niedziela, 21 grudnia 2025

Przedświątecznie

 W ciągu tego roku przytyłam 12 kg i straciłam ponad połowę włosów. Dziękuję endokrynolodzy.

Wypadanie włosów koniec końców ograniczyłam sama - ziołami, gdyż lekarze rozkładali ręce, a leki które przepisywali nie pomagały uregulować hormonów, za to powodowały tycie i okropny cellulit. 

A włosy nawet jak zaczynają odrastać, to zaraz znów lecą. Przede wszystkim w zakolach.

Jedyne co udało mi się odwrócić, to powstanie cellulitu. Po odstawieniu leków i włączeniu treningów na bieżni, moje nogi się na powrót zwarły. I tyle dobrego. Waga ani nie drgnęła w dół. Tzn. 2 kg zgubiłam po czym przytyłam 3, a nawet 4. Jak mnie ta grypa przeczołgała to przeleżałam ponad tydzień w łóżku i tak doszedł kolejny kilogram. 

Strasznie mi przykro, że tak się z moją figurą porobiło, bo bardzo walczyłam o efekt sprzed roku. Rok temu ważyłam 49 kg i pierwszy raz w życiu miałam płaski brzuch. A dawniej nawet w liceum będąc szczupła miałam wiecznie wzdętą piłeczkę. Niestety takie geny. Cyce jak donice i bebol, a bioder brak. 

A teraz jeszcze te guzki na tarczycy. Ehhh…

Mam nadzieję, że Nowy Rok zacznie się lepiej. 


Pięknych Świąt! ❤️

wtorek, 16 grudnia 2025

Heh, świąteczny mandat

 Mąż dostał już drugie w tym miesiącu wezwanie do zapłaty za mandaty swojej siostry.

A Aga bezrefleksyjnie powiedziała mu przez telefon „Spodziewaj się trzeciego”.


Ooo i taki prezent na święta od rodziny dostaliśmy.

A ja mówiłam mężowi, żeby cisnął ojca o przerejestrowanie samochodu (mąż lata temu sprzedał siostrze nasz samochód). Aga nie pierwszy i nie ostatni mandat dostała, który przyszedł do nas.

Jeszcze teść nakłamał do Agi, że my już zapłaciliśmy, a do mojego męża, że ona zapłaciła i myślał, że się nie wyda.


Szkoda słów na to wszystko. 

środa, 10 grudnia 2025

Agresywny uczeń c.d.

 Tak jak myślałam, nie da się wysłać agresywnego ucznia w ciągu jednej doby na nauczanie indywidualne. 

Agresor już wrócił na zajęcia z klasą.

niedziela, 7 grudnia 2025

Grypa

 Rozłożyła mnie grypa. Już od tygodnia mną poniewiera. Może ten spadek nastroju jest też z tym związany. 

Jestem zmęczona, wszystko mnie boli, nie wysypiam się bo nocami męczy mnie kaszel.

Dawno nie byłam tak chora. Już nie pamiętałam co to grypa. A tu masz ci los. Jak grom z jasnego nieba na mnie spadła tydzień temu i nie chce odpuścić.

sobota, 6 grudnia 2025

piątek, 5 grudnia 2025

Jak budować pewność siebie i poczucie własnej wartości?

 Nie wiem, kurwa, nie wiem!

Nie da się!


Jestem po kilku długotrwałych terapiach, które nic mi nie dały! Te wszystkie durne słoiki i dzienniki nie działają!


A najlepiej moja córka powiedziała na taki słoik osiągnięć:

„Mamo, to przecież tak nie działa”.


Uważam, że ma rację, bo niby dlaczego miało by działać? Co ja mam do tego słoika niby wrzucić? Że ugotowałam obiad? 


Tak samo głupie jest dla mnie zrzucanie winy na rodziców, że moja niepewność siebie jest przez brak miłości z ich strony. No jeśli tak jest, to tym bardziej nie da się tego zmienić, bo czasu nie cofnę i nie urodzę się jeszcze raz w innej rodzinie.

Człowiek jest kowalem własnego losu. Sama jestem sobie winna, że jestem taka beznadziejna! 


———————————————

Może to po prostu gorszy dzień…

poniedziałek, 1 grudnia 2025

Praca w parach

 Tak mnie naszło na refleksje…

Miesiąc temu u córki w klasie na lekcjach biologii uczniowie mieli wykonać projekt przestrzenny dwóch komórek (roślinna i do wyboru zwierzęca/bakteryjna). Należało przynieść materiały na te komórki i uczeń mógł wykonać samodzielnie dwie lub w parze z innym uczniem, wówczas po jednej. Koleżanka z którą Faustyna siedziała w ławce oczywiście nie przyszła, co za tym idzie nie przygotowała żadnych materiałów, zatem młoda zrobiła wszystko samodzielnie. Po kilku dniach „koleżanka” chciała się podłączyć pod pracę mojego dziecka, ale córka powiedziała, że przecież zrobiła sama, bo „Ty nie przyszłaś”. O jaka obraza majestatu! I pretensje: „To co ja teraz zrobię?!” W ogóle co za zuchwałość.

Faustyna na to: „Zrób swoje”.

Foch z przytupem.


Koniec końców dobrze się stało, gdyż nie byliśmy zachwyceni tą znajomością. Koleżanka ewidentnie pasożytowała na naszym dziecku, a Faustyna zaczęła opuszczać się w nauce, bo jej ciągle pomagała. Zauważyli to też nauczyciele i w porę nas poinformowali o tym, że córka jest manipulowana przez tą koleżankę.

W domu porozmawiałam z młodą i obmyśliłyśmy plan działania jak uwolnić się od tamtej dziewczyny. Na szczęście Faustyna jest nad wyraz dojrzała i sama nie chce takiej „koleżanki”, nawet za cenę samotności w klasie.

No niestety gdy dwa lata temu „przyjaciółka” ponastawiała resztę dziewcząt z klasy negatywnie do mojego dziecka, to córce została tylko ta koleżanka z patologicznego domu, z którą notabene też nikt nie chciał się kolegować. 

Oczywiście, że ta znajomość nas martwiła, ale wiem też jak wychowałam córkę i jakie wartości jej przekazałam, więc dopóki Faustyna o wszystkim mi mówiła, a relacja nie wpływała negatywnie na koncentrację i oceny naszego dziecka, nie miałam podstaw się czepiać. 

W każdym bądź razie relacja między dziewczynami mocno się rozluźniła, a córka jest w swoim postanowieniu bardzo konsekwentna, koleżance odmawia i siedzi teraz w ławce sama lub z jakimś kolegą, a i oceny w ostatnich tygodniach poszybowały w górę. Za to „koleżanka” z trójek spadła na jedynki. Zastanawiające…


Tak sobie rozmyślam i zastanawiam, skąd się u dzieci bierze takie przekonanie, że „wszystko mi się należy”, „wszyscy mają za mnie wszystko zrobić”, „we wszystkim muszą mi pomóc”,…


Jeszcze wychowawca się ostatnio do mojej córki przyczepił, żeby pomogła tamtej w nauce, tak jak w ubiegłym roku szkolnym. 

Oooo! Nie!

Napisałam na dzienniku do gościa, bo widocznie nie jest w temacie i wyjaśniłam, że nauczanie jest rolą pedagogów a nie mojego dziecka i że relacja między dziewczynami się zakończyła i ma nie ingerować. 


A tamtej dziewczynce ile mogliśmy, to pomogliśmy, jednak nie może się to odbywać kosztem naszego dziecka.