piątek, 20 czerwca 2025

Koniec klasy 4

Rozwala mnie system oceniania u córki w szkole.

Wzorowo zachowująca się uczennica ma zachowanie "dobre" bo zabrakło jej 5 punktów do "bardzo dobrego". Wychowawca prawdopodobnie doda jeszcze 10p za wszystkie godziny usprawiedliwione, ale gdyby nie to, dziewczyna ze średnią 4,9 nie dostałaby świadectwa z paskiem przez zbyt niską ocenę z zachowania.

Ale z historii gdy wg średniej z ocen wychodzi jej ocena "dobra" ma "dostateczną", bo wg systemu oceniania tej szkoły nie wystawia się oceny wg średniej tylko wg "widzi mi się" nauczyciela. A nauczyciel nie lubi, nie mojej córki, tylko uczennicy z którą moja córka siedzi w ławce. Także spoko! Córka zapytała nauczyciela czy coś może poprawić albo przygotować (choć wiele ją to kosztowało jako osobę nieśmiałą i wycofaną) ale nauczyciel nie zgodził się i nawet nie uzasadnił na jakiej podstawie wystawił ocenę, choć wg statutu ma obowiązek to zrobić.


A ile nieprawidłowości znalazłam przeczytawszy dokładnie statut szkoły...

Wg statutu w tygodniu mogą odbyć się nie więcej niż 2 sprawdziany. A często były 3!!!

Po conajmniej tygodniowej usprawiedliwionej nieobecności ucznia, nie można go oceniać w ciągu trzech dni od powrotu do szkoły. A nauczyciele powtarzają, że ich to nie obchodzi i nawet jeśli uczeń bezpośrednio po chorobie nie ma wykonanego zadania domowego*, to dostaje jedynkę! 

Sprawdziany muszą zostać ocenione w ciągu 14 dni, a jedna z pań nagminnie potrafiła przeciągać do ponad dwóch miesięcy sprawdzanie klasówek!


O jak mnie to wszystko wkurza!


Nie czytałam wcześniej statutu, bo nie przypuszczałam, że ktoś nas będzie robił w chuja. A szczególnie nauczyciele.


Chyba ciągle za bardzo ufam ludziom.


I tu nie chodzi o oceny, pasek na świadectwie, broń Boże naciąganie ocen, tylko o sprawiedliwe ocenianie. Zaufałam i poraz kolejny popełniłam błąd.

Może trzeba było za przykładem innych rodziców latać do szkoły na comiesięczne konsultacje i jęczeć o oceny? Nie robiłam tego, bo chciałam żeby córka miała satysfakcję ze swoich osiągnięć,  a nie przeświadczenie z tyłu głowy, że matka wyjęczała ocenę.


Może i powinnam udać się do Pani od historii, ale jeśli wystawi ocenę "dobrą" bo się upomniałam, a jest mściwym człowiekiem (co mam podstawy podejrzewać), to przez kolejne 4 lata będzie udowadniać mojemu dziecku, że nie umie. A to nie będzie dobre dla psychiki mojego dziecka.

Dlaczego uważam, że ta Pani jest mściwa? 

Cały czas krytykuje uczennicę, z której starszym bratem były duże problemy (trafił do poprawczaka za kradzieże i wagary). Często powtarza tej uczennicy, że skończy jak brat. Straszy ją oceną niedostateczną na koniec roku, mimo iż dziewczyna ma pozytywne oceny. Ciągle się jej o coś czepia. Pech, że moja córka siedzi z nią w ławce, ale my nieoceniamy dzieci przez pryzmat ich rodziców/rodziny w jakiej się wychowały! Poza tym ta dziewczyna jest bardziej lojalna niż pozostałe razem wzięte. 

Gdy córka jest chora, to nie ma opcji żeby się doprosiła o zdjęcia z zeszytów od koleżanek. Będą zbywać do wieczora, aż w końcu napiszą "Niech Ci ktoś inny wyśle" albo po ciągłym "za chwilę" - "Nie wyślę Ci bo mnie głowa boli". Tylko do wysyłania durnych linków to są pierwsze! Jedynie dziewczynka z którą córka siedzi coś tam wyśle, tyle że sama zazwyczaj niewiele ma.

Tamte do tego stopnia walczą o oceny, że myślą, że jak mojej córce coś nie przekażą, to będą lepsze. To jest chore!


Nie wiem jak moje dziecko wytrzyma w tej klasie kolejne 4 lata 😞


* może wyjaśnię, tak, w naszej szkole są zadania domowe, bo niestety rodzice uczniów sami je wywalczyli podczas jednej z wywiadówek, gdyż chcą sami te zadania robić,  żeby podciągnąć 'pępkom' średnią 🤦‍♂️🤦‍♀️🤦

3 komentarze:

  1. Co prawda nie mam dzieci w szkole ale mój brat ma i koleżanki z pracy i wszyscy narzekają że non stop są jakies sprawdziany i te dzieci cały czas się siedzą i uczą. Z kolei podstawa programowa jest cały czas odchudzana więc wygląda na to też, że możliwości tych dzieci aktualnych są teraz słabsze niż za naszych czasów. Dobrze że już wakacje, niech te dzieci trochę odetchną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Coś w tym jest co piszesz. Dziś jest tyle rozpraszaczy, telefonów/tabletów/komputerów że dzieci mają problem ze skupieniem się na lekcji.
      Nie powiem, bo moja Faustyna dużo z lekcji łapie i nie siedziałam z nią tyle co niektórzy rodzice ze swoimi dziećmi nad książkami, ale ja nie cisnę jej też na piątki i nie chce z niej robić lekarza, a i tak skończyła ze średnią 5,0 czego się niespodziewałam, bo inna dziewczynka na nieco wyższą średnią zakuwać codziennie całe wieczory ale na zasadzie zdać zakuć zapomnieć. Ja jej współczuję bo tam rodzice cisną żeby była najlepsza. Ale też mam dosyć tej rywalizacji, bo ona cały czas do mojej córki pije, że jest lepsza. No i chuj! Faustyna za to szydełkuje piękne maskotki za pomocą szydełka jako jedyna w szkole, ma zdolności artystyczne, a teraz jej jeszcze odwaliło na gitarę :P
      Tyle ze tamtej koleżanki ma serdecznie dość i nadejście wakacji jest dla nas wybawieniem. Nawet na swoje wakacje w wieku szkolnym nie czekałam z takim utęsknieniem jak za obecnymi.

      Usuń
  2. Bardzo mi przykro, że córka trafiła do takiej klasy. Nasza nie jest super zgrana. Nadal jest linia podziału chłopcy - dziewczyny, choć niektórzy się wyłamują. Ale też mam wrażenie, że z chłopakami jest jakoś prościej. Nie ma takiego parcia na oceny, choć nie jest to regułą. Jeden z chłopaków płakał po 4 z techniki. My nie ciśniemy. Pasek miał bez problemu, powiedziałabym że bez żadnego wysiłku. A ten byłyby chyba bardziej miarodajny. Synek ma kolegę, bardzo fajnego, który gorzej radzi sobie z nauką i naprawdę musiał włożyć dużo pracy w swoje wyniki. To powinno być również doceniane przez nauczycieli.
    Dobrze, że mamy wakacje. Wszyscy odpoczniemy.

    OdpowiedzUsuń