Moje posty to niemal w stu procentach narzekanie. Narzekanie na to jak mi źle, jak mi ciężko. Głównie narzekam na teściów. Oczywiście nic się w tej kwestii nie zmieniło. Jest jak było. Nadal źle. I z pewnością lepiej nie będzie. Jeszcze w cuda nie wierzę.
Z dniem 1 września zaczęłam dbać o siebie, konkretnie o moje zdrowie i o moją figurę. Odżywiałam się fatalnie i co za tym idzie, tyłam. Sama się przeraziłam, bo dobiłam do 65 kg! A przecież po drugiej ciąży ważyłam 60 kg. Myślałam że tak jest nadal i do zrzucenia mam tylko 4-5 kg. A tu surprise!
Zmieniłam sposób odżywiania i zaczęłam ćwiczyć. W ciągu dwóch tygodni straciłam 2 kg. Uważam to za dobry wynik, bo nie stosuję żadnych diet. Opiszę co robię. Może komuś pomogę.
Wyznaczyłam realne cele.
Cel 1. Do 1.10. osiągnąć wagę 61 kg.
Cel 2. Do 1.11. osiągnąć wagę 58 kg.
Cel 3. Do 1.12. osiągnąć wagę 55 kg.
Stworzyłam listę postanowień, której się trzymam.
1. Nie jeść po godzinie 20.
2. Sporzywać 4-5 posiłków dziennie. Nie podjadać pomiędzy nimi.
3. Wyeliminować słodycze.
4. Unikać fast foodów oraz pizzy.
5. Ograniczyć tłuszcze (nie smażyć, mięso zamienić na drobiowe lub na ryby).
6. Jeść głównie białko, warzywa i owoce.
7. Ograniczyć węglowodany.
8. Wyeliminować słodkie, gazowane napoje. Soki owocowe rozcieńczać wodą 1:1.
9. Pić głównie wodę mineralną, zieloną herbatę, herbatki owocowe, ziołowe.
10. Nie używać cukru ani słodzików.
11. Jeść więcej błonnika. Pieczywo zamienić na razowe, podobnie makaron, ryż na brązowy.
12. Prysznic kończyć chłodną wodą.
13. Skórę masować balsamem intensywnie ujędrniającym.
14. Ćwiczyć, ćwiczyć, ćwiczyć.
Ćwiczę po 21, jak dzieci pójdą spać, co drugi dzień na orbitreku. Zaczęłam od 20 minut. Pierwszy tydzień po 20 minut, drugi - 25, od jutra po pół godziny, itd. aż dojdę do 45 minut.
Jestem zadowolona, jest ok. Ale jeszcze długa droga przede mną. Trzymajcie kciuki!