W ostatnim wpisie napomknęłam coś o sytuacji u teściów, jednak należało by tu wyodrębnić całkiem nowy post. Nie pisałam Wam wcześniej o tym co się u nich dzieje, bo niespecjalnie mnie to obchodzi. W końcu nie mieszkam tam od prawie dwóch lat i cieszę się własnym życiem oraz tym, że już ich oglądać nie muszę.
Tylko tam się takie cuda wyprawiają... Ja w tym żyłam, więc mnie to nie dziwi. To jest bardzo ciekawe jak ludzka psychika może być zjebana uszkodzona.
Otóż.
Nie od dziś wiadomo, że moja treściowa jest hipochondryczką. Prawdziwą lub udawaną. Tego nie wiemy. Tak jej w każdym bądź razie wygodnie, bo nie musi wychodzić z domu, a teraz to już w ogóle luz.
Tylko, że...
Od początku epidemii mój teść ma zakaz wstępu do domu. Całkowity zakaz wstępu. Drzwi są zamknięte na klucz i nikt do domu nie wejdzie. Nikt. Nie wejdzie, ani nie wyjdzie. Moja teściowa, babka i Claudia siedzą w domu od czterech miesięcy, nie wychodząc nawet na podwórko. Mój teść od prawie czterech miesięcy mieszka w kotłowni. Tak, w KOTŁOWNI. Codziennie tylko zakupy podaje przez okno w kuchni, które babka odkaża. Teściowa do kuchni nie wchodzi. Potrafiła się ustawić. Nie mówcie, że nie. Babka teraz jej herbatki, śniadanka, obiadki, wszystko do sypialni zanosi, bo Elunia bidna i by ją wirus zabił. Chociaż raz jest tak, za chwile się chlają. Cuda się tam wyprawiają.
Teść w kotłowni ułożył kilka desek na których śpi. Dobrze chociaż, że ma tam starą kuchenkę, to chociaż sobie jajka z kurnika usmaży. Nie kąpie się, bo nie może wejść do domu do łazienki. Mój mąż mówi, że nie da się już obok niego przejść, taki zapach. Ubrania też ma nie wyprane. Tyle co się w jakiejś misce wymyje, ale co to za mycie. Z ubikacji nie skorzysta, chodzi do lasu. No cyrk, no cyrk.
Agnieszka toczyła wojny, bo jej w domu nie da się utrzymać. Musiała po drabinie wchodzić na pierwsze piętro do swojego pokoju, żeby nie przynieść na parter Covidu. Chciała czy to pójść pod prysznic czy do kuchni zjeść, to dantejskie sceny się odbywały. Nie wiem wszystkiego, bo nie widziałam, ale mogę się domyślać co tam się działo. A że Agnieszkę znam już ładnych parę lat, to wiem że nie odpuści i jestem pewna, że i do rękoczynów tam dochodziło.
Dwa tygodnie temu wyniosła się do swojego chłopaka i mieszkają u jego rodziców. Twierdzi, że na stałe.
Misiu jest najmłodszy z rodzeństwa i rodzice pewnie będą go chcieli zostawić do domu. Jego starszym braciom i siostrom, a trochę ich ma, pozapisywali działki, pomogli wybudować domy i został tylko Misiu. Nie wiem jakie mają plany. Pożyjemy zobaczymy. Są młodziutcy. Przed Agnieszką jeszcze rok szkoły średniej. No chyba, że rzuci to w cholerę i jak tylko zostaną otwarte granice to wyfruną z kraju. Kto wie. Może być różnie.
Czuję, że ona to już planowała wcześniej. Tak wcześnie prawko zaczęła robić. Od babki pieniądze wysępiła, najpierw na kurs, egzaminy, dodatkowe godziny jazdy, potem na samochód. Ona też jest cwana. Jeszcze na pewno nie raz wróci po pieniądze. A babka daje, bo Agniesia bidna, bo jej nikt nie da. Oj tak to wszystko wygląda.
A co z Claudią, nie mam pojęcia. Pewnie znowu zamknęła się w swoim świecie.
Dobrze ze sie od nich uwolniłaś.
OdpowiedzUsuńNawet nie wiesz jak się cieszę 😁
UsuńZobaczyłaby Elunia, jak wygląda prawdziwa choroba - obojętnie w jakim wydaniu - ciekawe, co by wtedy było...
OdpowiedzUsuńBrak mi słów do tej rodzinki.
Zobaczyłaby. Wiesz że ona nawet nigdy kataru nie miała? Taki z niej tzw. opiekun dupy. A co dopiero coś poważnego.
UsuńJak mawiał mój dziadek: tylko współczuć....
UsuńRęce mi się załamały. Nie wiadomo czy się śmiać czy płakać !
OdpowiedzUsuńZa bardzo się przejmuję żeby się z tego śmiać, choć w tej sytuacji , wiedząc jakie sama piekło tam przeszłam, może powinnam...
UsuńTo jest straszne
OdpowiedzUsuńCyrk na kółkach jednym słowem :)
OdpowiedzUsuńNiestety
UsuńTY... mówisz poważnie???!!! O teściu??? Ja pierd... Masakra! Ale że on się tak dał to jestem w szoku.
OdpowiedzUsuńO Misiu nie słyszałam wcześniej, jakoś go przeoczyłam (?)
Poważnie. Teść siedzi pod pantoflem do tego stopnia że to ludzkie granice przekracza. No wszyscy sie tej baby boją. Ja też już ostatnie lata mieszkania tam myłam się z dziećmi w misce, bo nie chciałam już małpie w drogę wchodzić. Średniowiecze...
UsuńTeść się na to godzi "dla jej komfortu psychiczpnego" i myśli że tak ma być, bo ona taka schorowana. Choć lekarze twierdzą inaczej i wysyłają do psychiatry, bo wiedzą że czubek.
A Misia widocznie przeoczyłaś. Spotykają się z Agnieszką już ze 3-4 lata.
W ogóle to muszę się zmobilizować i opisać co się tam wyprawia teraz, bo teść od dwóch tygodni ma gorączkę! A teściowa mu nie pozwala zbadać czy to ten wirus, bo jakby dostał kwarantanne to nie będzie miał kto zakupów przynieść! O_o
Aga 3 lata jest z Misiem --> https://trzy-m.blogspot.com/2017/04/powoli-do-przodu.html?m=0
UsuńTutaj pisałam, że zaczęli się spotykać.
Aż się dziwię że do tej pory z nią jest, bo ona od początku brzydko się do niego odnosiła i nie sądziłam że ten związek przetrwa.
Jednak ostatnio się trochę wyjaśniło, bo Misiu ma problemy ze zdrowiem, chyba nawet stopień niepełnosprawności i trzyma się jej rękami i nogami, żeby tylko kogoś mieć :(
Też więcej niedługo napiszę, bo Aga trafiła przed weekendem do szpitala i też jest co pisać.
No, to ogólnie katastrofa. Tak, już pamiętam Miśka. Kurde, gorączka to nie żarty, nie ma nikogo kto by na tę babę wpłynął!Normalnie trudno uwierzyć gdy się to czyta!
OdpowiedzUsuńMoja była teściowa, jak wiesz, też się trzęsła nad sobą i od 40 lat umiera na wyimaginowaną chorobę. I też zawsze to umiała wykorzystać i się ustawić. A facetów to (tylko za mojej kadencji) miała 5. Jeden jej leki załatwiał, drugi remont zrobił, trzeci kocykiem przykrywał i rosołki gotował... Ja pierniczę! Hahaha!
Opowiadałaś mi o niej. Pamiętam. Podobne są z moją teściową.
UsuńPrzeczytałam ten twój stary wpis o Misiu i mam jedno spostrzeżenie: pamiętajcie o drugiej kontroli kręgosłupa Maciusia, bo to jakoś 3 lata minęło akurat, nie? :D
OdpowiedzUsuńDzięki, to już faktycznie 3 lata.
UsuńJak ten czas leci...
Aż trudno uwierzyć, że takie rzeczy mogą się dziać. Co się dzieje w głowie tej kobiety, aż strach się bać. Teścia szkoda. Co nim powoduje, że pozwala sobie na takie traktowanie.
OdpowiedzUsuńMoże jakieś przesądy? Klątwy?
UsuńSzantaże, ultimatum...
Poza tym, wstyd przed ludźmi.
Jak mieszkaliśmy u nich, to gdy na początku stawał w naszej obronie, po naszej stronie, to w końcu dostał ultimatum.
Musiał być z teściową jednym głosem albo ona pójdzie na policje i zezna że on się nad nią znęca i go urządzi jak jakaś jej koleżanka swojego męża załatwiła. Poza tym groźby rozwodu, itp.