Oj mam dużo do napisania.
Zacznę może od dobrej nowiny. Spodziewam się drugiego dzieciątka. To już 12 tydzień, ale nie pisałam wcześniej, bo nie miałam ani sił ani czasu. Jak się czuję? Fatalnie! Tak, jak przy pierwszej ciąży. Ciągle wymiotuję, boli mnie głowa i brzuch, jestem senna, zmęczona, często nie mam siły nawet zwlec się rano z łóżka. W pierwszej ciąży było o tyle łatwiej że pierwsze miesiące spędziłam w łóżku. A teraz każdy ruch wywołuje u mnie mdłości, niestety na leżenie pozwolić sobie nie mogę przy półtorarocznym synku, który jak tylko rano otworzy oczy to wyskakuje z łóżeczka i biega po całym piętrze. Ciężko mi. Na prawdę bardzo mi ciężko. Ostatnio jestem bardzo słaba. Ciśnienie mam niby w normie, czasami za niskie, ale za to puls wiecznie za wysoki. Jutro mam kolejną wizytę u ginekologa, zobaczymy co on na to powie. Staram się zdrowo odżywiać, ale co z tego jak zwracam wszystko co zjem. Schudłam już ponad 2 kg. Mam nadzieję że te mdłości niedługo przejdą, choć pamiętam że na M. męczyło mnie do piątego miesiąca. Zazdroszczę kobietą, które mają jedynie poranne mdłości lub w ogóle nie odczuwają jakiegokolwiek dyskomfortu związanego z objawami ciąży. Od czego to zależy, że każda kobieta inaczej przechodzi ten okres swojego życia?
Pozwólcie że jeszcze trochę ponarzekam. W piątek dwunastoletnia siostra mojego męża - A. urządzała piżamowe party. Wieczorem przyjechały do niej dwie koleżanki i dziewczyny miały oglądać jakieś filmy. Umówiłam się wcześniej z A. że do 23 godziny mogą szaleć, ale później Mały M będzie spał, więc i dziewczyny mają się zachowywać spokojnie. Aha... Nie spały całą noc i oczywiście pozostałym domownikom też nie pozwoliły zmrużyć oka. O 4 nad ranem nie wytrzymałam i podeszłam pod ich drzwi, zapukałam i powiedziałam "Dziewczynki, trochę ciszej". Były ciszej przez pięć minut, a później od nowa. Biegały, skakały, popychały się, śmiały, tłukły nie wiadomo czym. O 5 zapukałam w ścianę. Słyszałam też co chwilę jak A buczy telefon na wibracji. Jak się rano okazało to teściowa, tzn. matka A. do niej dzwoniła żeby je uspokoić, ale A. oczywiście nawet nie odebrała, a w końcu wyłączyła telefon. Przed 6 w końcu na górę przyszedł mój teść żeby je trochę uciszyć, to się wreszcie uspokoiły, ale co z tego jak gadały do 8, zjadły śniadanie i koleżanki pojechały do domów, a A. poszła spać. Bardzo mi się to wszystko nie podobało. Tym bardziej że każdy poszedł spać, no a ja z oczami na zapałkach zajmowałam się, bawiłam się z synkiem. Nie spodziewałam się takiego zachowania po A. Tym bardziej, że tydzień wcześniej były na urodzinach u E, jednej z nocujących koleżanek i tam jej matka już o 19 wyprosiła imprezowiczów. Tam by sobie nikt nie pozwolił na szaleństwa do rana. A nam to po 22 nawet do kuchni zejść nie wolno.
Coraz częściej mam ochotę spakować siebie i dziecko i się stąd wynieść. Tylko dokąd?
Gratuluje:) Nie za szybko na drugie dziecko?:P Oczywiście jak macie warunki to a w sam raz:P Trzymaj się dzielnie:) Ja nawet nie myślę o dzieciach bo nas nie stać. zapraszam do siebie
OdpowiedzUsuńMoja żona też chudła na początku ciąży a mdłości przeszły jej dopiero niedawno. maluszek się rusza, to późna ciąża, trochę się boję.
OdpowiedzUsuńA co do wybryków rodzinnych, to może jednak nie pozwolić sobie wchodzić dwunastolatce na głowę. Jak raz się odpuści, to potem będzie piekło...
Pozdrawiam -k.
Gratulacje!
OdpowiedzUsuńSzkoda że ta ciąża tak Ci daje w kość. Ja mam sporo przeciwwskazań co do ciąży i obawiam się i samej ciąży i boję się o zdrowie naszego ewentualnego dziecka także chyba sami na dziecko się nie zdecydujemy. Na razie nie czuję instynktu macierzyńskiego ale pewnie za jakiś czas da o sobie znać i wtedy będzie problem...
Każda ciąża jest inna. Ja niestety przechodzę ten okres jak przechodzę. Z dzieckiem wszystko ok, tylko ja się kiepsko czuję. Chyba każda kobieta kiedyś zapragnie mieć dziecko. Przykro mi że masz ku temu przeciwwskazania. Ja już chyba nie będę trzeciej ciąży planować z obawy że znów będę ją tak źle znosić. Marzy mi się córeczka, więc jeśli teraz znowu będzie synek (jeszcze nie znam płci) to może za pare lat się postaramy o jeszcze jedną kruszynkę. Nie wiem.
OdpowiedzUsuńŻyczę Wam i maluszkowi jak najlepiej. Co do rodziny. Nie mam siły się wdawać w dyskusje lub sprzeczki. To nie nasz dom, a ja jestem tu już całkiem obcą osobą, która nie ma nic do powiedzenia. Przemęczymy się jeszcze jakoś ten rok. Mam nadzieję że w sierpniu będziemy już na swoim.
OdpowiedzUsuńNo wiesz... tak wyszło. Na początku byłam przerażona, ale teraz się cieszę :) Odchowam sobie dwoje praktycznie za jednym razem. Wszystko mamy z pierwszego dziecka - ubranka, wózki, łóżeczko. Jeśli uda mi się karmić piersią to wydatki będą niewielkie. Co do warunków - póki co gnieciemy się w jednym niewielkim pokoiku. Jak na świat przyjdzie maleństwo to już będzie wiosna. A przed jesienią myślę że się przeprowadzimy do swojego domu a tam warunki już będą :)
OdpowiedzUsuńGratuluje po raz kolejny!
OdpowiedzUsuńJa to w ogóle jestem w szoku, że Twój mąż na to wszystko pozwala. By tak traktowano Ciebie i jego dzieci. i tak jesteś cierpliwa....
Cierpliwa... Nie mam wyjścia. Żebyś wiedziała co się dzisiaj działo. Nie mogę tego opisać na blogu jak zresztą wielu innych rzeczy, bo moglibyśmy przez to stracić anonimowość. Mnie to tam by nie przeszkadzało, ale nie potrafię mimo wszystko być taka wredna dla teściów żeby ich brudy i błędy wyciągać na światło dzienne. Oj napłakałam się dzisiaj trochę i nadal nie mogę się uspokoić. Nie wiem jak długo jeszcze wytrzymam. Jakże było by łatwiej gdybym miała pracę.
OdpowiedzUsuńPo pierwsze - gratuluję! Po drugie - szczerze Cię podziwiam. Że tyle wytrzymujesz i, że mimo, że Ci ciężko to i tak zdecydowałaś się na drugie dzieciątko. Co Twój Mąż na wybryki Siostry?
OdpowiedzUsuńTrafiłam tu przypadkiem. Jakoś po piętnastej... przeczytałam wszystkie notki, być może niektóre pobieżnie, niedokładnie, ale... wciągnęłam się w Twojego bloga, w Twoje życie.
OdpowiedzUsuńNa początku powiem Ci, że jesteś naprawdę wspaniałym, dobrym człowiekiem i nigdy nie powinnaś o tym zapominać. Nawet jeśli bliscy ranią to dobro powinno stać powyżej żalu i bólu. Oczywiście, nie mówię tu o wszystkich przypadkach - warto wybaczać, bo Bóg wybacza - ale czasami nie ma w nas tylu sił i akurat w Twoim przypadku jest to zrozumiałe. Mimo wszystko życzę Ci, żebyś umiała wybaczać. Nie dzisiaj, nie jutro, ale może kiedyś im wybaczysz.
Podziwiam Cię bardzo. Śledząc Twoje losy utwierdzałam się w przekonaniu, że "miłość zwycięża wszystko". I mam nadzieję, że znów zwycięży i szybciej niż zamierzacie, radosną i kochającą się czwórką, PRAWDZIWĄ RODZINĄ, wyprowadzicie się do swojego domu. :)
Co do ciąży i faktu, że Teściowa narzuca Ci zwyczaje wychowywania dziecka (przerwanie karmienia piersią, szczepienia), o ile jeszcze tego nie odkryłaś, polecam Ci portal (forum) wizaz.pl, znajdziesz tam tzw. "wątki mamusiowe", gdzie kobiety ciężarne wspierają się w trudnych chwilach i cieszą się pięknymi momentami w ciąży, jak i później, gdy maluszek jest już po drugiej stronie brzuszka. :) Myślę, że będzie łatwiej Ci z taką grupą wsparcia innych kobiet :)
No i ja rownież przyłączam się do gratulacji :)
Dodaję do linków i czekam na następne posty. :)
Gratuluję!
OdpowiedzUsuńI przyznam się, że troszkę zazdroszczę.
Remont idzie powoli do przodu i dobrze... ani się obejrzysz a już będziecie tam mieszkać. Nie wszystko będzie już skończone, ale będzie wasze i powoli się urządzicie. Trzymam kciuki za całą waszą czwórkę :)
pozdrawiam
Martuś