Kiedy byłam w ciąży dbaliśmy z mężem i z teściami żeby nikt nie wiedział, w którym miesiącu ciąży jestem i na kiedy jest termin. Gdy ktoś pytał udzielaliśmy wymijających odpowiedzi. Nie chcieliśmy aby doszło to do moich rodziców. Również kiedy już urodziłam nie chwaliliśmy się tym. Jednak długo się nie dało tego ukryć, bo już kiedy mąż pojechał zapisać małego M. do ośrodka zdrowia wieści o dziecku rozeszły się jak świeże bułeczki. Podejrzewam że to jedna z pielęgniarek zadzwoniła do mojej matki z tą informacją, bo już godzinę po powrocie męża miałam od matki telefony. Nie odbierałam ich. Przecież nie mamy o czym rozmawiać. Wyrzucili mnie w końcu z domu. Czego teraz chcą?
Sytuacja się zaogniła, gdy moi rodzice zaczęli obdzwaniać rodzinę mojego męża i to nie tą najbliższą, bo teściowie nie odbierali. Matka skombinowała numer do dziadków mojego męża z całkiem innej miejscowości i tam wydzwaniała, aby się wybielić i oczernić jak zwykle nas. Wygadywała bzdury jakie nigdy nie miały miejsca. Że mój mąż i ja byliśmy strasznie źle w stosunku do nich nastawieni, że pyskowaliśmy, wyzywaliśmy im, nie chcieliśmy w niczym pomóc, żyliśmy na ich koszt, wyrzucaliśmy ich z pokoju, wyklinaliśmy, że mój mąż mnie buntował...itp.itd. Coś takiego nigdy nie miało miejsca, ale oczywiście dziadkowie im uwierzyli. A chodziło o to głównie że nie odbieramy telefonów. Dziadkowie przegadali do mojego teścia, że się musimy z moimi pogodzić, przeprosić, bo tam jest dom duży i szkoda takiej chaty, a tu przecież nie ma miejsca. A my zanim znajdziemy coś własnego to minie 15 lat i tyle będziemy siedzieć teściom na głowie. I teść odebrał jak mój ojciec zadzwonił i naobiecywał, że z nami porozmawia. Stwierdziliśmy z mężem, że trzeba to raz na zawsze zakończyć. odbiorę i powiem im jasno, że po tym co mi zrobili nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Tak też zrobiłam. Spokojnie bez wulgaryzmów wyjaśniłam ojcu co zrobili, bo jak się okazało to nie wiedział. Zaczął się na mnie drzeć, że tak być nie może, że nie odbieram telefonów i się obrażam. mówiąc prościej - mam się dać gnoić i jeszcze ich lizać za to po dupach. Jak zwykle zaczął mnie wyzywać. Powiedziałam, że chcę aby mi dali święty spokój, bo im nigdy nie wybaczę. Ojciec kazał tylko pozabierać resztę swoich rzeczy bo lokatorzy mają przyjść mieszkać. Nie pytał jak się czuję, nie pytał o wnuka. A ja głupia myślałam, ze dzwonią, bo chcą dziecko widzieć albo żebyśmy wracali. Głupia naiwna. Potem dzwonił do męża - usłyszał to samo. Myśleliśmy że to już koniec, jednak się przeliczyliśmy.
Ojciec z matką zaczęli terroryzować telefonami dziadków mojego męża, a rodziców teścia. Wygadywali że bram ki piątej klepki, że postradałam rozum.
Mam już tego wszystkiego dosyć.
Sytuacja się zaogniła, gdy moi rodzice zaczęli obdzwaniać rodzinę mojego męża i to nie tą najbliższą, bo teściowie nie odbierali. Matka skombinowała numer do dziadków mojego męża z całkiem innej miejscowości i tam wydzwaniała, aby się wybielić i oczernić jak zwykle nas. Wygadywała bzdury jakie nigdy nie miały miejsca. Że mój mąż i ja byliśmy strasznie źle w stosunku do nich nastawieni, że pyskowaliśmy, wyzywaliśmy im, nie chcieliśmy w niczym pomóc, żyliśmy na ich koszt, wyrzucaliśmy ich z pokoju, wyklinaliśmy, że mój mąż mnie buntował...itp.itd. Coś takiego nigdy nie miało miejsca, ale oczywiście dziadkowie im uwierzyli. A chodziło o to głównie że nie odbieramy telefonów. Dziadkowie przegadali do mojego teścia, że się musimy z moimi pogodzić, przeprosić, bo tam jest dom duży i szkoda takiej chaty, a tu przecież nie ma miejsca. A my zanim znajdziemy coś własnego to minie 15 lat i tyle będziemy siedzieć teściom na głowie. I teść odebrał jak mój ojciec zadzwonił i naobiecywał, że z nami porozmawia. Stwierdziliśmy z mężem, że trzeba to raz na zawsze zakończyć. odbiorę i powiem im jasno, że po tym co mi zrobili nie chcę mieć z nimi nic wspólnego. Tak też zrobiłam. Spokojnie bez wulgaryzmów wyjaśniłam ojcu co zrobili, bo jak się okazało to nie wiedział. Zaczął się na mnie drzeć, że tak być nie może, że nie odbieram telefonów i się obrażam. mówiąc prościej - mam się dać gnoić i jeszcze ich lizać za to po dupach. Jak zwykle zaczął mnie wyzywać. Powiedziałam, że chcę aby mi dali święty spokój, bo im nigdy nie wybaczę. Ojciec kazał tylko pozabierać resztę swoich rzeczy bo lokatorzy mają przyjść mieszkać. Nie pytał jak się czuję, nie pytał o wnuka. A ja głupia myślałam, ze dzwonią, bo chcą dziecko widzieć albo żebyśmy wracali. Głupia naiwna. Potem dzwonił do męża - usłyszał to samo. Myśleliśmy że to już koniec, jednak się przeliczyliśmy.
Ojciec z matką zaczęli terroryzować telefonami dziadków mojego męża, a rodziców teścia. Wygadywali że bram ki piątej klepki, że postradałam rozum.
Mam już tego wszystkiego dosyć.