Panie Boże, zabierz mnie do Siebie albo gdziekolwiek uważasz.
Dłużej tego nie zniosę.
Zawsze żyłam według przykazań. Za co mnie tak karzesz? Nie zrobiłam niczego złego!
Tyle złych ludzi chodzi po świecie... Dlaczego ja mam tak zrąbane życie?!
Witam!
OdpowiedzUsuńCzytam Twojego bloga od dawna (dlatego pozwolę sobie tak po imieniu ;-)..
Przykro mi się zrobiło gdy przeczytałam ,że Ci źle ..Zwłaszcza teraz,u progu Świąt.
Trzymaj się kochana ,może jeszcze wydarzy się coś tak dobrego ,że sama się zdziwisz. Tego Ci życzę na te Święta .
P.S. Choć wyprowadzka bardzo wskazana ...
Pozdrawiam.
Netka
Dziękuję.
OdpowiedzUsuńKryzys minął - tak mi się przynajmniej wydaje. Zaczęłam znowu ćwiczyć i energia oraz pozytywne myślenie wróciły. Kiedyś byłam aktywną osobą i chyba mi tego zabrakło. Lepiej się czuję gdy rano poćwiczę - mam wówczas energię na cały dzień, jestem radosna, myślę pozytywnie, jestem spokojna, bardziej pewna siebie i trudniej wyprowadzić mnie z równowagi. Teściowa to najwyraźniej zauważyła i dlatego odłączyła mi tą wodę, żebym po ćwiczeniach nie mogła się odświeżyć (tu właściwie chodzi tylko o umycie włosów, bo myję się i tak w misce już od ładnych paru lat, bo zawsze jest wojna o prysznic, więc z niego korzystam tylko raz w tygodniu choć dla niej to i tak za dużo). A wie że muszę codziennie wychodzić z domu, bo Maciusia odwożę na terapię codziennie i nie wyjdę z domu jak mi się pot leje po karku strumieniami. W ubiegłym tygodniu już mnie krew zalewała, bo miałam kilka ważnych spotkań i zorientowałam się, że teściowa sobie włącza wodę "na ostro (poza taryfą)" kiedy jej pasuje - czyli jak wstanie o 11 i wówczas nie ważne, że prąd o tej godzinie jest 2x droższy. Przecież i tak po pieniądze przyjdą do nas. A mi nie wolno włączyć wody przed 5 rano mimo że taryfa jest do 6, bo muszą niby zmniejszyć koszty zużycia prądu. A co najlepsze Aga się wygadała, że codziennie tak grzeją wodę "na ostro" (już prawie dwa tygodnie). A że mnie nie ma w domu od 6:40 do 17 lub dłużej, to nic nie wiedziałam. Taryfa jest też od 13 do 15 więc jest ustawiona wtedy woda na grzanie, ale o 15 teściowa wylewa całą wodę, choćby miała usiąść na wannie, a gorącą puścić pod prysznicem. Tydzień temu we środę mężowi udało się wyjść wcześniej z pracy i jak Maciusia odebrałam z terapii o 14 to wróciliśmy szybko do domu. Chciałam się umyć, bo miałam o 17 ważne spotkanie. Do domu dojechaliśmy na 15, to widziałam jak teściowa biegnie zająć sobie łazienkę, żebym przypadkiem się nie umyła. Wylała wodę, a ja myłam się w zimnej. I tak cały czas na złość robi i nawet w Wielką Sobotę sobie nie odpuściła. Do tego dochodzi setka je innych zachowań. Nie mogę spokojnie nic ugotować, bo jej wszystko śmierdzi. Albo wyleży się calutki dzień w sypialni, a wylezie jak ja w kuchni coś gotuję i się rozpycha, panoszy, chce pokazać, że to jej kuchnia, jej dom. Ja tego przecież nie kwestionuję. Chcę przygotować rodzinie coś do jedzenia - to wszystko, a ona mnie co chwile popycha niby przypadkiem, chlapie mi nad garami albo zajmuje cały stół i blat kuchenny, bo ona będzie jadła śniadanie, oczywiście zostawiając po sobie chlew, który ja muszę posprzątać.
Dziękuję za wsparcie.
Hej!
OdpowiedzUsuńWierzę,że jest tak jak piszesz ... natomiast nie mogę uwierzyć ,że udaje Ci się to wszystko znosić :-(
Z tego co piszesz jest coraz gorzej i niestety obawiam się ,że plany dotyczące wyprowadzki to (wybacz) ,ale tylko Twoje plany...
No chyba,że mąż podejmuje temat i widzi ,że (mam wrażenie) rodzice chcieliby żebyście się wyprowadzili (na to wskazuje ich zachowanie moim zdaniem). Tzn wiesz ,w zasadzie to jest tak ,że i by chcieli i nie chcieli (dokladacie się do rachunków ,więc to im zapewne pasuje).
Pozdrawiam. Netka
Kochana!
OdpowiedzUsuńJesteś bardzo świadoma siebie,swoich doświadczeń,możliwości ale także słabości.
To bardzo,bardzo dużo bo wielu ludzi całe życie wypiera prawdę o samym sobie.
Niestety (podobnie jak ja) nie potrafisz zabrać o siebie ...ktos już tu kiedyś napisał ,nie będę powielać ,zresztą daleko mi do krytykowania czyjegoś związku bo sama mam jak mam - ale (o ile teściów się nie wybiera i z nimi nie żeni) o tyle męża tak - a tutaj ewidentnie coś nawala...
Nie powinno być tak,że mąż "wie,że dużo możesz znieść więc ....".
No ale ,nie będę broń Boże pouczać ,sama też się godzę na więcej niz zapewne powinnam :-(
Miłego dnia !!
Netka
Wiem jak to wygląda.
OdpowiedzUsuńJednak widzę i czuję, że mój mąż znienawidził już swoich rodziców i chce tak samo wyprowadzki jak ja. Może to ambicja. Moglibyśmy wyprowadzić się do kawalerki już teraz, ale teraz żyjemy w jednym pokoju i fatalnie to wygląda. Jak jestem z dziećmi w domu to jest ciężko nawet małą na drzemkę położyć, bo syn nie rozumie co znaczy "cicho". Poza tym nie chcemy żeby się pomoc społeczna czy inna instytucja doczepiła że nie mamy warunków dla dzieci. Dlatego chcemy zapracować na większe mieszkanie - marzeniem byłoby 3pokojowe. Gdzie byłby salon, nasza sypialnia i pokój dzieci. A za kilka lat Faustynka musi mieć swój własny pokój. Nie wiem w jakim stanie Maciuś będzie za kilka lat. Wierzę że będzie poprawa, ale zdaję sobie sprawę że może nie być. Maciuś musi mieć swój pokój w 100% dla niego bezpieczny a Faustynka będzie potrzebowała własnego pokoju dla swojego bezpieczeństwa. Staramy się myśleć na przyszłość. W chwili obecnej rozglądamy się za dwupokojowym. Do przeprowadzki jest bliżej niż dalej, a później teściowie niech robią co chcą.