piątek, 6 lipca 2012

Pani magister

Miałam chwilę załamania. Tak wiem, nie powinnam była tego pisać, ani nawet myśleć. Mam przecież wspaniałego męża, cudownego synka, kilka dni temu obroniłam tytuł magistra  (choć jeszcze 2 miesiące temu wydawało mi się to nieosiągalne). Powinnam się cieszyć, jednak czasami jestem wykończona, jest mi ciężko, ale przecież nikt nie mówił, że będzie łatwo.
Ostatni miesiąc był naprawdę męczący.
Mały M budzi się często w nocy, a tu sesja. Chodziłam ledwo żywa. Do tego każdy wykładowca chciał udowodnić, że czegoś nie wiem, nie umiem, że nie zaliczę, bo przecież niemal nie chodziłam na zajęcia. Nie dałam się, ale tylko ja wiem ile pracy musiałam włożyć w to aby osiągnąć te wyniki jakie mam.

środa, 4 lipca 2012