środa, 26 kwietnia 2017

Kontakt

Znalezione obrazy dla zapytania linia png



Postanowiłam umieścić na blogu adres mailowy, więc gdyby ktoś miał ochotę napisać prywatnie to proszę:


trzy-m.blog@wp.pl


Znalezione obrazy dla zapytania linia png

środa, 19 kwietnia 2017

Szczyt bezczelności

Tytuł niestety nie wskazuje na dowcip:
"Szczyt bezczelności:
Zapytać się powodzianina:
- Jak się panu powodzi? Czy się panu nie przelewa?"

Jako, że jest to mój blog mogę tutaj pisać co chcę, bez względu na to czy komuś się to podoba czy nie. Czytając niektóre komentarze starałam się pisać mniej. Niektórzy twierdzili, że tylko narzekam - ale przecież do tego mam bloga. "Miłość, małżeństwo, macierzyństwo" - nie zawsze jest różowo, nie zawsze jest jak w bajce. Bajka kończy się słowami "I żyli długo i szczęśliwie". Ktoś kiedyś powiedział, że nie bez powodu bajki dla dzieci kończą się w momencie pobrania się bohaterów.

Mój blog miał się tak właśnie skończyć w 2010 roku, kiedy to wyszłam za mąż. Po około roku nieudzielania  się na nim, zaczęłam znowu pisać. Pisałam o krzywdzie jaką wyrządzili mi rodzice. W opisach i tak byłam bardzo powściągliwa i grzeczna. A temat teściów przemilczałam, wydawało mi się, że w końcu mam normalny dom, prawdziwą rodzinę. Byłam w błędzie. Teściowa na początku tylko udawała. Gdybym wiedziała jaka jest naprawdę, nigdy bym się tu nie przeprowadziła. Gdy zaczęła robić mi na złość patrzyłam przez palce. Wydawało mi się, że muszę być wdzięczna, że dali mi dach nad głową. Pomagałam dosłownie we wszystkim. Ja byłam całkiem inaczej wychowana niż rodzina męża. Będąc w pierwszej ciąży, gdy widziałam, że babcia niesie na dwór ciężkie pranie w wielkiej misce, wyrywałam jej tą miskę i ja niosłam, bo dla mnie było nie do pomyślenia żeby starsza kobieta dźwigała. To jest tylko pojedynczy przykład. Każdego kolejnego dnia przecierałam oczy ze zdziwienia. A teraz już wiem, że moja teściowa NIC nie robi tylko leży i dyryguje, co ma robić służba.

W miarę im bardziej teściowa robiła mi na złość im bardziej mnie oczerniała i obmawiała, tym moja wdzięczność powoli wygasała i potrzebowałam się wygadać. Zaczęłam się żalić na blogu, ale robię to anonimowo, więc krzywdy teściowej tym nie wyrządzam. Jak już kiedyś pisałam - imiona są zmienione.

Piszę bloga żeby pamiętać, żeby nie zapomnieć. Jestem naiwną, bardzo emocjonalną i wrażliwą osobą. Wiem, że teściowie będą potrzebować pomocy, ale tak na prawdę. Każdy będzie kiedyś stary i każdy powinien zdawać sobie z tego sprawę wcześniej i tak żyć, żeby nie krzywdzić innych, bo kiedyś może zostać przez nich odrzucony, w momencie gdy będzie potrzebował pomocy. Kiedyś w domu przewijał się temat dochowywania i babcia powiedziała do mojej teściowej "Na taką emeryturę trzeba sobie zapracować przez całe życie". Ma rację. I właśnie w takim momencie, za 15-20 lat, ja chcę przeczytać sobie tego bloga, żeby nie zgłupieć.

To jest mój blog. Piszę na nim pozytywne rzeczy jak i negatywne, bo takie jest moje życie. Piszę o problemach, o radościach. O wzlotach i upadkach. O słabościach. TO JA. TO MOJE ŻYCIE. TAKA JESTEM.

Wracając do tematu:

Wczoraj teść przyszedł do mojego męża i poinformował, go że zbiera kasę na rachunek za wodę i mamy dać 150 zł. I to jest według mnie szczyt bezczelności - kazać płacić za wodę, z której nie można skorzystać. Mój mąż się zapytał o wysokość rachunku - 220 zł. No ale jak to? Powiedział, że może dać stówę, ale przecież wody nie ma, więc za co on pieniądze woła. Pogadali na ten temat. Wieczorem mój mąż ustawił wodę żeby znów się grzała od 4 do 5, żebyśmy mieli rano ciepłą (swoją drogą dzieci już dostają histerii na hasło "mycie rączek" i nie chcą za żadne skarby myć rąk w lodowatej wodzie). Teść stwierdził, że 100 zł to za mało i mamy dać 200. Mój mąż go wyśmiał, ale nie wiem w końcu ile mu da. Ma przelać ojcu na konto, bo potem i tak gadają, że się nie dokładamy: "Pieniądze, jakie pieniądze?", a teściowa twierdzi, że my codziennie bierzemy prysznic. Chyba zacznę codziennie korzystać z prysznica, jak mąż zapłaci 100% rachunku.  Teść jęczy, że nie ma pieniędzy, a dopiero na święta dostali od jednej babki 200 zł i od drugiej 100. A jeszcze zanim to, to miał kasę, żeby teściowej dwa blendery kupić, siedem płaszczy (po co jak ona z domu nie wychodzi?), kilka skrzynek pomarańczy, wory orzechów nerkowca i litry mleka kokosowego (od kiedy zaczęłam ćwiczyć teściowa zaczęła się w ten sposób codziennie odżywiać) i iPhona Claudii. Przewalają całe 2x 500+ na pierdoły i lamentują, że są biedni. Denerwuje mnie to. Babka sypnęła im kasą na święta, zrobiła zakupy, dała na zbędne leki, a w święta teść powiedział, do swojej żonki na jej matkę:
"Niech się ta kurwa zamknie, bo nią drzwi zaraz wypierdolę". Bo babka zaczęła coś gadać, że nie może nawet zjeść kawałka kiełbasy co sama kupiła, bo wszystko chowają, czy zjedli.

sobota, 15 kwietnia 2017

Panie Boże, zabierz mnie do Siebie albo gdziekolwiek uważasz.

Dłużej tego nie zniosę.

Zawsze żyłam według przykazań. Za co mnie tak karzesz? Nie zrobiłam niczego złego!

Tyle złych ludzi chodzi po świecie... Dlaczego ja mam tak zrąbane życie?!

piątek, 14 kwietnia 2017

Kryzys

Spadek formy nastąpił.

Było by zbyt pięknie gdyby ta pozytywna energia towarzyszyła mi cały czas.

Teściowa jak zwykle robi mi na złość. Jakże ja mam jej dosyć. Chyba jednak kupimy mniejsze mieszkanie i się wyniesiemy jak najszybciej. Nie mam siły czekać i odkładać pieniądze na trzypokojowe mieszkanie. Ta kobieta mnie przyprawia o rozstrój żołądka, mdłości i zawroty głowy. Bleee...

Maciuś się rozchorował. Ma zapalenie gardła. Syropu nie wypije. Od tantum Verde ucieka jakbym chciała mu miotaczem ognia prysnąć do gardła. Nawet temperaturę muszę mu na siłę mierzyć. Przeciwgorączkowo tylko czopki bo w płynie nie wypije, nawet siłą nie da się mu podać. Gdy jakiś czas temu chorował i mu próbowałam podać antybiotyk - pogryzł mi palce do krwi, a tą odrobinkę, którą udało mi się mu wlać do gardła i tak zwymiotował. Jakże przewalone jest z tymi chorobami. Bidulek się tak męczy, ale nie pozwala sobie pomóc. Mnie głowa mało nie eksploduje, do tego silny ból ucha - musiało mnie gdzieś przewiać.

Zbliża się Wielkanoc. Nie potrafię usiąść z rodziną męża do Śniadania Wielkanocnego i udawać, że wszystko jest w porządku. Najchętniej uciekłabym daleko stąd. Nie cierpię świąt.

Znalezione obrazy dla zapytania spadek formy

wtorek, 11 kwietnia 2017

Powoli do przodu

Pochwalę się: jest -2 kg. Jak na razie dobrze mi idzie. Po 10ciu dniach diety i ćwiczeń jest 2 kilogramy mniej. Ćwiczę prawie codziennie 30 minut na orbitreku, biegam po schodach, robię przysiady, skłony i pajacyki. Oczywiście teściowa nie byłaby sobą gdyby mi nie utrudniła i odłączyła mi wodę, żeby się nie grzała nad ranem, abym nie mogła się odświeżyć czy umyć włosów. Ja się jednak nie poddaję, grzeję wodę w garnku i myję się w misce.

Agnieszka (siostra mojego mężą) zerwała z chłopakiem, bo znalazła sobie nowego i dobrze. Szkoda go było dla niej, bo jest za dobrze wychowany  i wierzący. Oby sobie znalazł dziewczynę odpowiednią dla siebie. Niepotrzebnie się tak angażował w ten związek, nawet jej rodziców poinformował że myśli bardzo poważnie o Agnieszce i chce z nią być. Chyba miał wyrzuty sumienia że tu tak sobie śpi i chciał moich teściów zapewnić, że to nie jest tylko tak o, bez zobowiązań. Myślał, że kogoś to obchodzi. Aga ma 16 lat, a jej matka powiedziała, że ją nie obchodzi czy córka przyjdzie z brzuchem, czy pójdzie do więzienia. Takie ma podejście, a Aga się stacza. Już nawet na tygodniu wraca pijana, wymiotuje, a rodzice zamiast jakoś reagować, to "Biedna Agniesia, całą noc wymiotowała, niech nie idzie dzisiaj do szkoły". Aga wagaruje, w dzienniku prawie same pały, co tydzień inny facet, a za kilka dni egzamin gimnazjalny. Dla mnie to jest niepojęte. Ja w jej wieku nie znałam smaku alkoholu, a średnią miałam powyżej 5.0 i to popołudniowo po lekcjach w gimnazjum jeszcze zapieprzałam do szkoły muzycznej i tam miałam lekcje do wieczora.

Claudusia nagle ozdrowiała, bo wakacje się zbliżają więc zaczęła wychodzić z domu i codziennie jeżdżą do McDonalda, do pizzerii i na zakupy. Zażyczyła sobie iPhona bo jakaś koleżanka miała. To mój teść jej kupił. Na drugi dzień stwierdziła, że za mały i ma jej kupić większy, bo ona tego nie chce. Teść na to że nie, to ona zagroziła, że tego rozbije i jej będzie musiał kupić nowy (swoją drogą ona tak zawsze robi jak jej się coś nie podoba - telefon, czy tablet, to rozwala, bo wie że wystarczy się drzeć i jej na drugi dzień kupią nowy).

Faustynka odkąd jest non stop ze mną i nie musi już zostawać z rodziną męża ani na chwilę jest aniołkiem. Jest bardzo grzeczna i jak na 3 latka bardzo dojrzała. Przestała wpadać w histerię, krzyczeć, wymuszać, płakać bez powodu.

Maciuś także ok pod warunkiem, że nie ma zakłóconej rutyny. Mamy wzloty i upadki. Synek źle znosi zmiany - występuje nawet regres, ale nie poddajemy się i walczymy. Mamy nadzieję, że codzienna terapia przyniesie oczekiwane efekty. Nie powiem, że nie jest mi ciężko, bo jest. Maciusia zachowania są różne. Nigdy nie wiadomo czego można się po nim spodziewać. Trzeba być zawsze bardzo czujnym, aby zapewnić mu 100% bezpieczeństwa.

5 kwietnia skończyłam 29 lat. Dzieci miały kontrolę u ortopedy - wszystko ok. Mamy za 2-3 lata z Maciusiem przyjechać skontrolować kręgosłup, bo Pan doktor powiedział, że dzieci z autyzmem mają często skrzywienia kręgosłupa. Wizyta dla młodego była bardzo stresująca ponieważ boi się lekarzy i badań, ale że Faustynka też była badana jakoś to przeżył.

Możliwe, że mąż dostanie awans, wówczas moglibyśmy dostać wyższy kredyt. Jesteśmy na etapie wyboru mieszkania. Ceny są nieadekwatne do wartości. Mieszkania w Krakowie są dwa razy tańsze, może przez zanieczyszczenia, smog, a może dlatego, że miasto, które nas interesuje ciągle się rozwija i jak ktoś powiedział "Tu się sprzeda każda ilość mieszkań, bez względu na cenę".

Cieszę się, że mamy spokój (jak na razie) z moimi rodzicami, bo sędzia odrzuciła ich wniosek.

Tyle u mnie :)

poniedziałek, 3 kwietnia 2017

Naładowana pozytywną energią

Naładowana pozytywną energią podjęłam walkę z nadprogramowymi kilogramami.

Ograniczyłam pieczywo, makarony - ogólnie gluten oraz mięso. Zrezygnowałam z fast-foodów. Piję dużo wody i ziołowe herbatki które uwielbiam, np. miętę oraz zieloną i czerwoną herbatę. Ograniczyłam cukier (słodycze, słodkie napoje, soki). Jako coś słodkiego pozwalam sobie jedynie na lody od czasu do czasu. Nie powiem, że słodkości mnie nie kuszą, bo kuszą (mąż kupuje sobie czekolady i batoniki), ale staram się je chować tak by nie leżały na widoku. Jem za to więcej warzyw i owoców (marchew, zielony groszek, kalafior, papryka, sałata, szpinak, kapusta pekińska, ogórki kiszone, jabłka, banany, maliny, kiwi). Robię z nich koktajle owocowo-warzywne, sałatki i gotuję zupy jarzynowe.

Znalezione obrazy dla zapytania orbitrek jakie mięśnie pracują

Od 1-go kwietnia codziennie ćwiczę na orbitreku po 30 minut. Po ćwiczeniach zjadam jogurt naturalny lub banana zmiksowanego z odrobiną jogurtu. Nie jest łatwo znaleźć czas na ćwiczenia przy dwójce dzieci, ale przez weekend gdy Faustynka drzemała w południe, a mąż mógł posiedzieć z Maciusiem, to zorganizowałam sobie te pół godziny na ćwiczenia. Samopoczucie bardzo mi się poprawiło i oby tak dalej.

Cieszę się, że znalazłam w sobie w końcu siłę na ćwiczenia, bo bardzo mi tego brakowało.

Dzisiaj korzystając z okazji, że Maciuś ma wolne w przedszkolu, poćwiczyłam z samego rana o 6 godzinie gdy dzieciaki i mąż jeszcze spali.

Mam nadzieję, że pod koniec tygodnia będzie 1 kg mniej, a jest ich do zrzucenia prawie 10.

analiz-tela2.jpg