piątek, 24 lutego 2023

Koktajl turboBiałkowy

 


Składniki na dwie porcje:

- Skyr Pitny Piątnica 345g

- białko serwatkowe Mlekovita naturalne 30g

- banan

Zblendować

- granola czekoladowe Sante - kilka kawałków do ozdoby

- kilka orzeszków ziemnych - do dekoracji

Jedna porcja to około 300 kcal.


środa, 8 lutego 2023

Nieśmiałość. Wada czy zaleta?

A po co to w ogóle oceniać. Jakie ma znaczenie czy jest to cecha dobra czy zła? Dlaczego w ogóle myśleć w takich kategoriach? 

Jeśli nieśmiałość utrudnia życie, to trzeba jakoś zaradzić, jakoś pomóc. A nie się licytować czy to dobra czy zła cecha.  Nie wierzę, że trzeba to tłumaczyć psychologom. 

--------------------------------------------------------------

Dzień przed feriami psycholog szkolny wystosował pismo do rodziców wszystkich dzieci:

"Drodzy Państwo,

ponad cztery miesiące temu przekroczyłam próg Szkoły ..., aby objąć opieka psychologiczną uczniów tej placówki. Był to czas głównie obserwacji oraz zapoznawania się ze społecznością szkolną, aby kolokwialnie mówiąc "poczuć" szkołę, główne problemy i potrzeby dzieci. Mam kilka przemyśleń, które pogłębią moje działania w przyszłym semestrze.


Po pierwsze uczniowie, z którymi rozmawiałam to niejednokrotnie dzieci bardzo wrażliwe, niepewne swojej wartości. Paradoksalnie ta wrażliwość i niepewność jest niejednokrotnie głęboko skrywana pod maska osoby pewnej siebie, "wygadanej", zwracającej na siebie uwagę, etc. Przekaz na temat "ile jesteśmy warci" wynosimy z domu, ale także z relacji koleżeńskich. Wiek nastoletni to czas, w którym rodzice schodzą na dalszy plan, a pierwszoplanową rolę odgrywają koledzy i koleżanki z klasy. To oni stają się autorytetami i to w ich oczach młody człowiek szuka potwierdzenia swojej wartości.


Po drugie są to dzieci tęskniące za obecnością rodziców, za kontaktem wykraczającym poza zdawkowe pytanie:" co tam w szkole?". Mam poczucie, że wielu z tych uczniów czuje się bardzo samotnych i owszem są zaopiekowani bytowo (ubrania, jedzenie, własny pokój), ale brakuje im więzi emocjonalnej z rodzicami. I proszę nie odbierać tego jako zarzut, bo wszyscy wiemy w jak "zabieganych" czasach żyjemy, ale jako sprawę, nad którą należałoby się zastanowić.


Kolejna rzecz: relacje pomiędzy kolegami/koleżankami w klasie. Grupa klasowa to takie społeczeństwo w soczewce. Sa w niej osoby o różnym temperamencie, osobowości, wywodzące się z innych środowisk, wyznające różne wartości, etc. Jak nie trudno się domyśleć jest to też miejsce, w którym dochodzi do tarć, konfliktów, nieporozumień. I tutaj brakuje umiejętności komunikacji, wyrażania swoich opinii w sposób bezpieczny, nie raniący uczuć drugiej strony.


Ostatnia sprawa, która wiąże się w zasadzie z powyższymi - zarządzanie emocjami. Z racji wieku dojrzewania dzieci są bardzo zmienne emocjonalnie, ich nastrój zmienia się z prędkością światła od euforii do totalnego "dołu". Jeśli dołożymy do tego czynniki zewnętrzne, jak szkoła i nastawienie na osiąganie wyników, problemy rodzinne, niezrozumienie ze strony kolegów i koleżanek uświadomimy sobie, że dzieci stykają się z całą gamą czynników wywołujących stres i osiągnięcie "równowagi psychicznej" jest niebywale trudne.


Co w związku z powyższym?


Ze swojej strony planuję, w ramach m.in. godzin wychowawczych, pracować z uczniami nad tematami, o których napisałam. Jeśli uważacie, iż wskazana jest także praca indywidualna z Państwa dzieckiem proszę o taką informację. Zachęcam także Państwa do kontaktu, bo może jest coś co Was niepokoi i nie wiecie jak podejść do tej sprawy. Pracuje we ... Jestem po to, aby służyć Państwu swoją wiedzą, doświadczeniem, umiejętnościami. Aby wspierać Państwa w pełnej wyzwań roli rodzica.


Przed nami ferie zimowe. Ze swojej strony gorąco namawiam Państwa , żebyście spróbowali się nieco zbliżyć do swoich dzieci, dali im swój czas i uwagę, której potrzebują jak powietrza. I proszę się nie zrażać ewentualną szorstką reakcją. W rozmowie spróbujmy wyjść poza tematy szkolne. Powiedzmy im coś miłego, znajdźmy coś za co powinni być pochwaleni. Warto zaplanować wspólne wyjście, zrobić coś razem, chociaż raz w ciągu tej przerwy. Być może brzmi to banalnie, ale takie proste rzeczy, małe kroki zmieniają rzeczywistość i wzmacniają więź rodzic - dziecko.


Pozdrawiam Państwa serdecznie,"


Autentycznie się ucieszyłam, ponieważ moja córka jest bardzo nieśmiała, wycofana, zestresowana. Wiecie z resztą, bo niejednokrotnie opisywałam.


Moja odpowiedź do pani psycholog:


"Dzień dobry,

Bardzo się cieszę, że pisze Pani w tej sprawie.


Jestem mamą ..., dziewczynki bardzo wrażliwej, cichej i nieśmiałej. Ja sama jestem WWO i doskonale ją rozumiem i wspieram. Ja takiego wsparcia ze strony rodziców nie miałam i okres szkolny i wygórowane ambicje rodziców były dla mnie bardzo stresujące i trudne, więc staram się córce okazywać wiele zrozumienia i jak pisałam wcześniej, wsparcia. Niestety społeczeństwo i ogólnie dzisiejszy świat nie akceptuje naszej wrażliwości. Jakby na tą jakże piękną cechę zabrakło miejsca. Takim osobom jak moja córka w życiu jest ciężko. Wiem po sobie, ale moje dziecko wie, że zawsze może na mnie liczyć.

... jest pod opieką PPP, konsultowałam się też w jej sprawie z innymi psychologami i pedagogami, ale wszędzie słyszę to samo: "Proszę się nie przejmować" "Dzieci tak mają, szczególnie w I kl. i im to mija" itp. A ja już w przedszkolu widziałam jak moje dziecko przed wyjściem rano z domu się stresuje i przeżywa i zapewniam, że nie wszystkie dzieci tak mają. Każdy przypadek należy rozpatrywać indywidualnie.


Bardzo proszę o w miarę możliwościach obserwację mojej córki w szkole. Wszelkie rady i wskazówki są dla mnie bardzo cenne. Chętnie podejmę współpracę byle by tylko pomóc mojemu dziecku przezwyciężać lęki i stres."



Odzewu nie było, no trudno, ferie, ale po feriach czekam i czekam i nic.

W między czasie wychowawczyni Faustynki na wywiadówce poruszyła temat dzieci nieśmiałych i wrażliwych. Mówiła, że jest duży problem z wypowiadaniem się na forum klasy, że ma w klasie siedmiu wrażliwców, którym ostatnio powinna była wstawić jedynki z opowiadania lektury, ale dała np. M. in. dotyczyło to mojego dziecka, które przy odpowiedzi po prostu ze stresu zatkało. 

Konsultowałam się z psychologiem w Poradni Psychologiczno-Pedagogicznej, tam usłyszałam, że przecież szkoła ma swojego psychologa i biorąc pod uwagę że takich nieśmiałych i wrażliwych dzieci jest więcej, powinien zostać zorganizowany Trening Umiejętności Społecznych na miejscu w szkole. Nie ukrywam, byłoby to dla nas bardzo wygodne, a i z korzyścią dla wielu dzieci, które aż się trzęsą ze stresu na lekcjach.


Nie doczekawszy się na odpowiedź, po prawie miesiącu napisałam do psychologa szkolnego:

"Dzień dobry,
Zdaję sobie sprawę z tego, że dzieci problemowe z tzw. trudnymi zachowaniami, czy z dysfunkcyjnych rodzin są bardzo absorbujące, ale mam pytanie jaki jest dalszy plan w sprawie dzieci spokojnych, wrażliwych, delikatnych, wręcz za spokojnych.
W klasie córki jest co najmniej kilka bardzo wrażliwych osób, które również potrzebują wsparcia."



A pani psycholog mnie zlała po całości:


"Dzień dobry,

kluczowe pytanie to jak dzieci, które Pan opisał funkcjonują w grupie, czy dobrze się w niej czują, etc. Przedstawił Pan wrażliwość i spokój jako coś złego, jako deficyt , a tymczasem to potężny zasób. Tak długo jak te cechy są częścią temperamentu nie ma sensu z nimi czegokolwiek robić. Inaczej jest kiedy dziecko w natury było głośne, otwarte, ruchliwe , a pod wpływem jakiegoś traumatycznego zdarzenia zamyka się w sobie, jest lękliwe. Wtedy trzeba się tym zająć.

Pozdrawiam,"



Ja tu widzę standardowe działanie.

Najpierw niby delikatnie sugeruje rodzicom, że nie poświęcają dzieciom czasu, żeby przypadkiem ktoś nie przyszedł do niej po pomoc, bo byłoby to równoznaczne z tym, że ona ma racje z tym brakiem uwagi. 

No ale ja się wyłamałam, bo wiem jak jest u nas i się nie boję. Poza tym autentycznie się ucieszyłam, bo odebrałam jej pierwszą wiadomość jako, że naprawdę ona zamierza coś robić, że będzie pracować z tymi niepewnymi siebie dziećmi. A tu zonk!


Napisałam ostatnią odpowiedź. Dlaczego ostatnią? Ponieważ poczułam się zignorowana i wręcz zaatakowana:


"Jestem zaskoczona Pani odpowiedzią. Nigdzie nie napisałam o dysfunkcji, wręcz przeciwnie, w wiadomości z 13.01.2023 pisałam, że wrażliwość jest bardzo piękną cechą. Szczerze mówiąc liczyłam, że jako psycholog zaproponuje Pani jakieś rozwiązania i zorganizuje w szkole np. warsztaty dla dzieci nieśmiałych i wycofanych."




Właśnie wypełniam wniosek do PPP o udział moich dzieci, tak jednego, jak  i drugiego w zajęciach TUS (Trening Umiejętności Społecznych), bo w szkole widzę, że się nie dogadam. Tylko kiedy i czy w ogóle te zajęcia zostaną zorganizowane? Tego nawet w poradni nie wiedzą.


Psycholog szkolna odpisała:

"Witam,

chyba doszło do jakiegoś nieporozumienia. Nie otrzymałam żadnej wiadomości dn.13.01.br. Dwa- czy nie uważa Pani, iż robienie zajęć dla dzieci "wrażliwych i wycofanych" to stygmatyzowanie tychże ? Jeśli jest potrzeba pracy z takim dzieckiem to polecam pracę indywidualną lub zajęcia dla całego zespołu klasowego i o takich zajęciach pomyślę. Zachęcam też do kontaktu osobistego, bo mam wrażenie, iż maile nie do końca sprawdzają się jako narzędzie komunikacji.
Pozdrawiam,"


Ręce i cycki opadają. Miałam ochotę napisać, żeby myślała szybciej, bo już pół roku myśli. Ehh...


A potem wielkie zdziwienie,  że tyle nerwic, depresji i samobójstw wśród dzieci i młodzieży. 

 

Boże, straszne co się dzieje na świecie.

Jak nie wojny, to kataklizmy.

Ciężko pohamować łzy.

poniedziałek, 6 lutego 2023

Sąd przyznał Maćkowi 7 punkt w orzeczeniu

Wygraliśmy!

Udało się.

Orzeczenie jest ważne jeszcze ponad rok, więc pewnie po zakończeniu znowu będzie nas czekała powtórka z rozrywki. 

I temat niby zamknięty na jakiś czas. No ale właśnie. Niby dlaczego mam go zamykać? Dlaczego Komisje, które błędnie orzekły nie poniosą konsekwencji? Powinny być wobec nich wyciągane konsekwencje, wtedy może by się zaczęli liczyć z ludźmi. A może powinnam założyć takiej lekarce sprawę o straty moralne?

U nas i tak się to dobrze wszystko potoczyło. Mam cudownego męża. Fakt, było różnie w przeszłości, ale od dłuższego czasu staje na wysokości zadania. Zrozumiał, że ojcostwo nie kończy się w momencie zapłodnienia i mocno mi zadośćuczynił. Teraz przede wszystkom jest i wspiera, pomaga. 

Gdy straciłam świadczenie na syna, to właściwie sprzedaliśmy tylko samochód i jest ok.

Powiedzcie co miałaby w takiej sytuacji zrobić kobieta, którą po urodzeniu niepełnosprawnego dziecka zostawia mąż i nie ma wsparcia. Mąż uchyla się od płacenia alimentów i ani nie zamierza ja wesprzeć niematerialnie opiekując się swoim własnym dzieckiem.  Za co ona ma zapłacić czynsz? Za co kupić jedzenie? Pójdzie do pracy zostawialjąc z kluczami na szyi dziecko niesprawne umysłowo? Chryste? A kto poniesie konsekwencje gdy temu dziecku coś się stanie? Komisja, która stwierdziła, że to dziecko nie wymaga opieki? Nie! Ta nieszczęsna matka!

A dlaczego państwo nie pozwala rodzicom niepełnosprawnych dzueci dorobić parę groszy do świadczenia w czasie gdy dziecko jest 4-6 godzin w przedszkolu czy szkole? Jest wiele matek, które choćby dla własnej psychiki potrzebowałyby tego, ale nie bo idąc do pracy stracą świadczenie, a z kolei na pełen etat nie mogą pracować, bo są bez dziecka tylko te 4-6 godzin w ciągu doby.

------------------------------------------------------‐---

A teraz zmiana tematu.

Szukam dla syna zajęć terapeutycznych, ponieważ ten ośrodek do którego uczęszczamy obecnie od dwóch lat, nic nie daje. Ma tam zajęcia z psychologiem, logopedą i fizjoterapeutą, ale wady wymowy nie ma, a fizjoterapia miała być realizowana z elementami SI, o którą mi tu właściwie chodzi, a tu ciężko się nawet tych elementów dopatrzeć. A psycholog? Szkoda słów. Widzę, że nic te zajęcia nie wnoszą, panie też tylko wychodzą i mówią, że dzisiaj pracował, albo dzisiaj nie pracował i się wygłupiał i to tyle. Później napiszą jakąś powściągliwą opinię, że to niby wszystko dobrze i że to niby nie wiadomo jakie super postępy poczynił. Bzdura! Żadnych postępów nie ma. Ja się staram. Dowożę na zajęcia po 3-4 razy w tygodniu. Staję na głowie, żeby go umówić na nie w jak najlepszych dla nas porach. Niejednokrotnie muszę syna zwalniać z lekcji, żeby zdążyć z nim na terapie, a on jest tylko numerkiem do odhaczenia w grafiku terapeutów. 

Chcemy zmiany.

Szukam innego ośrodka i mnie zaczyna to wkurwiać wszystko, bo jak już znajdę regulamin, który jest oczywiście skrzętnie zakopany w czeluściach strony, to wczytuję się i widzę np.:

- Z bezpłatnych zajęć terapeutycznych w ... mogą korzystać jedynie członkowie Stowarzyszenia

- Każdy członek Stowarzyszenia jest zobowiązany do opłacania składki członkowskiej w wysokości 200 zł na rok kalendarzowy. Wpłatę wykonuje się na początku roku kalendarzowego (do końca marca) lub przy zapisie.

- Rodzice są zobowiązani do wniesienia finansowego wkładu własnego w ciągu roku kalendarzowego w wysokości 1100,00.

To jakie to są bezpłatne zajęcia ja się pytam? Opcja, którą się tu podzieliłam jest i tak tą najtańszą, bo znalazłam też stowarzyszenia, którym się oprócz rocznej składki powyżej 1000 zł jeszcze co miesiąc wpłaca składkę 100 zł na bezpłatne zajęcia.

Dlaczego bezpłatne zajęcia są płatne?

Przecież PFRON wpłaca miliony żeby były bezpłatne. 

Czy to nie brzmi śmiesznie? 100 zł czy 200 zł miesięcznie na bezpłatne zajęcia. I wpłacasz czy dziecko bierze w nich udział czy nie. Jak choruje to też musisz wpłacać, mimo że np. przez miesiąc nie korzystało. Tak, to nie są kokosy, szczególnie jeśli tych zajęć jest kilka w tygodniu, ale dlaczego wszędzie jest tak pięknie napisane, że to są bezpłatne zajęcia jak nie są? A jeśli te zajęcia nic nie dadzą? Nic nie pomogą? Oni skasują pieniążki i mają wyjebane, taka prawda. 

Spokojnie,

Jeszcze raz.

Dlaczego nie napiszą normalnie,  że zajęcia są płatne i czesne wynosi 130 zł na miesiąc? Tylko takie czary mary robią. 

---------------------------------------------

Dopisane 24.02.2023

Regulamin do którego się dokopałam to przeżytek. Teraz oprócz wpisowego 200 zł, należy wpłacić 2000 zł i nie w ciągu roku, a do końca roku kalendarzowego.  I jak dziecko wskoczy w grafik z listy rezerwowej, bo rzecz jasna, z ulicy nie przyjmą z dnia na dzień, i jak już wskoczy np. w październiku,  to do końca roku, czyli w te 3 miesiące, trzeba im zapłacić 2000 zł na bezpłatne zajęcia. Uważam, że jest to po prostu kpina.