wtorek, 7 listopada 2017

Tak głupie, że aż śmieszne.

Wczorajsze popołudnie.

Gotuję obiad, czekając na powrót męża z pracy.  Teściowa kręci się po kuchni. Schodzę na dół  sprawdzić jak ziemniaki. Są sztućce, naczynia, ścierki... Sprawdzam łyżką - jeszcze nie, odkładam ją na talerzyk i idę na górę do dzieci. Za chwilę schodzę - nie ma tej łyżki. W ogóle nie ma sztućców, ani naczyń. Wracam na górę po swoją łyżeczkę. Schodzę... Ok, chcę odcedzić ziemniaki - NIE MA ŚCIERKI, a dopiero były trzy. Idę na górę po swój ręcznik. Wracam z myślą "na pewno już zabrała tłuczek", ale nie zabrała, bo nie zdążyła.

Dokuczliwe babsko.

10 komentarzy:

  1. ...dla mnie to jest dość jednoznaczny przekaz - pora na wyprowadzkę . Po prostu... Bo co jeszcze musiałaby zrobić teściowa by Ci bardziej dokuczyć ?
    Niewiele już tego zostało moim zdaniem.
    Ona Was już "nie chce" . Tyle. Aż tyle.
    Pozdrawiam!
    Netka

    OdpowiedzUsuń
  2. I bardzo chętnie bym się wyniosła. Mąż twierdzi że wynajmiemy mieszkanie niedługo. A czy tak będzie, czy tylko mnie zwodzi, tego nie wiem.

    OdpowiedzUsuń
  3. Czemu rodzice mojego męża po prostu nie wezmą go na rozmowę i nie powiedzą, żeby zabrał swoją rodzinę i się wyprowadził? Może wtedy by do niego trafiło? Jemu się dalej wydaje że jest OK. Twierdzi że jego matka taka po prostu jest. Zawsze taka była. Również do jego byłej tylko tamta taka grzeczna jak ja nie była i potrafiła wygarnąć i napyskować.
    A ja mam dość. To mi ta kobieta nerwy szarga. To ja siedzę w pokoju z dziećmi jak w więzieniu żeby się jej nie narażać a dla mojego męża wszystko jest wporządku "Przecież nic Ci się tu nie dzieje".

    OdpowiedzUsuń
  4. Z takim podejściem Twojego męża, to wy się stamtąd nigdy nie wyprowadzicie. Nie chcę być broń Boże złym prorokiem, ale jeszcze za rok będziesz tam tkwiła, aż w końcu się przyzwyczaisz, bo przecież do wszystkiego można się przyzwyczaić.

    OdpowiedzUsuń
  5. To jest bez sensu - czuję że te lata spędzone tutaj są stracone i jest mi ogromnie żal tego czasu. Zbliżam się do trzydziestki i widzę, że najlepsze lata życia zmarnowałam. Zamiast być radosną, tryskającą energią młodą mamą z pasjami, jestem kłębkiem nerwów odwalającym swoje codzienne obowiązki. Jestem smutna, przygnębiona i znerwicowana. Żal mi moich dzieci, że widzą mnie w tym stanie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Więc zròb coś, wyrwij się stamtąd, nikt tego za Ciebie nie zrobi. Od razu odżyjesz.

    OdpowiedzUsuń
  7. Hej!
    Tak sobie jeszcze pomyślałam, a jak widzisz najbliższe Święta?...jak to u Was wygląda?
    Pozdrawiam cieplutko!
    Netka

    OdpowiedzUsuń
  8. Nigdy nie miałam normalnych świąt.
    Śniadanie Wielkanocne jedliśmy z dziećmi w naszym pokoju, bo już nawet mój mąż nie miał ochoty siadać ze swoimi rodzicami do stołu, więc świętowaliśmy oddzielnie. Co do Bożego Narodzenia nigdy nikt się z nami opłatkiem nie dzielił - no może pomijając jedne święta gdy moi rodzice złożyli wniosek do sądu na nas to się moi teściowie o własną dupę bali i to były jedyne takie w miarę wyglądające święta, ale wiadomo było że to tylko ściema, więc ja nie mam ochoty na odstawianie takich szopek. Mój mąż twierdzi że wyjedziemy gdzieś na najbliższe święta, ale ja mu już nie wierzę (rok temu też mieliśmy wyjechać, to mu szkoda kasy było) - musiałby już coś gdzieś zarezerwować. Ja mu powiedziałam że mnie tu na święta nie będzie choćby nie wiem co i wolę je spędzić w DSM niż tutaj.

    OdpowiedzUsuń
  9. W domu samotnej matki chyba nie odżyję... chociaż, kto wie?

    OdpowiedzUsuń
  10. Wczoraj znów się pokłóciliśmy. Powiedział mi że na święta nigdzie nie pojedziemy.
    On robi ze mną co chce. W ogóle mu na mnie nie zależy.

    OdpowiedzUsuń