Teść znowu skacze o kasę na rachunki i przedstawia mojemu mężowi świstki że prąd jest niepłacony od stycznia i że musimy już dać teraz kasę, bo prąd zostanie odcięty. Hola, hola... Jakto niepłacone? Przecież dajemy teściom kasę na rachunki. To co oni z tymi pieniędzmi zrobili? Przyłażą do nas po pieniądze a potem je przesrywają na pierdoły zamiast rachunki zapłacić? To może jeszcze mamy zapłacić za całe pół roku za które już regularnie płaciliśmy? Jak się potem okazało to wojował o pieniądze bo potrzebował 200 zł na fryzjera dla Claudusi bo się chciała na blond strzelić i jej kupił farbę ale jej nie wyszło bo 2 tygodnie wcześniej farbnęła się na czarno i tym rozjaśniaczem co z tatusiem kupiła rozjaśnił jej się odrost na biało, dalej trochę na żółto a reszta w ciepłym brązie. Farbę nałożyła nierównomiernie i strasznie jej to źle wyszło. Żeby poratować sytuacje umówili ją do fryzjera, ale babka nie chciała dać im kasy, to stary wojował że jak on da to nie będą jadły przez miesiąc, bo on nic nie kupi, więc stara zarządziła, że my mamy dać. Koniec końców, babka dała te 2 stówy i stary zawiózł Claudie do fryzjera i ma teraz blond.
A jaka była wojna o to że się Claudia sama pofarbowała na blond (teściowa nienawidzi blondynek). Oczywiście to MOJA WINA! Bo ja ponoć daję zły przykład.
Po 1. Ja nie farbuję się na blond. Od prawie 3 lat jestem ruda (różne odcienie rudości i czerwieni). Wcześniej przez 3-4 lata miałam na głowie ciemne brązy, od czasu do czasu kasztan (zawsze kolory zmywalne, bo nie chciałam mieć widocznego odrostu i nie chciałam niszczyć włosów).
Po 2. Stary jej kupił farbę a nie ja.
Po 3. Ja jej tego na głowę nie nałożyłam. Gdzie była matka? Powinna pojechać z nią do sklepu coś doradzić i pomóc przy farbowaniu, a nie do mnie ma pretensje.
Po 4. Ja w jej wieku się nie farbowałam! Ona ma dopiero 15 lat! Ja eksperymenty z pasemkami robiłam na STUDNIÓWKĘ a nie w gimnazjum i to szamponami koloryzującymi a nie stałymi farbami i mój mąż to mamusi powiedział. I to że ja mam prawie 30 lat a nie 15 i co ona w ogóle się mnie czepia. Później w obecności mojego męża zwróciła się do Claudii - "Widzisz co z włosami narobiłaś? Teraz masz takie sztuczne jak Faustynka". Już się małpa nie miała czego chycić, to się naszego dziecka czepiła. Mąż powinien powiedzieć żeby tylko trwałej ondulacji nie robiła, bo jej kłaki wylezą jak mamusi i też będzie wszystkich obwiniać że jej wylazły. Wrrr... Co ona chce od naszej małej w ogóle. Pani fryzjerka, do której z córą chodzimy zawsze bardzo chwali jej włosy. A innym razem coś jeszcze gadała, bą mój mąż się Claudii zapytał czemu akurat blond, bo na blond (wg niego) pustaki lekkich obyczajów się robią. A stara wyskoczyła -"Kurwy to są rude!" A moj mąż -"No właśnie nie, bo rude nie każdemu pasują, a blond się każdemu podoba".
Generalnie dalej nie rozumiem jak możecie tam mieszkać.
OdpowiedzUsuńZapewniam, że wszystko jest już na dobrej drodze :)
OdpowiedzUsuńMam nadzieję, że tak jest i że wkròtce napiszesz, że wreszcie jesteście u siebie i macie upragniony spokòj. A oni niech tam się kiszą we własnym grajdole. Uciekajcie byle dalej.
OdpowiedzUsuńNapiszę ;)
OdpowiedzUsuńPiszesz tak już od paru lat. Oby Wam się w końcu udało.
OdpowiedzUsuńWierzę że się uda.
OdpowiedzUsuń