Pytałyście jak minęły mi Święta.
Dziękuję, o dziwo dobrze. Właściwie to nie widziałam teściowej, więc nie miała możliwości mnie podgryzać i robić mi na złość. Mój mąż też nie chce jej już oglądać, więc Wigilię i Święta spędziliśmy z dziećmi na górze w naszym pokoju i było fajnie. Siostry męża nie urządzały sylwestra, był spokój bo wybyły z domu.
Poza tym bez zmian. Nadal czekamy aż ktoś zdecyduje się kupić nasz dom.
Wczoraj byliśmy z synem pierwszy raz u stomatologa i przyznam się, że Maciuś bardzo miło nas zaskoczył rozdziabiając buźkę. Jak sobie przypomnę przez co przechodziliśmy podczas jakichkolwiek badań, choćby to było zwykłe osłuchanie u lekarza rodzinnego, jak to było wszystko na siłę, bo Młody się wyrywał – ile darcia przy tym było i płaczu. Aż nie mogę uwierzyć w ten postęp i łzy same cisną mi się do oczu.
Maciuś niedługo skończy 6 lat – 2 lata temu nie mówił „mama”, nie dał się przytulić, każdy dotyk sprawiał mu okrutny ból. Teraz gdy wieczorem kładziemy się do łóżka i przytulamy mówi: „Mamo, kocham Cię” i to jest najlepszy prezent jaki mogłam kiedykolwiek dostać.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz