Korzystając z okazji, że M sobie drzemie napiszę kilka słów.
Urodziłam 23 marca 2014 zdrową córkę przez cięcie cesarskie. Ważyła prawie 3,5 kg, 55 cm, punktów 10/10. Po operacji czułam się fatalnie, dużo gorzej niż po pierwszej cesarce. Długo dochodziłam do siebie, ale oczywiście kogo to obchodzi. Po powrocie ze szpitala poszłam z dziećmi na górę do naszego pokoju, mały M tak bardzo się cieszył, że wróciłam ze szpitala, niestety nie rozumiał, że jestem obolała i skoczył mi na brzuch. Wyłam wtedy z bólu. Mieliśmy problem, bo M początkowo nie akceptował siostry. Na szczęście mąż widząc to zaczął mi trochę pomagać i np. wychodził z M na spacery, bawił się z nim. Pierwsze dwa tygodnie były niesamowicie trudne. Kiedy Mała F płakała, a miała straszne kolki (teraz zdarzają się już coraz rzadziej), synek też zaczynał płakać. Bardzo się bał, nie rozumiał co się jej dzieje. Dużo mu tłumaczyliśmy, próbowaliśmy go zbliżyć do siostry i po jakimś czasie oswoił się i wręcz stał się bardzo opiekuńczy w stosunku do F - podawał jej smoczka, przynosił butelkę, raz chciał jej podać butelkę z wodą mineralną jak zaczęła płakać. Teraz jest na takim etapie, że jest o nią odrobinę zazdrosny, ale to zrozumiałe, bo przyzwyczaił się, że cały swój czas i uwagę poświęcam jemu.
Gdy byłam w szpitalu mąż wziął sobie urlop więc byłam spokojniejsza o M. Niestety gdy mąż przyjeżdżał do mnie do szpitala, to M cały ten czas przesiedział przypięty do wózka, bo się nikomu go pilnować nie chciało. Dziecko nabawiło się zaparć, a czy nie dostawało czegoś na uspokojenie nigdy się nie dowiem. Mimo wszystko cieszę się, że był cały i zdrowy gdy wróciłam.
Muszę już kończyć, ale odezwę się gdy znajdę wolną chwilę.
Cieszę się że się odezwałaś i dałaś znak życia. Angażuj męża w pomoc, w końcu to też jego dzieci. Tobie też trzeba pomóc, nie tylko jego rodzicom.
OdpowiedzUsuń