdzie. Nie chcę nawet myśleć co mogło by stać się dalej.
Badajcie się!