niedziela, 15 marca 2020

Co u Was?

Dzielę ten wpis na kawałki. Już trzecie podejście dzisiaj.
............................................................................

Hej! Jak tam Wasze samopoczucie? Mam nadzieję, że wszyscy zdrowi.
Koronawirus niestety dotarł do Polski. Rząd apeluje o pozostawanie w domach. Jak spędzacie ten czas? U nas w czwartek wszyscy się rzucili na sklepy jak nigdy. A przecież chodzi o to żeby unikać dużych skupisk. Niestety wiele osób wpadło w panikę. My na szczęście większe zakupy zrobiliśmy w sobotę w ubiegłym tygodniu i w poniedziałek i przyznam się szczerze, że nie wychodzimy nigdzie w ostatnich dniach, bo mamy taką możliwość. 
Tak, wiem, zaraz ktoś powie że dałam się zmanipulować mediom. Nie, nie o to chodzi. Nie zamierzam narażać innych zakładając, że mi nic nie grozi bo nie jestem w grupie ryzyka, tak jak to niektórzy studenci. Wyobraźcie sobie, że robią w akademikach "koronawirus-party". Na szczęście mają opuszczać akademiki i wracać do swoich domów. 
Jednak nie mogę też stwierdzić, że ja się nie boję, bo oczywiście, że się boję i to nie kwestia tego czy przeżyję zachorowanie czy też nie, ale już samo to, że jeśli będę musiała trafić do szpitala z powikłaniami i nie daj Boże mój mąż też, to co z dziećmi? Ośrodek opiekuńczo-wychowawczy?  Pogotowie opiekuńcze? A  niestety już raz, jeszcze jako nastolatka z powikłaniami po grypie znalazłam się w szpitalu.
Jest jeszcze inna kwestia o której wielu nie myśli. Jeśli w jednym czasie wzrost zachorowań zwiększy się do 200 osób wymagających hospitalizacji przypadających na jeden szpital, to jak służba zdrowia sobie poradzi? Spójrzcie co się dzieje we Włoszech. Lekarze, pielęgniarki padają na pysk. Brakuje sprzętu. Muszą wybierać kogo mają ratować a kogo nie. To jest straszne co się dzieje i może ktoś kogo to nie dotyczy, nie myśli o tym, ale ja myślę i strasznie mi przykro i wyć mi się chce.  Mam nadzieję, że Polacy okażą się bardziej odpowiedzialni niż Włosi i pozwolą na rozciągnięcie zachorowań w czasie poprzez stosowanie się do komunikatów i procedur. 

Bezmyślność niektórych osób mnie przeraża. W tamten weekend  przejechaliśmy się komunikacją miejską do sklepu i wiecie co zobaczyłam w autobusie? Pani w średnim wieku nasmarkała w chusteczkę, a przy wysiadaniu tą właśnie zużytą  chusteczką wcisnęła przycisk do otwierania drzwi. Pewnie po to aby nie dotykać po kimś gołym palcem... no ale sorry... 

A dwa tygodnie temu robiłam badania i w punkcie pobrań krwi komuś nakapała krew na podłogę w poczekalni. Gdy to zobaczyłam zwróciłam uwagę innych osób, poprosiłam aby uważały, bo krew i poszłam to zgłosić pielęgniarce. Gdy wróciłam, młoda kobieta do której to m.in. mówiłam, już po tej krwi spacerowała w tę i z powrotem roznosząc po całej poczekalni. Nie trzeba nam koronawirusa...  

Kiedyś byłam świadkiem jak starsza pani w jednym ze  sklepów maca wszystkie bułki gołą ręką. W sumie to jest całkiem częsty widok.



Jak spędzacie czas zalecanej kwarantanny? Czytałam artykuł, że ludzie mają problem, żeby wytrzymać ze sobą kilka dni na 60m^2. Nie wiem czy to prawda, u nas ok mimo mniejszej powierzchni, lubimy spędzać czas ze sobą.


Wrzucam kilka fotek:

Gra w Chińczyka. Jakże adekwatna w obecnym czasie.  Uwielbiamy tą grę, gramy w nią bardzo często. Z mężem grałam już w czasie narzeczeństwa. Ogólnie lubimy planszówki i razem z dziećmi gramy codziennie. Mamy też Grzybobranie, Wyścig, Warcaby, Kalambury i inne gry edukacyjne. Faustynka uwielbia "Kim jestem?" w której na głowę zakłada się wylosowaną kartę i zgaduje kim się jest zadając innym graczom pomocnicze pytania. Maciuś woli Warcaby lub bierki.


W karty też gramy. Co prawda nie w pokera, ale w Kibelek owszem :D


Kolorowanki to szczególne upodobanie naszej Faustynki. Teraz faza na Laleczki L.O.L., więc dziewczyna tworzy cały album dla nich przeznaczony. Maciuś upodobał sobie Strażaka Sama.


Puzzle. Chyba już pisałam kiedyś, że nasza Księżniczka uwielbia układanki i bardzo dba aby żadna część się nie zgubiła.


Ja także jestem ogromną fanką takiego spędzania czasu. Od dzieciństwa to lubiłam i widocznie zaraziłam swoją pasją córkę.


Plusem koronawirusa jest więcej czasu na realizowanie innych swoich pasji.




I zarażanie nimi innych.



Rośnie nam mała kuchareczka. Z moją pomocą upiekła Murzynka :)



Ja też mam więcej czasu na pichcenie:











Nawet pokusiłam się o próbę wypieku pieczywa i nie chwaląc się, całkiem nieźle mi to wychodzi:  




Drożdżóweczki - może nie wyglądają najpiękniej, ale jak smakują... mniam. 





A wieczorami, gdy dzieci kładą się spać, nadrabiamy filmowe zaległości.
I tak w ciągu ostatnich dni obejrzeliśmy kilka całkiem fajnych filmów:

Znalezione obrazy dla zapytania: syndrom DDr film
 "Syndrom DDR"


Znalezione obrazy dla zapytania: Żona na niby
"Żona na niby"


Znalezione obrazy dla zapytania: ostra noc
"Ostra noc" - obejrzyjcie koniecznie. Myślałam, że posikam się ze śmiechu. Takie "Kac Vegas" w damskiej wersji.


Znalezione obrazy dla zapytania: oceans 8
 "Ocean's 8"




A z dzieciakami oglądaliśmy  "Toy Story 4"




Jest jeszcze jedna dobra strona obecnej sytuacji. Teściowie nas nie nawiedzą w najbliższe święta.
Robią kilkugodzinną  kwarantannę zakupom, które muszą przeleżeć swoje w samochodzie. Teść całe dnie musi spędzać na dworze lub w kotłowni, bo żonka go nie wpuszcza do domu. Sama siedzi zamknięta w sypialni z mokrą szmatą pod drzwiami i kominiarką na głowie  zrobioną z majtek typu reformy. Dziurę ma tylko na oczy, ale tu oczywiście też zabezpieczenie w postaci okularów stolarskich. Przysłała mojemu mężowi zdjęcie. Ma okazję do robienia z siebie ofiary.

-----------------------------------------------------------
Dopisane 16.03:

Puszczam dalej, bo uważam, że to ważne, każdy powinien to przeczytać i zastanowić się nad własnym postępowaniem. 

Apel chorej kobiety:
"Jestem chora, chociaż mam tylko 32 lata. Jestem miasteniczką. Pewnie nie znasz tej choroby, bo jest bardzo rzadka. Nie będę teraz objaśniała na czym ona polega, ale powiem Ci w największym skrócie, że jest to choroba z zakresu autoimmunologicznych. Oznacza to, że mój układ immunologiczny nie działa tak jak powinien. W przypadku mojego schorzenia, nawet zwykła infekcja może doprowadzić do niewydolności oddechowej. TAK, zwykłe przeziębienie może skończyć się dla mnie RESPIRATOREM. Ponadto, aby móc normalnie funkcjonować, biorę leki immunosupresyjne, których skutkiem ubocznym jest osłabienie odporności. Odnosząc to do obecnej sytuacji wygląda to tak, że mam bardzo duże prawdopodobieństwo zarażenia się koronawirusem i bardzo małe szanse, na to, że mój organizm sobie z nim poradzi.
Mam dwie córki: 3 i 5 lat i cudownego męża. Tworzymy szczęśliwą rodzinę, mamy dużo planów i marzeń. Dziś także od Ciebie zależy, to czy dalej tak będzie! To od każdego z nas, czyli też od CIEBIE zależy jak bardzo wirus się rozprzestrzeni. Nie mów, że to jest to samo, co grypa i że kto ma umrzeć, to i tak umrze. TO NIE JEST PRAWDA. Jeśli będziesz odpowiedzialny, ofiar śmiertelnych może być mniej. Dlatego ja chora, w imieniu wszystkich innych chorych i starszych proszę Cię, a nawet BŁAGAM zostań w domu! Idź tylko tam gdzie naprawdę musisz. Jeśli tylko masz taką możliwość dogadaj się z szefem, abyś mógł pracować w domu. Zrób wszystko co możesz, aby spotykać się z jak najmniejszą liczbą osób!
Takich osób jak ja jest ogrom! Są to pacjenci onkologiczni, z innymi chorobami autoimmunologicznymi, osoby po przeszczepach, które również biorą leki immunosupresyjne, osoby na sterydach i wielu innych. Często jesteśmy ludźmi młodymi. I wreszcie starsi, którzy również mają prawo żyć. I to jest właśnie mój apel: POMÓŻ NAM PRZEŻYĆ! Jeśli sądzisz, że jesteś młody i Tobie lotto, bo uważasz, że i tak przeżyjesz, to po pierwsze powiem Ci, że jeśli zachorowalność będzie zbyt wysoka, a miejsc w szpitalu będzie zbyt mało, to się możesz ostro zdziwić. Po drugie, nigdy nie wiesz co tak naprawdę kryje Twój organizm, być może jesteś chory na coś o czym nie masz zielonego pojęcia i wtedy Twoja walka z tym świństwem również nie będzie równa. I wreszcie po trzecie: czy w imię wyjścia do galerii, kosmetyczki, spotkanie towarzyskie będziesz miał potem odwagę moim OSIEROCONYM CÓRKOM spojrzeć w oczy?"
/onet.pl/