Tytuł niestety nie wskazuje na dowcip:
"Szczyt bezczelności:
Zapytać się powodzianina:
- Jak się panu powodzi? Czy się panu nie przelewa?"
Jako, że jest to mój blog mogę tutaj pisać co chcę, bez względu na to czy komuś się to podoba czy nie. Czytając niektóre komentarze starałam się pisać mniej. Niektórzy twierdzili, że tylko narzekam - ale przecież do tego mam bloga. "Miłość, małżeństwo, macierzyństwo" - nie zawsze jest różowo, nie zawsze jest jak w bajce. Bajka kończy się słowami "I żyli długo i szczęśliwie". Ktoś kiedyś powiedział, że nie bez powodu bajki dla dzieci kończą się w momencie pobrania się bohaterów.
Mój blog miał się tak właśnie skończyć w 2010 roku, kiedy to wyszłam za mąż. Po około roku nieudzielania się na nim, zaczęłam znowu pisać. Pisałam o krzywdzie jaką wyrządzili mi rodzice. W opisach i tak byłam bardzo powściągliwa i grzeczna. A temat teściów przemilczałam, wydawało mi się, że w końcu mam normalny dom, prawdziwą rodzinę. Byłam w błędzie. Teściowa na początku tylko udawała. Gdybym wiedziała jaka jest naprawdę, nigdy bym się tu nie przeprowadziła. Gdy zaczęła robić mi na złość patrzyłam przez palce. Wydawało mi się, że muszę być wdzięczna, że dali mi dach nad głową. Pomagałam dosłownie we wszystkim. Ja byłam całkiem inaczej wychowana niż rodzina męża. Będąc w pierwszej ciąży, gdy widziałam, że babcia niesie na dwór ciężkie pranie w wielkiej misce, wyrywałam jej tą miskę i ja niosłam, bo dla mnie było nie do pomyślenia żeby starsza kobieta dźwigała. To jest tylko pojedynczy przykład. Każdego kolejnego dnia przecierałam oczy ze zdziwienia. A teraz już wiem, że moja teściowa NIC nie robi tylko leży i dyryguje, co ma robić służba.
W miarę im bardziej teściowa robiła mi na złość im bardziej mnie oczerniała i obmawiała, tym moja wdzięczność powoli wygasała i potrzebowałam się wygadać. Zaczęłam się żalić na blogu, ale robię to anonimowo, więc krzywdy teściowej tym nie wyrządzam. Jak już kiedyś pisałam - imiona są zmienione.
Piszę bloga żeby pamiętać, żeby nie zapomnieć. Jestem naiwną, bardzo emocjonalną i wrażliwą osobą. Wiem, że teściowie będą potrzebować pomocy, ale tak na prawdę. Każdy będzie kiedyś stary i każdy powinien zdawać sobie z tego sprawę wcześniej i tak żyć, żeby nie krzywdzić innych, bo kiedyś może zostać przez nich odrzucony, w momencie gdy będzie potrzebował pomocy. Kiedyś w domu przewijał się temat dochowywania i babcia powiedziała do mojej teściowej "Na taką emeryturę trzeba sobie zapracować przez całe życie". Ma rację. I właśnie w takim momencie, za 15-20 lat, ja chcę przeczytać sobie tego bloga, żeby nie zgłupieć.
To jest mój blog. Piszę na nim pozytywne rzeczy jak i negatywne, bo takie jest moje życie. Piszę o problemach, o radościach. O wzlotach i upadkach. O słabościach. TO JA. TO MOJE ŻYCIE. TAKA JESTEM.
Wracając do tematu:
Wczoraj teść przyszedł do mojego męża i poinformował, go że zbiera kasę na rachunek za wodę i mamy dać 150 zł. I to jest według mnie szczyt bezczelności - kazać płacić za wodę, z której nie można skorzystać. Mój mąż się zapytał o wysokość rachunku - 220 zł. No ale jak to? Powiedział, że może dać stówę, ale przecież wody nie ma, więc za co on pieniądze woła. Pogadali na ten temat. Wieczorem mój mąż ustawił wodę żeby znów się grzała od 4 do 5, żebyśmy mieli rano ciepłą (swoją drogą dzieci już dostają histerii na hasło "mycie rączek" i nie chcą za żadne skarby myć rąk w lodowatej wodzie). Teść stwierdził, że 100 zł to za mało i mamy dać 200. Mój mąż go wyśmiał, ale nie wiem w końcu ile mu da. Ma przelać ojcu na konto, bo potem i tak gadają, że się nie dokładamy: "Pieniądze, jakie pieniądze?", a teściowa twierdzi, że my codziennie bierzemy prysznic. Chyba zacznę codziennie korzystać z prysznica, jak mąż zapłaci 100% rachunku. Teść jęczy, że nie ma pieniędzy, a dopiero na święta dostali od jednej babki 200 zł i od drugiej 100. A jeszcze zanim to, to miał kasę, żeby teściowej dwa blendery kupić, siedem płaszczy (po co jak ona z domu nie wychodzi?), kilka skrzynek pomarańczy, wory orzechów nerkowca i litry mleka kokosowego (od kiedy zaczęłam ćwiczyć teściowa zaczęła się w ten sposób codziennie odżywiać) i iPhona Claudii. Przewalają całe 2x 500+ na pierdoły i lamentują, że są biedni. Denerwuje mnie to. Babka sypnęła im kasą na święta, zrobiła zakupy, dała na zbędne leki, a w święta teść powiedział, do swojej żonki na jej matkę:
"Niech się ta kurwa zamknie, bo nią drzwi zaraz wypierdolę". Bo babka zaczęła coś gadać, że nie może nawet zjeść kawałka kiełbasy co sama kupiła, bo wszystko chowają, czy zjedli.