Obecnie jestem w 22 tygodniu ciąży. Czuję się niezbyt dobrze, ciągle jestem zmęczona, osłabiona. Wiem już co jest tego przyczyną. Na weekendzie robiłam sobie morfologie krwi i wyniki wyszły bardzo kiepskie. Zmieniłam dietę na o wiele bogatszą w żelazo. Ginekolog z pewnością przepisze mi też żelazo w tabletkach. Za tydzień powtórzę badania. Mam nadzieję, że wyniki się poprawią, jeśli nie to pewnie lekarz zostawi mnie w szpitalu. Z jednej strony wakacje by mi się przydały, ale z drugiej - co z Małym M? Wczoraj z mężem wyszliśmy tylko na godzinę na zakupy, a M został w domu pod opieką babci męża, jego matki i siostry. Jak wróciliśmy to teściowa zaczęła w progu, że się strasznie napłakał i chyba chciała powiedzieć, że przez to że ja poszłam, ale C - siostra męża się wygadała, że bardzo mocno uderzył się głową o meble. Winę zwaliły na babcie, że niby był z nią wtedy, ale przecież wszystkie trzy w domu siedziały, nic nie robiły i przez godzinę nie potrafiły dziecka upilnować. Dobrze, że sobie dziecko nie rozcięło głowy. Dziś ma na czole siniec, a ja wiem, że już nigdy go z nimi nie zostawię. Zawsze M zabieram ze sobą, ale akurat wczoraj tak wyszło, że się nie spodziewałam, że wyjdziemy i zrobiłam wcześniej duże pranie i M miał wszystkie spodnie mokre, a na cienkie dreski w których biegał w domu było za zimno. Już nigdy bez niego z domu nie wyjdę. Teściowa to jest wielką babcią w gębie na mieście, a w rzeczywistości, to wnuka nawet na ręce nie weźmie.
Mój błąd. Mogłam zostać w domu.
Kochana wiem co to znaczy źle się czuć, bo walczę z anemią już 3 miesiąc...Mam nadzieje że ci się polepszy. zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńSłuchaj a czy przy tobie mały nigdy się nie uderzył? Przepraszam jeśli poczujesz się urażona ale chyba jesteś zdecydowanie nadopiekuńczą mamą dla swojego synka. Wcześniej pisałaś że nie dopuszczasz do tego żeby płakał i na wszystko mu pozwalasz. Teraz strasznie oburzyłaś się tym, że mały się uderzył. Przecież takie rzeczy się zdarzają. W tym wieku to normalne. Trzeba dziecko pilnować - wiadomo, trzeba uważać. Ale nie upilnujesz do końca bo się po prostu nie da. Dziecko musi wszystkiego spróbować, wszędzie wejść, nauczyć się radzić sobie w pewnych sytuacjach. Wypadki czasem się zdarzają i nie da się tego uniknąć, chyba że chodzisz za dzieckiem krok w krok i trzymasz go pod kloszem, ale to zdecydowanie nie jest zdrowe podejście. Nie rób sobie też takich wyrzutów - czasem trzeba skorzystać z czyjejś pomocy, nie wszędzie będziesz mogła dziecko zabrać. Może faktycznie tutaj pomoc była nieodpowiedzialna, chociaż o babci wcześniej się dobrze wypowiadałaś. Musisz nabrać dystansu do wszystkiego bo jak widać na zdrowiu Ci się to odbija.
OdpowiedzUsuńAbsolutnie nie chciałam, aby mój wpis zabrzmiał jak pretensje do kogokolwiek. Raczej mi chodziło o to, że jakby mi się tak uderzył, to by było gadania i obgadywania mnie jako matki. A to czy jestem nadopiekuńcza? Tak jestem, ale przy M się nie da inaczej. Chce być samodzielny, aż za bardzo. Jak miał 10 miesięcy wyskakiwał z łóżeczka, gdy miał 18 potrafił bez problemu wspiąć się na parapet i wejść na wysoki kuchenny stół. Ostatnio nauczył się otwierać bramkę na schody i chce po nich sam schodzić. Wolę być na tym etapie nadopiekuńcza niż co dwa miesiące zawozić go do szpitala z nowym złamaniem. Nie czuję się urażona. Wiem, że dziecku należy dać swobodę i umożliwić poznawanie świata i ja to robię jak najbardziej, ale w miejscach dla niego bezpiecznych.
OdpowiedzUsuńKochana co tam u Ciebie? Dawno się nie odzywałaś. Wszystko w porządku? Mam nadzieje że tak.
OdpowiedzUsuńŻyczę Ci dużo spokoju na święta. Spokoju chyba najbardziej Ci potrzeba! I zdrówka dla Ciebie i maleństwa oraz małego M.
Witam Cię, przypadkowo trafiłam w prawdzie na Twojego bloga a do komentarza skusiło mnie coś, co nas łączy: czyli ciąża :)
OdpowiedzUsuńJestem obecnie w 18 tygodniu ciąży, także przodujesz, ale chętnie będę śledzić Twój blog i dowiadywać się co i jak u Ciebie.
Ja dopiero zaczynam blogowanie, to mój 2 raz (poprzedni powstawał podczas bycia nastolatką). Wiem doskonale, jak wiele dobrego daje blogowanie, dzięki niemu właśnie możemy spotkać ludzi, którzy coś dobrego wniosą w nasze życie...
Pozdrawiam i zapraszam do mnie: http://care-mg.blogspot.com/
Dopiero początki, ale na pewno znacznie się uaktywnię niebawem :)