3160g
56cm
Porodu opisywać nie będę, aby nikogo nie zniechęcać, czy stresować.
Powiem tylko, że we czwartek około godziny 20 dopadły mnie nieregularne skurcze i uregulowały się o 2 w nocy. O 5 rano mąż zawiózł mnie do szpitala. Urodziłam dopiero o 22:50. Rodziłam razem z mężem, ale poród zakończył się cięciem cesarskim.
Najważniejsze, że mam już moje maleństwo przy sobie. Jestem szczęśliwa.
A jaki tatuś jest dumny ze swojego synka, no i żony.
Udało mi się zaliczyć sesję. We czwartek 26 stycznia miałam jeszcze dwa egzaminy, a następnego dnia leżałam już na porodówce. Hardcore. W tym tygodniu miałam mieć jeszcze jeden, już ostatni egzamin, ale miałam 5 na zaliczeniu i gostek powiedział, że jeżeli nie będę mogła być na egzaminie to mi przepisze ocenę, bo to przecież nie moja wina.
Gratulacje :) Niech Maleństwo zdrowo się chowa!Fajnie się złożyło, że zdążyłaś sesję zaliczyć przed porodem jeszcze, bo teraz masz czas tylko dla synka.
OdpowiedzUsuńGratuluję :))) Masz już 2 mężczyzn, których trzeba pilnować :DWszystkiego najlepszego dla chłopca :))))Aniawww.dieta-kontra-ja.blog.onet.pl
OdpowiedzUsuńGratulacje! Ale super ci się to wszystko ułożylo z egzaminami:) Zdrówka dla was:)
OdpowiedzUsuńgratulacje:):) Życze dużo szczęścia :) dlatego ja się zastanawiam nad cesarką...bo moja koleżanka rodziła i opowiadała mi i raczej naturalnie nie będę chciała rodzić:P Najważniejsze że maleństwo zdrowe:P
OdpowiedzUsuńCudownie. Gratulacje dla mamusi i tatusia! Niech Wam maleństwo zdrowo rośnie :)Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńGratuluję
OdpowiedzUsuń