Być może zostałam źle zrozumiana ostatnio, więc chciałam się zreflektować. Z tymi wycieczkami, chodziło mi o wyjścia w szkole, nie w przedszkolu. Dzieciaczki w wieku przedszkolnym oczywiście jak najbardziej powinny spędzać dużo czasu na powietrzu, ale ja pisałam o swoich dzieciach, które są już szkolne. Faustynka zaczęła w tym roku pierwszą klasę. Nie chodziło mi o to że wszyscy powinni nie wychylać nosa z domu. Miałam na myśli to, że w szkole jest plan zajęć, program do zrealizowania i że odbieranie jednego dnia z pięciu w tygodniu na wycieczkę to spora przesada. Do tego u córki ta gradówka o którą drżę aby się nie zaziębiła. Gdyby to było przedszkole to pewnie bym i na miesiąc młodą w domu zostawiła, ale w szkole za 50% frekwencji może nie zostać sklasyfikowana i jeśli nie ma przeciwskazań, to nie powinnam jej trzymać w domu. Jeśli o aktywność fizyczną chodzi, to jestem jak najbardziej za. W szkole są na to przeznaczone 3 godziny wf-u. Poza tym młoda uczęszcza dwa razy w tygodniu na tańce.
Co do urodzin koleżanki. Solenizantka się bardzo pochorowała. Dziewczynka dostała już drugi antybiotyk. Urodziny są przełożone na 31 października.
Prezent już kupiłam. Wybraliśmy zestaw Lego Friends. Właściwie to Faustynka wybrała twierdząc, że ta koleżanka o tym konkretnym zestawie marzy. Mam nadzieję, że go jeszcze nie dostała, bo będzie mieć dwa. Do tego wykonamy własnoręcznie kartkę urodzinową i pewnie jakieś słodycze (wiem że jej rodzice nie zabraniają, po prostu nie dadzą młodej zjeść wszystkiego na raz). Z mamą tej dziewczynki znam się długo, bo jeszcze ze szkoły artystycznej. W ostatnich latach gdy się okazało, że nasze pociechy są w tym samym przedszkolu, odnowiłyśmy kontakt. I takim sposobem i mamy i córki zadowolone.
Prezent co prawda wykracza za te standardowe 50 zł, ale to trochę dlatego, że mam wrażenie, iż ta rodzina próbuje się za wszelką cenę wpisać w klasę wyższą. To nie jest moja sprawa i ja nie zamierzam oceniać, ale domyślam się, że inne prezenty mogą być bardziej wypasione i obawiałam się czy nie poczują się urażeni, a że dziewczynki się lubią, to chciałabym aby tę przyjaźń kontynuowały. Pisałam wcześniej, że od mamy tej dziewczynki wiem, że każdy kto do nich przyjdzie przynosi zestaw PlayDoh, a z tego co się orientuję, to te zestawy stoją po 70-80 zł.
----------------------------------------------------------
Dopisane wieczorem:
Nie napisałam przedtem o pewnej ważnej sprawie.
Wczoraj babcia męża zadzwoniła do niego z płaczem, że Agnieszka, jego młodsza siostra ją pobiła i są w domu wojny o nas. I znowu nas w coś wmieszali. Teściowa podpuściła swoją córkę Agnieszkę, że babcia nam dała 2 tys na łóżko, co oczywiście nie jest prawdą, ale Aga teraz wojuje do babki, że też jej ma dać pieniądze na nowe łóżko, bo nam niby dała. Tylko że babcia jej dała dopiero 500 zł na czesne na uczelni i się zobowiązała, że jej będzie co miesiąc płacić i nie ma teraz takiej kasy na łóżko. To Aga ją pobiła bo się chce wprowadzać z nowym chłopakiem i chcą robić remont. No super, chcą robić remont, ale czyimiś pieniędzmi.
W ogóle mój teść to już ledwo żyje, żeby to wszystko uciągnąć. Teściowa nadal z domu nie wychodzi i nikogo nie wpuszcza. Siedzi sama wyzamykana przed pandemią. Cały parter zapuściła, zagrzybiła, bo od początku pandemii nawet nie wietrzy, żeby wirus nie wleciał.
W ogóle to mam tyle zaległości w tych sprawach. Chciałabym Wam opowiedzieć co tam i jak tam, ale czasami nie mam na to wszystko siły. To co się tam wyprawia przechodzi ludzkie pojęcie. Przejmuję się strasznie, choć wiem że nie powinnam, bo ciągle pamiętam co sama w tamtym domu przeszłam. Jednak nie potrafię mieć tego gdzieś.
Nie zdziwię się jeśli jutro babcia zapuka do naszych drzwi.