Ale nas Agusia (siostra męża) urządziła.
Kupiła od mojego męża samochód kilka lat temu i nic by w tym nie było dziwnego, gdyby nie to, że mąż dostał mandat, bo paniusia nie udała się do wydziału komunikacji, żeby poinformować o zmianie właściciela. No bo trzeba by przecież zapłacić, aż 80 zł. A jeśli się tego nie zrobi w ciągu 30 dni, to chyba w ogóle jakieś kary się płaci. No i się okazało, że ona nie zamierza mandatu zapłacić i ma wyjebane. Teść tak samo. Pokłócili się tam strasznie podobno o to i co? I mąż musi zapłacić mandat, żeby nie figurował w systemie jako dłużnik.
Tylko co? Dożywotnio będzie jej płacił wszystkie mandaty?
I tak to właśnie jest z rodziną.
Ja nie ogarniam.
To, że ta rodzinka jest jaka jest, to wiem od dawna, ale że mąż nadal się daje wystrychnąć na dudka, to pojąć nie potrafię.
Ale po co się kłócić? Nie wystarczy zadzwonić do urzędu z informacją kto kupił samochód i tego nie zgłosił? Brak zgłoszenia odkupienia samochodu jest obciążane karą pieniężną.
OdpowiedzUsuńjesli mąż ma umowę z siostrą, to może ją przedłożyć w urzędzie, udowadniając, że nie jest już właścicielem auta.
OdpowiedzUsuńTak, wiem, można tak zrobić jak piszecie. Tylko co potem? Dym na całą rodzinę, a i być może ściągnięci celowe nam na głowę moich biologicznych, z którymi nie mam kontaktu od 12 lat. I znowu nachodzenie, groźby, sądy... i kto wie co jeszcze.
OdpowiedzUsuńA umowę mąż spisywał z ojcem nie z siostrą, dlatego ona tym bardziej ma wyjebane. A teść nie czarujmy się, nie ma z czego płacić ewentualnej kary, bo teściowej trzeba lodówkę zapełnić.
Nie zdajecie sobie nawet sprawy z tego co by było, jakby mąż zgłosił to do urzędu.
Współczuję. Ale nie możecie się ich bać do końca życia.
OdpowiedzUsuń