Dziękuję za gratulacje, słowa otuchy i wsparcie. To na prawdę wiele daje. Czuję się już troche lepiej. Mam wrażenie że mdłości powoli ustępują. Zaczynam normalnie jeść. Zazwyczaj jest to bułeczka razowa z twarożkiem i warzywami, ale dobre i to. Od jakiegoś czasu boli mnie lewa noga, na której pojawiły się czerwone i fioletowe guzy. To chyba żylaki, ale lekarz stwierdzil że to tylko siniaki. Utrzymują się już dwa tygodnie, a noga boli nadal. Mam problem z prostowaniem i zginaniem. Jeszcze jak na złość dopadło nas przeziębienie. Zaczęło się od męża, ale łykną Rutinacee i Ibuprom. Po dwóch dniach mu przeszło, za to Mały M miał katar i gorączkę. Dwie noce nie zmrużyłam oka, ale jemu też szybko przeszło. Zostałam ja i się tak męczę i leczę domowymi sposobami ponad tydzień. Na szczęście został mi już tylko katar.
Czuję się samotna i smutna. Mąż całymi dniami poza domem, a ja muszę sobie radzić sama ze wszystkim. Przykre to, bo chciałabym się do niego przytulić, a jest to możliwe dopiero jak śpi. Mały M też tęskni za tatą, a widzi go nie więcej niż godzinę dziennie. Głupie to wszystko, bo pracę kończy o 15, więc nawet robiąc zakupy powinien być o 16 w domu, ale ugania się ze swoim ojcem po wszystkich możliwych sklepach do godziny 20. Jak wróci to zanim zje, odpocznie. Jeszcze komputer albo telewizor i tyle żona męża widziała. Mam nadzieję że jak się wyprowadzimy, to się to zmieni i będę miała męża w domu od 16. Oby tylko nie jeździł na każde zawołanie mamusi, bo coś nie działa, coś się zepsuło.
Wyczekuję z niecierpliwością przeprowadzki.
Na wstępie gratuluję drugiego dzieciątka. Jak tak czytam o nieobecności twojego męża w domu i o tym, że widujesz go jak idziesz spać, to Cię podziwiam. Życzę abyście po przeprowadzce znaleźli dla Siebie więcej czasu, i aby twój Mąż znalazł czas na swoją rodzinę, a nie wiecznie dla rodziców.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam i wszystkiego dobrego życzę
Na pewno jak się przeprowadzicie to będziesz go miała więcej dla siebie. Kochana trzymaj sie dzielnie. zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńOj to może powinnaś z nim porozmawiać? Tyle godzin co dziennie po sklepach? A rodzina? Ja bym z nerwów nie wytrzymała:( Życzę Ci dużo zdrowia, Tobie i Maluchom, i oby jak najszybciej zleciał Ci ten czas do przeprowadzki.
OdpowiedzUsuńChciałabym być optymistyczna jak przedmówczynie, ale póki Twój mąż nie zrozumie Twoich potrzeb to nie będzie dobrze. Jak się przeprowadzicie to może z pierwszy miesiąc będzie super potem jak zobaczy ile to wysiłku trzeba włożyć w dom, w dziecko i Ciebie znów zacznie uciekać. Bo to co on teraz robi jak na to wszystko pozwala jest zwyczajną ucieczką. A Ty im dłużej jesteś ze wszystkim sama tym bardziej jesteś znerwicowana i sfrustrowana, że z czasem nawet te pozytywne rzeczy będą Cię irytować. Musisz nim wstrząsnąć! Dać warunek! Powiedz mu jasno, że np dziś mają zrobić zakupy tak by starczyło na dwa kolejne dni i że jutro chcesz go widzieć prosto po pracy chętnego do pomocy bo Ty właśnie jutro masz czas tylko dla siebie, a reszta Cię nie interesuje! Zrób coś bo się wykończysz.
OdpowiedzUsuńPewnie się wykończę. Tyle razy męża prosiłam żeby wrócił od razu po pracy. To nawet jak on ojcu oznajmi, że wraca od razu do domu, a teściowa do teścia zadzwoni że jej trzeba to, to, to i tamto, to nie ma gadania bo teść się jej boi i musi wszystkie zachcianki spełniać, bo jak nie to nie ma wstępu do domu. Jak mój mąż się stawia to teść się odgraża, że "a będziesz coś chciał" albo "a jeszcze zobaczysz, pożalujesz" itp itd i mój mąż jeździ za pierdołami do wieczora. Wiem że powinnam mężem wsrtząsnąć i wiem że jakbym się stąd wyniosła z dzieckiem to by za mną poszedł, ale dokąd ja pójdę? Sama jestem sobie winna, udupiłam się i już. Wiem gdzie popełniłam błędy. Trzeba było podjąć pracę jak syn tylko skończył roczek albo juz na studiach iść na zaoczne i do pracy. Żeby mieć własną kasę. A tak jestem na utrzymaniu męża i nie jestem z tego dumna. Albo od razu po ślubie powinniśmy byli coś wynająć. Nie liczyć się z nikim tylko robić swoje.
OdpowiedzUsuńJuż tyle razy z nim rozmawiałam. A już od dwóch lat to wygląda tak samo. W ogóle wczoraj mnie poinformował, że się zapisał na jakąś wycieczkę z pracy na którąś sobotę w pazdzierniku. Coraz bardziej mi się to nie podoba. Mnie by nie póścił samej na coś takiego. Nie wiem jak długo jeszcze to wytrzymam.
OdpowiedzUsuńTu już nie chodzi o to gdzie mieszkacie tylko o relacje między wami. Bo ta komiczna sytuacja z teściami była by nawet do zniesienia jeśli on by cie w tym wszystkim wspierał, wracał do domu, stawał za tobą, umiał wyznaczyć granice rodzicom itd. Musisz być dzielna i pomału myśleć o sobie.
OdpowiedzUsuńJa na Twoim miejscu zaryzykowałabym i po powrocie do domu pana męża po sklepach itp zwyczajnie dała mu dzieciaka na rękę i wyszła z domu bez słowa.... Poszła bym do koleżanki na noc, nie odbierała telefonu przez parę dni... Sytuacja wyglądałaby dość jasno, ale może by pomogła.... Ja w krytycznej sytuacji brałam małą i jechałam do rodziców, na następny dzień mąż też już tam był....
Tak jak tu dziewczyny radzą nie może tak dalej być. Musisz pogadać ze swoim mężem raz porządnie i skutecznie. Wiem że to wszystko nie jest takie łatwiej, ze mieszkacie z teściami i jesteście od nich zależni ale chyba dzień w dzień nie musi jeździć po sklepach do wieczora. Raz w tygodniu owszem ale nie codziennie.
OdpowiedzUsuń