czwartek, 24 grudnia 2009

212 dni do ślubu ;D

  
Na początku dziękuję wszystkim za piękne świąteczne życzenia.
  A co do rodziców to nie ma tak łatwo. Może gdybyście czytali mojego bloga od początku wiedzielibyście nieco więcej. Teraz to już szkoda o tym gadać i się denerwować. Wystarczą mi bieżące wydarzenia. Jeśli jesteście zainteresowani, to więcej powiedzą wam wpisy z lutego i marca.
Pozdrawiam wszystkich czytających.
Jeszcze raz życzę wesołych i spokojnych Świąt!!! 

    
Do ślubu już tylko 7 miesięcy.

wtorek, 22 grudnia 2009

214 dni do ślubu ;)

Jako że zbliżają się Święta Bożego Narodzenia chciałam życzyć wszystkim odwiedzającym mojego bloga wesolutkich, zdrowych i cieplutkich świąt, spędzonych razem z najbliższymi oraz udanej zabawy sylwestrowej i dużo, dużo szczęścia i miłości w Nowym Roku i nie tylko ale i w całym życiu!
 
Do ślubu jeszcze 7 miesięcy i 2 dni.
W Wigilię będzie nasza siódma przedślubna miesięcznica.
Już się nie mogę doczekać.
Niby to już nie długo, a jednak...
W najbliższym czasie wypadało by poszukać ślubnych butów. Już się troszkę rozglądałam, ale jeszcze nic konkretnego nie wpadło mi w oko. Może po świętach wybiorę w końcu jakieś buciki. No i oczywiście musimy się porozglądać za butami i garniturem dla mojego Lubego. I zamówić wreszcie obrączki. Mieliśmy to zrobić już w tamtym miesiącu ale tak jakoś wyszło. W sumie jest jeszcze dużo czasu. Ale zawsze lepiej wcześniej wszystko załatwić niż się później stresować.
Dobrze by było żeby rodzice - moi i mojego Narzeczonego - wreszcie się spotkali i żebyśmy wszyscy coś pogadali o ślubie i weselu. Choć to zapewne będzie katastrofa znając moich rodziców. Ale jakoś przeżyjemy.

  

wtorek, 8 grudnia 2009

228 dni do ślubu :D

   
Do ślubu zostało nieco mniej niż 8 miesięcy.

Cudownie!
A wracając do koleżanki, o której pisałam miesiąc temu, to przesunęła datę ślubu na rok później, ponieważ nie jest pewna czy chce być z tym mężczyzną.
Teraz nie jest pewna... jak już wszystko zarezerwowane.
Ale tak to już jest jak się wychodzi za mąż dla wesela i na pokaz a nie z miłości.
Gdyby nie to że już wszystko zarezerwowane i cała rodzina wie, to ślub by został całkiem odwołany, a nie tylko przesunięty.
No ale tak... jak pochwaliłam się jej że wychodzę za mąż, to wierciła w brzuchu dziurę chłopakowi już po pół roku znajomości o zaręczyny i ślub. No to się oświadczył. Zaczęli wszytko rezerwować. Termin jeszcze na miesiąc przed moim (w niedziele, bo nie było już sali na sobotę). A potem wielkie rozczarowanie, bo "to mi nie pasuje", "tamto mi nie pasuje", "a bo on to", "a bo on tamto"...itd.
A przecież jej mówiłam "
Czy to aby nie za szybko? No ale jak uważasz... To wasza decyzja. Jeśli jesteś szczęśliwa to ja się bardzo cieszę i trzymam kciuki" czy coś w tym rodzaju.
Masakra!
Ale w sumie... mam to gdzieś. Ważne że jestem szczęśliwa z moim Narzeczonym a on ze mną.
  

czwartek, 12 listopada 2009

254 dni do ślubu ;D

 
Zauważyłam, że dla większości osób planujących ślub dużo większe znaczenie ma wesele i to co się dzieje dookoła tej najważniejszej chwili w życiu, a nie ona sama.
Ja tego nie rozumiem.
Ale niestety tak jest.
Dzieci przed I Komunią zamiast cieszyć się tym wyjątkowym spotkaniem z Bogiem, wyczekują z wypiekami na twarzy powrotu do domu z kościoła i chwili, w której wreszcie rozpakują prezenty.
To są dzieci - można im to wybaczyć. Niestety, niektórzy z tego nie wyrastają.
Niektóre z moich koleżanek, które również planują ślub zawracają ogromną uwagę na koszty. Wszystko było by dobrze gdyby zależało im na zaoszczędzeniu, ale tu jest wręcz przeciwnie.
~ suknia ślubna - 6 000 zł
~ obrączki - 5 000 zł
~ lokal - najlepiej jakiś zamek
Kiedy słuchałam opowieści koleżanki (22 lata) na temat jej wymarzonej ślubnej kreacji - zbladłam.
"To musi być princessa, mocno rozszerzona dołem z trenem od tej ściany do drzwi (wskazana odległości to około 4 metry)[...] Niestety u nas nie ma takiej sukni. Będę musiała pojechać do Wrocławia lub Lwowa".
Jak miałam 6 lat to również marzyła mi się podobna suknia, no może bez tego trenu. Ale to było 15 lat temu. Zdaję sobie sprawę że wyglądałabym w czymś takim koszmarnie. Dlatego mierzyłam różne fasony sukien ślubnych i wybrałam taką, w której wyglądam ładnie i przede wszystkim dobrze się czuję.
Zależy mi tylko na ślubie. Pragnę zostać żoną mojego Przyszłego Męża. I nie ważne czy będę miała na sobie suknię ślubną czy jeansy, nie ważne czy będzie wesele czy nie.
Ja Jego KOCHAM i to na Nim mi zależy najbardziej na świecie!!!

 

środa, 4 listopada 2009

Kiedy zamawiać obrączki?

Do salonu jubilerskiego najlepiej wybrać się 3 miesiące przed ślubem.
Warto odwiedzić kilku jubilerów, aby porównać wzory biżuterii. Najpopularniejsze wzory obrączek dostępne są praktycznie „od ręki”. Można je bowiem odebrać w ciągu 24 godzin. Jednak na te robione na zamówienie czy też rzadziej zamawiane trzeba czekać nawet kilka tygodni. Zaś w okresie, kiedy zawieranych jest dużo ślubów ten czas może się wydłużyć. Dlatego też zakupu obrączek nie należy odkładać na ostatnią chwilę. Każdy przecież chciałby nosić na palcu wymarzoną biżuterię, a nie tę, którą kupił chwilę przed ślubem.

 
Co można wygrawerować na biżuterii?
Narzeczeni najczęściej decydują się na wygrawerowanie daty ślubu, imienia współmałżonka (jednak uwaga! Imiona zawsze powinny być na odwrót, czyli na obrączce żony powinno być imię męża, zaś na obrączce męża – żony)lub pieszczotliwego zwrotu.

A wy co grawerujecie na swoich obrączkach?

poniedziałek, 2 listopada 2009

264 dni do ślubu ;D

 
Ślub za 8 miesięcy i 22 dni.
Rozglądamy się już za obrączkami.
Wybraliśmy takie ładne złote,
ale doradzono nam żeby kupić gładkie - ponoć są trwalsze.

A wy co o tym myślicie? Upatrzyliście sobie już jakieś?
My musimy się jeszcze zastanowić.

Może jutro już wybierzemy.
 
Kocham Cię Skarbie!!! :*:*:*

czwartek, 15 października 2009

Kilka niebanalnych rad przedślubnych

Czego nie wypada młodej parze

Poczta tylko dla przyjaciół. Zapraszając na swój ślub, narzeczeni mają absolutny obowiązek osobiście wręczyć zaproszenia najbliższej rodzinie oraz wszystkim osobom, które uznają za szczególnie bliskie. Nie wypada wysyłać zaproszeń pocztą do rodziców chrzestnych, dziadków i rodzeństwa. Należy je wręczyć najpóźniej na miesiąc przed uroczystością.



Stół weselny

Pamiętajmy o zasadzie, że im ktoś stoi wyżej w rodzinnej hierarchii,tym bliżej młodej pary powinien siedzieć – świadkowie, dziadkowie,rodzice, bracia i siostry oraz kuzyni. Jeśli goście sadzani są przy wielu różnych stolikach, dobrym pomysłem jest wymieszanie towarzystwa tak, aby rodziny męża i żony miały okazję się poznać i zintegrować.Czasem stosuje się też zasadę niesadzania obok siebie par małżeńskich.

Prezentacja

Państwo młodzi mają obowiązek zadbać o to, by członkowie ich rodzin poznali się jeszcze przed ślubem. Przyjaciół można przedstawiać małżonkowi lub małżonce nawet w chwili, gdy składają nam obojgu życzenia. Gościom nie wypada gratulować tylko jednemu z nowożeńców,którego akurat znają.

Czego nie wypada robić weselnym gościom

Po otrzymaniu zaproszenia na uroczystość ślubu należy podziękować, że nasza obecność została uznana za znaczącą w tak ważnym dla kogoś dniu.Będzie to przy okazji szansa, by potwierdzić przybycie na uroczystość.Organizatorzy przyjęcia weselnego docenią ten gest, bo z pewnością starają się właśnie ustalić dokładną liczbę uczestników. Trzeba przecież zamówić odpowiednią ilość miejsc i potraw, a czasem pokoi w hotelu, co wiąże się ze sporymi kosztami. Czasem na zaproszeniu podawany jest termin, przed którym trzeba dać odpowiedź, co troszkę formalizuje procedurę zapraszania, ale jest skuteczną bronią przed przeinwestowaniem w przyjęcie. Jeśli coś uniemożliwia nam obecność na ślubie, wypada przesłać młodej parze gratulacje i życzenia w odpowiedzi na zaproszenie.

Kolejność  w orszaku

Tradycja nakazuje, by rodzina i goście podążali w orszaku za wstępującymi w związek małżeński. Najpierw bohaterowie dnia, potem świadkowie, rodzice, rodzice chrzestni, a dopiero za nimi reszta zaproszonych. Po wyjściu z kościoła, ustawiamy się w kolejce do wręczania kwiatów i gratulowania.Pamiętajmy, by nie uprzedzić w tym najbliższej rodziny, rodziców i dziadków. Absolutnie nie wypada wręczać prezentów podczas składania życzeń. Najlepiej dostarczyć je młodej parze na dzień przed ślubem lub podczas przyjęcia weselnego. Jeśli zamiast sprzętu domowego,zdecydujemy się podarować gotówkę (co tak naprawdę wypada zrobić tylko najbliższym), koniecznie zapakujmy pieniądze w elegancką kopertę i dołączmy bilecik z gratulacjami.

Uwaga na dobór stroju

Panna młoda nie wybaczy nam, jeśli ubierzemy się na biało lub różowo,bo to kolory, na które ona ma wyłączność w dniu ślubu. A więc uwaga –jasne sukienki to duże ryzyko, a czarne są wbrew tradycji mody ślubnej.Z tego wniosek, że ubranie się na taką okazję nie jest banalną kwestią– przynajmniej dla kobiety. Łatwo popełnić gafę albo wpaść w ekstrawagancję.

Umiar w życzeniach

Jedną z chętniej przestrzeganych tradycji weselnych są toasty.Państwo młodzi powinni podczas wesela spędzić choć kilka chwil na pogawędce z każdym ze swoich gości. To dobra okazja, by złożyć młodej parze jeszcze raz życzenia i wznieść toast za ich szczęście. Pamiętajmy przy tej okazji, by toast nie był za długi, bo z pewnością będą nam to mieć za złe. Mają przecież tylu gości...

Pierwszy taniec

Nie mamy prawa wyjść na parkiet zanim nowożeńcy nie zatańczą pierwszego tańca.To ich prawo i obowiązek! Zaraz potem powinni to zrobić rodzice oraz świadkowie. Czasem panna młoda tańczy też ze swoim tatą, co zostało zapożyczone z tradycji anglosaskiej i jest sympatycznym zwyczajem.

poniedziałek, 12 października 2009

285 dni do ślubu :D

 
Do ślubu jeszcze niewiele ponad 9 miesięcy.
Nie mogę się doczekać.
Niech ten czas leci szybciej.
 Już niewiele zostało do zrobienia. Sala jest, kościół jest, zespół jest, kamerzysta i fotograf jest, dekoracje są, suknia jest.
Teraz jeszcze tylko buty
, próbna fryzura i makijaż. Właśnie! Muszę się umówić. Trzeba jeszcze wybrać organistę i ustalić repertuar. Co do organisty dużego wyboru u nas nie ma, bo chyba tylko dwie zakonnice. Ale na to jeszcze jest czas. Pasuje wybrać świadków i ich w najbliższym czasie o tym powiadomić. Takich rzeczy nie można odłożyć na ostatnią chwilę. Potem jeszcze zaproszenia, za obrączkami się już powoli rozglądamy. No i trzeba wybrać garnitur dla mojego Przyszłego Męża. Męża - jak to ładnie brzmi.
 
mua :*

środa, 9 września 2009

Koszty organizacji ślubu i wesela


Pozycja

Koszt w zł
Koszt 1 gościa w wynajętej sali weselnej 80-170 zł od osoby
Wynajęcie sali, koszt niezależny od ilości osób 600-1500 zł za salę
Zespół muzyczny 1500-3000 zł
DJ 1000-3000 zł
Alkohol 20-40 zł od osoby
Tort ślubny 150 - 400zł
Video + filmowanie
700-2000 zł
Fotograf 500-2000 zł
Wypożyczenie samochodu 50-150 zł za godzinę lub 350-600 zł za cały czas
Suknia ślubna nowa - kupno 1500-5000 zł
Suknia ślubna używana - kupno 600-1500 zł
Suknia ślubna - wypożyczenie 500-2000 zł
Rękawiczki ślubne 40-100 zł
Bielizna ślubna 50-200 zł
Buty ślubne damskie 100-200 zł
Garnitur męski 600-3000 zł
Frak / smoking 600-2500 zł
Krawat 30-80 zł
Muszka 60-120 zł
Buty męskie 100-350 zł
Koszula męska ślubna 60-200 zł
Fryzjer 200-400 zł
Wizażystka 100-200 zł
Manicure 100-200 zł
Obrączki - para 400-2000 zł
Formalności w Urzędzie Stanu Cywilnego 100 zł
Akt urodzenia (2) 40 zł
Ofiara na Kościół od 200 zł do ~
Zaproszenia na ślub 2-7 zł od osoby
Wiązanka ślubna 50-300 zł
Udekorowanie samochodu 150-300 zł
Dekoracja Kościoła 200-800 zł

piątek, 28 sierpnia 2009

330 dni do ślubu ;)

 
W poniedziałek rozglądałam się za suknią ślubną.
Byłam w dziesięciu ślubnych salonach.
Mierzyłam kilka, może nawet kilkanaście modeli.
Najbardziej podobały mi się dwie suknie - dopasowane w talii z dołem w kształcie litery "A". No i jeszcze kilka było ładnych z przedłużonym stanem, rozszerzonych poniżej linii bioder. Śliczne były, ale się matka uparła na którąś z tamtych w kształcie "A".
Namyśliłam się i we środę pojechałam jedną zamówić. Wybrałam tą która pasowała na mnie idealnie, była tylko ciut za długa, trzeba będzie ją skrócić z 8-10cm.

Wczoraj szukałam razem z narzeczonym butów do sukni, zjeździliśmy kilka sklepów i nic ładnego nie wybraliśmy. Ale jest jeszcze na to czas.

niedziela, 23 sierpnia 2009

335 dni do ślubu

 
Już mniej niż rok - jak dobrze.
Jeszcze tylko jedenaście miesięcy.
Jutro wybieram się na poszukiwanie sukni ślubnej.
Koleżanka, na której weselu bawiłam się kilka tygodni temu, swoją kreację ślubną zamówiła już na 10 miesięcy przed zaplanowaną datą ślubu, a i tak stresowała się że nie zdążą na czas.
Trochę się przestraszyłam, bo ja nawet nie wiem jak bym chciała żeby moja sukienka wyglądała.
Wy też swoje suknie wybierałyście tak wcześnie?


Kocham Cię Skarbie!

piątek, 24 lipca 2009

365 dni do ślubu ;)

 
Do ślubu został już tylko jeden roczek.
za rok o tej porze będę już żoną mojego przyszłego męża.
Jakoś tak mi wyjątkowo dobrze jak sobie o tym pomyślę.
Wiem,wiem... lepiej się za wcześnie nie cieszyć, żeby nie zapeszyć. No ale ja nie potrafię tak. Jestem niesamowicie szczęśliwa!

Pamiętam jak zaczynałam pisać tego bloga. Wówczas do ślubu było jeszcze ponad 500 dni. A tu proszę - 365!!!

Cudownie.

wtorek, 7 lipca 2009

Jedenaście fałszywych powodów do zawarcia małżeństwa

  
 
Istnieje wiele motywów,stanowiących niejako podłoże małżeńskiego niepowodzenia. Chodzi tugłównie o małżeństwa, które były, jak to się zazwyczaj mówi,nieporozumieniem od samego początku. Może być wiele fałszywych powodówprowadzących do zawarcia, które nie będzie szczęśliwe. Wskażmy tenajczęstsze:


     1. Zwracanie uwagi jedynie nazewnętrzną atrakcyjność drugiej osoby, a zapominanie lubnieprzywiązywanie wagi do ważniejszych aspektów, jak jej charakter,osobowość, wspólne zainteresowania, koncepcja życia.

     2. Idealizowanie jej (jego) zaletbez uświadomienia sobie, że są one po części owocem własnegoromantycznego uniesienia, nie w pełni zatem prawdziwego.

     3. Strach przed samotnością lubśmiesznością. Pomimo że dzisiaj średni wiek zawierania małżeństwznacznie się podniósł, nie brakuje osób, które - nie chcąc podejmowaćryzyka zostania "starym kawalerem" lub "starą panną" i z obawy przedzbyt szybkim zestarzeniem się - biorą ślub przy pierwszej okazji, ztym, kto się pierwszy pojawi, i najczęściej bez odpowiedniegoprzemyślenia tej ważnej życiowej decyzji.

     4. Pragnienie uniezależnienia sięod rodziców. Kto cierpi z powodu nadmiernego podporządkowania swejrodzinie, ma skłonność do widzenia w małżeństwie swego rodzaju"wyzwolenie", a decyzja o ślubie, nawet podjęta w pośpiechu, może byćzdeterminowana przez chęć emancypacji.

     5. Punkt honoru dla osoby, któraszuka afirmacji, wobec opozycji rodziców, co do wyboru współmałżonka.Trwanie przy własnej decyzji może być czymś dobrym pod warunkiem, żenie robi się z małżeństwa sprawy "osobistego zwycięstwa". Perspektywądla każdej osoby zawierającej ślub powinno być zawsze szczęściewspółmałżonka, a nie pragnienie własnej afirmacji.

     6. Strach przed zerwaniemoficjalnych i uznanych w społeczności zaręczyn. Dla tych, którzy nie sąprzyzwyczajeni do podejmowania decyzji w sposób wolny i odpowiedzialny,zwłaszcza pod silną presją rodziców, członków rodziny lub przyjaciół,może się to okazać poważną trudnością. Obawa przed wywołaniemniezadowolenia u bliskich, pełnych entuzjazmu dla określonej "partii"lub materialnie zainteresowanych, niejedną osobę doprowadziła do ślubuz kimś nieodpowiednim.

     7. Strach przed skandalem z powoduciąży. W takiej sytuacji należy odradzić spieszenie się ze ślubem,chyba że został on przewidziany jeszcze przed poczęciem. Lepiej byłobypoczekać na urodzenie dziecka, a potem, w spokoju podjąć, roztropnądecyzję.

     8. Małżeństwo ze współczucia dokogoś, kto znajduje się w trudnej sytuacji, i w nadziei, że w tensposób uda się mu pomóc. Nawet jeśli współczucie jest czymś bardzoszlachetnym, małżeństwo takie skazane jest na niepowodzenie... i jakomałżeństwo, i jako uczynek miłosierdzia.

     9. Myśl, iż małżeństwo mogłobystanowić lekarstwo na własne anomalie psycho-afektywne (jak na przykładhomoseksualizm). Komu nie udaje się przezwyciężyć niektórych odchyleńafektywnych, ten nie powinien robić sobie złudzeń, że w małżeństwieznajdzie uniwersalne panaceum. Przeciwnie, winien rozważyć poważnąniesprawiedliwość, jaką popełnia w stosunku do współmałżonka. Pamiętaćteż nałeży, iż gdyby udowodniono, że małżeństwo zawarto w sposóboszukańczy, także Kościół uznaje za nieważne.

     10. Poszukiwanie w mężu - ojca, a wżonie - matki. Obraz matki czy ojca, wyniesiony z dzieciństwa pomaganam ocenić potencjalnego kandydata na współmałżonka. Słusznie wymagamyod niego posiadania pewnych pozytywnych cech, które mieli nasi rodzice.Zdarza się jednak, zwłaszcza osobom o niedojrzałej uczuciowości, żechcieliby, aby współmałżonek niejako zastąpił im ojca czy matkę iustawiają się w niesymetrycznej relacji "podopieczny - opiekun". Takanieświadoma identyfikacja powoduje zamęt w normalnych stosunkachmałżeńskich i należy jej unikać.

     11. Stawianie zbyt niskich wymagańwobec kandydata na małżonka ("byleby mnie kochała", "byleby nie pił").Rezygnacja z ideałów (lub ich brak). Pochopny wybór.


     Powyższe uwagi zostały napisane dlanarzeczonych, jako przestroga przed popełnieniem błędu. Jeżelimałżeństwo zostało już zawarte, to złączył je Bóg i człowiekowi niewolno nazywać sakramentu małżeństwa "nieudanym". Od momentu ślubu możnabyć pewnym, iż jest wolą Bożą, by małżeństwo trwało i było szczęśliwe,a Bóg da siły do pokonania wszelkich trudności. Fakt, że zostało byćmoże zawarte z niewłaściwych pobudek albo bez należytego przygotowania,nie oznacza, że nie może być ono przepełnione szczęściem i miłością.Przeciwnie, rzetelny rachunek sumienia i szczere spojrzenie na swojeintencje powinny służyć ich oczyszczeniu. Niejeden rozlatujący sięzabytek został matowany przez wprowadzenie elektrod do piasku, naktórym był zbudowany. Przepuszczenie prądu spowodowało przemienieniepiasku w skałę. Podobnie, zbudowane na piasku i "rozlatujące się"małżeństwo może uzyskać solidny fundament, jeżeli otworzy się nadziałanie łaski Bożej.

piątek, 19 czerwca 2009

400 dni do ślubu ;)


Do ślubu zostało 400 dni. Czas biegnie szybko. To dobrze, bo już nie mogę się doczekać. Chciałabym żeby tak zostało jeszcze jakieś 100 dni do tego wspaniałego i jedynego w życiu dnia. Trzeba jeszcze troszkę poczekać.
Tydzień temu byliśmy u naszego proboszcza. Ciutkę się stresowałam, bo jakiś czas temu kiedy koleżanka zapraszała nas na swój ślub opowiadała nam jak wyglądał ich dialog z księdzem
. A było to mniej więcej tak:
ksiądz proboszcz otwiera ze słowami - co chcecie?

na to narzeczeni - chcieliśmy ustalić termin ślubu
- w piątek
- a nie możemy dzisiaj?
- nie, narzeczeni mają przychodzić w piątek po wieczornej mszy
- no ale proszę księdza... skoro już przyjechaliśmy to może mógłby ksiądz chociaż zapisać termin
Po chwili namysłu usłyszeli - no dobra, wchodźcie, zapisze was tylko - i poprowadził ich do kancelarii
Po chwili przeglądania papierów ksiądz powiedział - ślubu nie będzie
Iwona aż sobie usiadła z wrażenia, a ksiądz się nieco zbulwersował, bo narzeczeni zamiast pierw przyjść do niego to zarezerwowali sobie już wszystko, a do niego przyszli 3 miesiące przed zaplanowaną datą ślubu. Na ten dzień, w którym narzeczeni chcieli się pobrać zapisane były już 3 inne śluby. na godzinę 13, 14 i 15. Proboszcz powiedział ze zostaje jedynie 12 albo 16. Wybrali 12 choć ja w takiej sytuacji bym wzięła 16.
Kiedy już termin został zarezerwowany, narzeczeni wypełnili protokół, pomodlili się i wyszli.
My natomiast stwierdziliśmy ze nie ma co czekać do ostatniej chwili i poszliśmy do proboszcza na długo przed planowaną ceremonią - tydzień temu w piątek po wieczornej mszy. Jak na moje oko wyglądało to całkiem normalnie. Ksiądz był miły. Zapisał nas na 24-go lipca 2010 na godzinę 15 i kazał przyjść jakieś 3 miesiące przed ślubem żeby spisać protokół.

sobota, 16 maja 2009

Sprawdzian miłości narzeczeńskiej

  
Wydaje się, że twierdząca odpowiedź na podane niżej pytania stanowić podstawę do nadziei,
że narzeczonych łączy prawdziwa miłość. Oto pytania dla narzeczonego,
które powinna sobie zadać również narzeczona, myśląc o nim:

  •  Czy zdajesz sobie sprawę, że to, czy wasze małżeństwobędzie udane, zależy też od twojego starania? Co jesteś gotów uczynić,aby budować wasze wspólne życie?
  • Czy pomagacie sobie w tym, by stawać się lepszymi?
  • Czy mógłbyś ze spokojem doradzać swym dzieciom taką miłość jaka was łączy?
  • Czy wasze dzieci będą mogły być dumne z was jako narzeczonych, a później rodziców, i z waszej miłości?
  • Czy chciałbyś mieć córkę podobną do twej narzeczonej?
  • Czy myśląc o przyszłym współżyciu płciowym w małżeństwie jesteście wolni od trudnej do pokonania niechęci czy wręcz odrazy?
  • Czy ożeniłbyś się ze swoją narzeczoną, gdyby uległa wypadkowi i została dotknięta kalectwem?
  • Wyobraźsobie swoją narzeczoną jako70-letnią staruszkę. Czy będzie ona wówczasdla ciebie równie interesującym człowiekiem jak teraz?

Sprawdzianem właściwej postawy w narzeczeństwie jest:
  • Uszanowanie narzeczonej i jej wstydliwości przeznarzeczonego; naprawdę kochający narzeczony nie wymaga od narzeczonej inie wymusza od niej tzw. dowodów miłości, bo chce ją traktować tak, jak na to zasługuje człowiek;
  • opanowanie przez narzeczoną potrzeby czułości i chęciprowokowania narzeczonego do pieszczot o charakterze seksualnym;naturalna u kobiety potrzeba czułości jest przez mężczyznę częstorozumiana jaka chęć oddania się i pobudza go do dalszego szukania doznańseksualnych;
  • uczciwe zastanowienie się ze strony narzeczonej, czy akceptuje swoją kobiecość.

czwartek, 30 kwietnia 2009

450 dni do ślubu ;)

 
Miałam dzisiaj troszkę czasu między zajęciami, więc wybrałam się z koleżanką z roku na rundkę po Rzeszowie w poszukiwaniu salonów z sukniami ślubnymi.
Byłyśmy w kilku miejscach ale tylko w jednym z salonów sukienki na prawdę bardzo mi się podobały.
Znalazłam tam chyba 4 wyjątkowe modele. Wszystkie mniej więcej w kształcie litery A. I przede wszystkim nie przesadzone jeśli chodzi o ozdoby - koronki, świecidełka, falbanki. Eleganckie, szykowne, ozdoby z umiarem. No po prostu podobały mi się strasznie. Nie lubię sukienek, w których wyglądałabym jak bombka na choinkę lub takich z długimi trenami. Też nie podoba mi się jak mają nawalone pełno ozdób. Widziałyśmy jedną wyjątkowo paskudną, która bardziej przypominała ślubny bukiet niż sukienkę. Miała nawalone pełno róż, falbanek i jeszcze takie dziwne coś przypominające ucho od koszyka. Masakra! W niektórych salonach sukienki były okropne. Ale ja już chyba wiem gdzie kupię swoją suknię.

niedziela, 5 kwietnia 2009

Co jest celem narzeczeństwa?

  
Celem narzeczeństwa jest bezpośrednie przygotowanie się do małżeństwa
i zbudowanie jego podstaw poprzez:
  • pogłębianie miłości;
  • lepsze poznanie wzajemnych zalet i wad, co możemieć znaczenie dla podjęcie ostatecznej decyzji dotyczącej zawarciamałżeństwa z tą właśnie osobą;

  • uświadomienie sobie przez narzeczonegoprzyszłych zadań opiekuna i głowy rodziny, a przez narzeczonączekających ją obowiązków żony i matki. Spotykamy się wprawdzie dzisiajz podważaniem znaczenia tych zdań, jednak w dobrych małżeństwachzarówno mężowie, jak i żony podchodzą do nich bardzo poważnie;

  • uczciwe zastanowienie się nad tym, czynarzeczona akceptuje swoją kobiecość, czy nie będzie miało niechęci dowspółżycia płciowego, co będzie musiało zrodzić ogromne trudności wprzyszłym małżeństwie.

  • dobrowolne, wspólne podjęcie decyzji okształtowaniu współżycia płciowego w przyszłym małżeństwie w sposóbodpowiadający ślubowi uczciwości małżeńskiej;
  • zdobycie wiedzy w zakresie pożyciamałżeńskiego, etycznego planowania poczęć, opieki nad niemowlętami,wychowania dzieci i prowadzenia domu;
  • zgodne przemyślenie i rozważenie celu i jednolitego wychowania dzieci;
  • modlitwę i częstą Komunię św. w intencji dobrej i czystej miłości narzeczeńskiej i zbliżającego się życia w małżeństwie;

  • wspólny udział w katolickiej katechezie przedmałżeńskiej;

  • poznanie rodziny przyszłej żony i przyszłego męża;

  • stworzenie materialnych postaw wspólnego życia.

niedziela, 29 marca 2009

Zrękowiny, swaty, kontrakty...

Jak zaręczali się Grecy, Rzymianie, Polacy? Jak zaręczamy się dzisiaj?
 
 Zaręczynysą nie tylko wspaniałą chwilą, którą przeżywa dwoje ludzi, a potemwspomina po latach, ale także uroczystością rodzinną. Oficjalnerozpoczynanie okresu narzeczeństwa ma długą historię, ponieważpraktykowane było już w starożytności.

W Grecji zgodę na zawarciamałżeństwa musiał wyrazić ojciec dziewczyny lub jej opiekun, podczasgdy młodzi Rzymianie mieli większą swobodę w doborze przyszłegomałżonka. W Rzymie dla potwierdzenia zawarcia kontraktu ślubnegonarzeczony wręczał przyszłej żonie monetę bądź żelazny lub złotypierścień. Z czasem bardziej zapobiegliwi rodzice, aby zapewnićtrwałość podjętych zobowiązań pomiędzy swoimi dziećmi, podpisywalikontrakt, a panna mająca niebawem wyjść za mąż musiała zważać na swojezachowanie i prowadzić się tak jak przystało mężatce od momentupodpisania owego kontraktu.
 
Wiele ciekawych zwyczajów przedślubnych można było spotkać(szkoda, że dziś one powoli wygasają) na polskiej wsi. Zanimzdecydowano się na zaręczyny, rodzina pana młodego sprawdzała czybędzie on mile widziany przez swoją wybrankę i jej rodzinę. W tensposób kawalerowi w większości wypadków udawało się uniknąć odrzucenia.Swaty mogły mieć różną formę, a ich głównym celem było skojarzeniedwójki młodych ludzi i uzyskanie zgody na zawarcie małżeństwa przezobie strony na ustalonych warunkach. Często miały one charakter czystoformalny i odbywały się, kiedy obie strony już wstępnie ustaliły, żemłodzi się pobiorą. Wówczas swat udawał się do domu panny młodej razemz kawalerem i innym mężczyzną z jego najbliżej rodziny, np. z ojcem lubojcem chrzestnym. Mimo że wizyta była zwykle wcześniej ustalona,rodzina panny traktowała przybyłych gości jako niezapowiedzianych.Dlatego zanim ich wpuszczono, odbywały się zwykle długie targi,przebiegające zgodnie z tradycyjnym rytuałem, w trakcie któregoprzybyli goście musieli udowodnić, że nie są niebezpieczni, są dobrymichrześcijanami, a kawaler jest odpowiednim kandydatem na męża.
 
Często, pomimo zawartego porozumienia stron i zaproszenia dośrodka, swaci nie mogli od razu podejść do stołu, który przecieżtraktuje się jako centrum domowego ogniska. Zezwalano im tylko iwyłącznie na przebywanie w sieni, w miejscu przeznaczonym głównie dlaobcych (handlarzy, żebraków). Zaproszenie do stołu było gestemprzyjaźni, zaufania, a nierzadko już samo w sobie oznaczało zgodę naślub. Wyrażenie takiej zgody przez rodzinę panny mogło przybieraćprzeróżne formy: zdjęcie kokardy z wódki, z którą przychodzili swaci;chleb, przyniesiony w czarnej płachcie oddawano w białej; przyjmowanoprezenty, które zostały przyniesione dla panny. Zwykle nie mówionowprost o celu wizyty, gdyż nie było takiej potrzeby – był on doskonaleznany obu stronom, a znaki w trakcie przebiegu spotkania w sposób jasnyi czytelny informowały, jaka decyzja została podjęta. Wiadomo było,kiedy kawaler został zaakceptowany, a kiedy odrzucony.
 
Zaręczyny, zwane też zrękowinami, mogły mieć miejsce tego samegodnia lub być osobną uroczystością. Zwykle uczestniczyło w nich większegrono osób: rodzina, sąsiedzi, a czasem nawet ustaleni wcześniejdrużbowie i druhny. Główną częścią zrękowin było związanie rąknarzeczonych nad bochenkiem chleba i pobłogosławienie młodych przezrodziców. Czasem następowała także wymiana pierścionków, ofiarowaniedarów i wspólna biesiada. Zrękowiny odbywały się zawsze w domu pannymłodej. Dlatego po nich mogły nastąpić jeszcze tak zwane przeziory luboględy, czyli wizyta rodziny przyszłej panny młodej w domuprzeznaczonego jej kawalera.
 
Obecnie zaręczyny, choć przez wielu uważane już za przeżytek, sądla zdecydowanej większości par tradycją, której nie można pominąć.Jest to również znakomita okazja, aby rodzice przyszłych narzeczonychmogli się poznać nawzajem, a jednocześnie, co ważniejsze, poznaćwybrankę/wybranka swojego dziecka. Zaręczyny to uroczystość w domunarzeczonej, choć można ją również zaplanować w restauracji. Tam jednakmożna czuć pewne skrępowanie, więc domowe zacisze wydaje się bardziejodpowiednie. Spotkanie powinno zostać zaplanowane, aby nie postawić wniezręcznej sytuacji przyszłych teściów. Narzeczony prosi rodzicówwybranki o błogosławieństwo dla nowego związku. Wcześniej jednakzakochani wyznają sobie miłość, a mężczyzna wręcza pierścionekzaręczynowy swojej wybrance – materialny znak potwierdzający ichuczucia. Na Zachodzie istnieje też zwyczaj, u nas niezbytrozpowszechniony, że narzeczona rewanżuje się prezentem ofiarowywanymnarzeczonemu. Mogą to być spinki do koszuli, zegarek lub cokolwiekinnego, z wyjątkiem obrączki.

piątek, 27 marca 2009

484 dni do ślubu ;)

  
Podpisaliśmy umowę z zespołem i z kamerzystą
.
Fajnie! Cieszę się strasznie. Im więcej rzeczy jest już ustalonych tym jestem spokojniejsza o to czy rodzice wykręcą nam jakaś akcję.
Myślę że już wszystko będzie dobrze. Ileż można słuchać, że wykształcenie i kasa są w ż
yciu najważniejsze, a coś takiego jak miłość nie istnieje i jest dobrze tylko przez pierwsze 2 lata po ślubie, a potem to już tylko kłótnie. Przecież tak na prawdę to nie o to w tym wszystkim chodzi, bo na co mi wszystko inne jeśli nie będę mieć miłości.
To właśnie miłość jest w życiu najważniejsza, bo przecież po to się rodzimy, żeby kochać i łączyć się w pary, a potem dawać nowe życie, które później należy uczyć czym jest miłość. Nie wiem jak można dziecku wpajać, że liczy się w życiu tylko kasa. Nie wiem...
Ja jestem szalenie zakochana i niesamowicie szczęśliwa.
Tego życzę każdemu z Was.

Często spotykam się ze stwierdzeniem, że tak wcześnie się zaręczyliśmy i już się chcemy pobrać, że może powinniśmy jeszcze zaczekać. Ale wiecie co? Tak mówią tylko ludzie, którzy nie zaznali w życiu prawdziwej miłości a małżeństwo nie ma dla nich najmniejszego znaczenia. Wkurza mnie jak ktoś powie: "zastanów się jeszcze, przecież jesteś jeszcze młoda" itp teksty.
Przecież gdybym się nie zastanowiła to bym się nie zaręczyła w maju. Ale skoro przyjęłam oświadczyny to widocznie jestem w stu procentach gotowa na ślub i chcę tego ślubu.
Poza tym jak ktoś teraz gada żeby się zastanowić, a może by jeszcze zaczekać, a może by poszukać sobie kogoś innego - bez względu czy to jest mówione mi czy mojemu Lubemu - to tak mnie to wpienia, ze mam ochotę takiej osobie przyłożyć. Przecież jesteśmy do cholery zaręczeni! Jak ktoś może mówić o jakimkolwiek zmienianiu, czy szukaniu kogoś innego. Czy w dzisiejszych czasach zaręczyny nie mają już żadnego znaczenia?!

Zauważyłam też ze niektóre moje koleżanki udają strasznie zakochane i próbują na siłę stworzyć związek na wzór naszego.
Nie rozumiem tego...
Ale one nagle zaczynają planować swój ślub, chcą się zaręczać. Niemal wymuszają zaręczyny na swoich chłopakach, tylko po to żeby się pochwalić pierścionkiem.
I po co to?
Jakaś szopka normalnie.
Denerwuje mnie też takie sztuczne zachowanie innych par w naszym towarzystwie. Czasami to aż tak źle wygląda, że niedobrze mi się robi.
Najbardziej zaskoczyło mnie to że jedna z koleżanek znając gościa niewiele ponad pół roku, po tym jak pochwaliłam się datą naszego ślubu, nagle planuje ślub również na rok 2010. A co najlepsze za plecami swojego chłopaka, jeszcze nie narzeczonego. Ona wymyśliła już sobie całą scenerię i próbuje wymusić na swoim gościu zaręczyny.

Ludzie nie wiedzą co to jest miłość.
No owszem, są tacy co wiedzą, ale wielu jest takich, którzy nie mają pojęcia o miłości.
To jest straszne!

sobota, 21 marca 2009

490 dni do ślubu! ;)

  
W końcu wybraliśmy zespół.
W poniedziałek jesteśmy umówieni na podpisanie umowy.
Ale fajnie.
Niedługo kamerzystę trzeba załatwić.
Pasuje zorganizować też rodzicom jakieś spotkanie z teściami.
Może się nie zjedzą.
Jedno już było po zaręczynach i wypadło całkiem znośnie.
Aczkolwiek niedługo po nich był cyrk.
Ale to juz nie ma co tego rozpamiętywać.
Trzeba się cieszyć tym co jest teraz.
Najważniejsze że między nami - przyszłym małżeństwem wszystko jest w porządku.
Trzeba będzie też się wybrać do naszego proboszcza.
Trzeba z nim ustalić godzinę ślubu.
I tu właśnie znów drobne spięcia bo matka uważa że im wcześniej tym lepiej, a przecież w lipcu będzie i tak długi dzień, a goście na pewno się zdążą wybawić choćby ślub był o 16. My chcemy o 15 a matka się upiera chyba na 13 czy 14.
Kurcze, no nie mogę się już doczekać.
Tak bardzo chcę być Skarbie Twoją żoną.
  
Kocham Cię Skarbie bardzo!

wtorek, 17 marca 2009

494 dni do ślubu ;)

     
Jesteśmy zaręczeni już 10 miesięcy.
Przed nami do dnia ślubu jeszcze 16.
Powoli rozglądam się za suknią ślubną, przeglądam różne pisma ślubne i kiecki na necie. Wszystkie są takie ładne. Trudno się zdecydować na tą jedną. Nie mam pomysłu na jakąś konkretną kreację. Nie mam takiej wymarzonej sukienki.
Pewnie na wakacjach zacznę odwiedzać salony z sukniami ślubnymi i może jakaś szczególnie mi przypadnie do gustu.
Na wakacjach będę miała na to dużo więcej czasu więc na pewno coś wybiorę.
Przeglądałam też fryzurki.
Matka się uparła żeby mnie ufarbować na blond i zakręcić włosy a'la pudel.
No, thanks!
Owszem, jakieś grube loki bądź fale to bym chciała mieć. Ale nie takie loczki które będą sztucznie wyglądać.
A już na pewno nie blond!
Biała suknia, jasna cera i jeszcze biały łeb.
Mam długie włosy i warto by je było pokazać więc nie będę ich chować w kokach i zmyślnych upięciach.
  
Podobają mi się fryzurki mniej więcej takie: