Teściowa od wczoraj próbuje się pokłócić, ale ja nie daję się sprowokować.
Pocieszam się że już niedługo.
Od dwóch miesięcy staram się zdrowo odżywiać i ćwiczyć 3x w tygodniu po 30 minut. Opłaciło się. Na wadze ubyło mi 4 kg, a w obwodzie w pasie ubyło 5 cm. Nogi mam mocne i umięśnione, pośladki zadarte. W obwodzie bioder przybyły mi 4 cm (należę do tych niebiodrzastych więc dobrze, właściwie to pewnie te pośladki bo biodra szersze nie są). Jakiś miesiąc temu bardzo bolały mnie piersi przez jakiś okres czasu. Okazało się że w biuście przybyło mi 8cm! Zapewne za sprawą tabletek hormonalnych, które muszę stosować (nie jako antykoncepcję, uważam że jeśli naturalne hormony są w organizmie w porządku to nie powinno się stosować tego typu leków, bo po co sobie zaburzyć coś co działa dobrze. Ja niestety miałam podwyższony poziom hormonów, co objawiało się strasznie i zmieniło moje życie w koszmar, bo nie mogłam wytrzymać z bólu, a leki przeciwbólowe sobie już nie radziły), niestety za sprawą tych tabletek też pojawił się cellulit na udach i pośladkach i to taki całkiem spory. Jednak udało mi się z nim w miarę uporać. Teraz mam uda w lepszym stanie niż jak urodziłam drugie dziecko, ale jeszcze ciut brakuje do tych ud po pierwszym porodzie. Właściwie cellulit został niewielki na wewnętrznej stronie ud i trochę pod pośladkami. Mam fajną napiętą skórę. Już nie jestem taka galaretowato-flakowata jak 3-4 miesiące temu. Boczki zniknęły. Nic się ze spodni nie wylewa. Nadwagę mam nadal - jakieś 4 kg do zrzucenia, ale wyglądam lepiej i o niebo lepiej się czuję. Ciągle mam problem z piciem większej ilości wody. Zawsze przyjmowałam mało płynów, nie potrzebowałam, nie miałam czasu na więcej. Mimo iż staram się wypić 2 litry czystej wody dziennie, to nadal łapię się na tym że np. przez 4-5 godzin nic nie piłam. Przy dzieciach nie mam czasu skorzystać z toalety, a co dopiero pamiętać o piciu wody czy racjonalnej diecie. Zapuściłam się bo zamiast przygotowywać sobie posiłki, łapałam to co było pod ręką, np. czekoladę. No i oczywiście rozregulowane hormony mi tu nie pomogły w utrzymywaniu stałej wagi. A kiedy podejmowałam próby odchudzania i po miesiącu-dwóch jedzenia samych liści nie było żadnych efektów - poddawałam się. Dopiero przy stosowaniu leków hormonalnych zauważyłam że mogę jeść normalnie i nie tyć.
Kilka słów o odżywianiu.
W Polsce ludzie odżywiają się fatalnie. Nie wszyscy - wiadomo. Na szczęście świadomość ludzka wzrasta w różnych dziedzinach życia i coraz częściej zwracamy uwagę na składy, czytamy etykiety. My np. od dawna nie kupujemy produktów, które w składzie mają karagen. W naszym kraju nie jest łatwo się dobrze i zdrowo odżywiać. Nie wszystkie ryby, jakie do nas dotrą nadają się do jedzenia. Zachęcam do czytania składów i np. u ryb sprawdzania miejsca ich połowu, gdyż niektóre pochodzą z wód zanieczyszczonych (np. mintaj).
Poczytałam trochę o białku w diecie - myślałam do tej pory że przyjmuję go wystarczająco. A gdzie tam. Myślę, że wielu ludzi spożywa za mało białka. Człowiek nie wykonujący aktywności fizycznej powinien przyjmować 1g białka na kg masy ciała. Osoba aktywna fizycznie 2-2,5g na kilogram, a osoba ćwicząca intensywnie około 3g (w niektórych źródłach pisze, że nawet 4g na kilogram masy ciała). Nie można też przesadzać z białkiem bo nadmiar szkodzi nerkom, dlatego należy bardzo dużo pić czystej wody.
Przeliczając: osoba o wadze 60 kg o średniej aktywności fizycznej powinna spożywać 120g białka dziennie. Jedno jajko ma 6g białka i jest jednym z produktów najbardziej w białko bogatych. Chyba zacznę się posiłkować białkiem w proszku (np. Fundamic - jeśli ktoś ma doświadczenie, to proszę o opinię), bo jeśli ja zjadam 1 jajko dziennie i powiedzmy 200g twarogu, kawałek fileta z kurczaka i np. szklankę mleka to stanowczo za mało białka, bo to dopiero jakieś 60g. Reszta w mojej diecie to warzywa, owoce i trochę pieczywa, kasza, ryż. Sporo białka ma jogurt typu greckiego (ale uwaga! nie każdy). Chyba zacznę go dodawać do koktajli zamiast mleka i do sałatek zamiast jogurtu naturalnego.
Mocno zachęcam wszystkich do ćwiczeń - jakiejkolwiek aktywności fizycznej. Ponoć 30 minut aktywności dziennie przedłuża życie o 10 lat!
Ja mam powód żeby żyć jak najdłużej w zdrowiu - mój chory syn.
A Ty? Masz powód?
Na pewno też.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz