Jestem, żyję. Czy dobrze? Chyba nie bardzo, ale jakoś to jest.
Troszkę się pozmieniało, więc mam sporo do napisania, ale zrobię to innym razem, bo troszkę się pochorowaliśmy i Faustynka prawie cały czas wisi mi na rękach, Bidulka, ale jest bardzo dzielna. Ostatniej doby spałam tylko godzinkę, jest mi ciężko, kręgosłup nadal boli. Córcia waży ponad 9 kg.
Mam nadzieję że teściowa za swoją wredność dostanie odpowiednie wynagrodzenie.
Nie wiem o co chodzi ale dużo siły życzę i szybko wracajcie do zdrowia :}}}
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś bo już się martwiłam.
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że następnym razem uchylisz rąbka, może będziemy mogli jakoś pomóc.
Ściskam mocno :*
Cieszę się, że się odezwałaś bo martwił mnie ostatni post i ta cisza po nim. Nie dawaj się!
OdpowiedzUsuńTeściowa kiedyś na pewno odpokutuje swoje zachowanie, jak nie na tym to na tym drugim świecie.
Jak dobrze, ze jestes, tak sie ciesze. czekam z niecierpliwosvia na kolejny wpis, pozdrawiam
OdpowiedzUsuńTak bym chciała by u Ciebie było więcej uśmiechu!
OdpowiedzUsuńwww.MartynaG.pl
Mam nadzieję, że pozmieniało się choć trochę na lepsze.
OdpowiedzUsuńDobrze, że wróciłaś. ;)
Zdrowia przede wszystkim!
OdpowiedzUsuńOch, ta wredna baba znowu napsuła Ci zdrowia i nerwów :(
OdpowiedzUsuńZdrówka Wam życzę, i jak będziesz mogła to pisz- zawsze trochę lżej się człowiekowi robi, jak się "wygada", a może jakoś będziemy mogły Cię wesprzeć.
Trzymajcie się!