poniedziałek, 11 października 2021

Najbliższy weekend zapowiada się imprezowo.

Powieka u Faustynki się już prawie zaleczyła. W czwartek miała kontrolę w okulisty. Pani doktor poleciła nie spieszyć się z zabiegiem wycinania.  Przepisała znów Dexamytrex, ale póki co robimy Młodej przerwę, bo ile można smarować oko antybiotykami. W końcu od lipca ciągle czymś smarujemy. Bardzo uważamy, żeby nie przeziębić powieki, tylko że Faustynka wróciła do szkoły, no i tam już nie mam za bardzo wpływu na to. Jak się będą włóczyć na spacerki, to znów może pojawić się stan zapalny.  A włóczą się intensywnie niemal każdego dnia, zarówno u córki w szkole jak i u syna. Nie rozumiem po co. U Maćka nie było jeszcze tygodnia, żeby nie jechali na jakąś wycieczkę, czy do kina, czy schroniska dla zwierząt. No fajnie. Dzieci się cieszą, ale wolałabym jednak żeby realizowali program nauczania, a wycieczki zostawili na czerwiec. 

Faustynka została zaproszona na urodziny do rok młodszej koleżanki. Dziewczynka kończy 6 lat. Jak myślicie? Jaki prezent będzie odpowiedni i w jakim przedziale cenowym? Pierwszy raz idziemy na urodziny i kompletnie nie mam pojęcia co się dzisiaj kupuje i jaką kwotę na to przeznaczyć. Czy prezent do 100 zł jest ok? 

No lalki są oklepane, poza tym domyślam się, że dziewczynka ma ich aż nadto. W końcu ma dwie babcie, które ją zasypują prezentami. Raz mama dziewczynki mi mówiła jak to każdy kto przyjdzie przynosi zestaw PlayDoh i nie mają już tego gdzie trzymać, więc to też odpada.  Boję się też że kupię coś co już ma.

Macie jakiś pomysł?


16 komentarzy:

  1. ja raczej oscyluję z prezentami w granicach 50 zł. I jeśli jubilat/ka nie nie umie sam/a wyrazić adekwatnego życzenia (bo na przykład chciał(a)by lego za kilkaset złotych), pytam rodzica.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Właśnie nie chciałabym popełnić gafy przez za drogi czy zbyt tani upominek. Czyli 50 zł jest ok.
      Upatrzyliśmy prezent za 70 zł z haczykiem. Do tego pewnie jakieś słodycze i zrobimy kartkę urodzinową. Miałam jeszcze dokupić książkę lub grę planszową, ale może faktycznie nie powinnam przesadzać.

      Usuń
  2. U nas tez do 50 zł się utarło z prezentami jak Karoli chodzi na urodziny. U nas Młoda uwielbia malować więc wszelakie plastyczne ja cieszą prezenty ale to właśnie zależy co dziecko lubi.

    OdpowiedzUsuń
  3. Co do przedzialu cenowego, to nie doradze, bo nie mam porownania. Jesli chodzi o prezent dla nieznanego dziecka, to zwykle stawiam na ksiazki albo klocki Lego, bo to takie "pewniaki". ;)

    OdpowiedzUsuń
  4. O, ja uwielbiam prezenty kreatywne, że dziecko samo sobie tworzy, jeśli dziewczynka to np biżuterię itd. Myślę, że do 50 spokojnie! Słodyczy raczej nie kupuję, bo nie każda mama sobie życzy. Ja np wolę żeby Tamalugi nie obdarowywać słodyczami :/
    Daj znać, co kupiłaś :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Solenizantka się pochorowała i urodziny zostały przesunięte :(
      Biedna mała. Już drugi antybiotyk bierze bo się jej jakieś cholerstwo bakteryjne wdało i nie chce odpuścić.

      U nas się gradówka niby wyleczyła. Na razie nie nawraca. To młodszs koleżanka paciorkowca w przedszkolu złapała.
      Urodziny przesunięte na 31 października.

      Usuń
  5. Co ro prezentu - może jakąś planszówkę? Jest tyle świetnych gier na rynku a to też prezent pożyteczny bo gry dużo uczą.
    Co do wychodzenia na dwór to my też codziennie jesteśmy na podwórku i na placu zabaw i oby jak najwięcej - dzieci się hartują, nabierają odporności. Zresztą co by nie mówić - spacery i zabawa na powietrzu to zdrowy nawyk. U nas w przedszkolu od wiek wieków jest przyjęte że wychodzimy codziennie, chyba że już naprawdę leje i jest pogoda pod psem, ale wtedy mamy zadaszone tarasy i najwyżej idziemy na taras się pobawić ale na powietrzu. Dzieci potrzebują też tych wyjść, wybiegania się, wykrzyczenia - w sali tego robić nie mogą.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja rozumiem, że w przedszkolu się wychodzi codziennie na dwór, ale moje dzieci są już w szkole i wolałabym aby jednak miały normalne lekcje, które są w planie, a nie że ja muszę wszystkiego uczyć w domu, bo prawda jest taka że 45 minut lekcji to bywa za mało przy licznej klasie a co dopiero jak tracą cały dzień w tygodniu na wycieczki.
      Gdy ja chodziłam do szkoły podstawowej to pamiętam, że zawsze była jedna wycieczka w roku i już zawsze latem, czasami zdarzyło się kino, ale też raz w roku. Wybiegać się można było na wf-ie. Teraz też mają 3 wf w tygodniu to niech się wtedy wybiegują. Takie jest moje zdanie.

      Usuń
  6. Przez ostatnie półtora roku dzieciaki siedziały w domach przed komputerem/laptopem.Nie było żadnych wyjść i wycieczek. Które oprócz funkcji dydaktycznej pełnią również funkcję społeczną, bo rozwijają samodzielność dzieciaków, zainteresowanie światem i je integrują inaczej niż w ławce szkolnej.
    Niech jeżdzą jak najwięcej zanim nastąpi kolejny lockdown i posadzi dzieciaki znowu przed ekranami.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kto siedział przed komputerem to siedział. Nie wypowiadam się za ogół ludzkości.
      U Faustynki w zerówce zdalne wyglądało tak, że Pani wysłała mi maila z jednym zdaniem, w którym napisała żeby zrobić strony od 43 do 79 i to wszystko.
      A u syna w pierwszej klasie tylko angielski mieli online.
      Rozumiem że rozwój społeczny i samodzielność są ważne, ale patrząc na samodzielność moich dzieci, która jest wystarczająca na tym etapie, to uważam że cotygodniowe wycieczki są jednak przesadą.
      A czy wprowadzą lockdown? To by świadczyło że szczepionki nie działają. Nie wiem czy by sobie tak strzelili w kolano. A nawet jeśli to chyba tym bardziej w szkołach powinni realizować materiał póki chodzą.
      Zawsze uważałam że od wychowania i uczenia samodzielności moich dzieci jestem ja.

      Usuń
    2. Szczepionki działają, co może poświadczyć fakt, że na OIOMach lądują ci, którzy uważają, że wszczepią im czipa lub ci, którym maski gwałcą prawa i twarze.
      Po prostu za mało osób się szczepi.

      Usuń
    3. Niestety różnie tu bywa. Nie można stwierdzić że jest wszystko czarne albo wszystko białe, bo tu jest naprawdę różnie. Nawet ostatnio nam opowiadała Pani dr Maćka że po trzeciej dawce myślała, że to koniec i już jej nie odratują.
      A nasza znajoma już po pierwszej trafiła do szpitala z zawałem, a samego covida przeszła pół roku wcześniej całkiem łagodnie.
      Więc jest naprawdę różnie.

      Usuń
    4. Może to zbieg okoliczności, ale tak się stało że akurat po szczepieniu.

      Usuń
  7. Najpierw mówili "Szczepcie się to nie zachorujecie!" Gdy okazało się że zaszczepieni też chorują, zmienili front na: "Szczepcie się, bo chociaż zachorujecie to nie traficie do szpitala!" Gdy i to okazało się bzdurą, przeszli na: "Szczepcie się, bo chociaż zachorujecie i traficie do szpitala, to nie umrzecie!" A gdy i ci umierali to... na covid!
    Dobrzy są.

    OdpowiedzUsuń