piątek, 27 grudnia 2019

Rok 2019 ogłaszam rokiem cudów!

Moi drodzy,  jak minęły Wam święta?
U nas spoko.
Wigilia najlepsza jaką miałam w całym swoim życiu.


Moja wigilijna stylówa







Ale tylko Wigilia...


Mąż niepotrzebnie zaprosił swoich rodziców na obiad we środę. Zrobił to tylko dlatego, że odniósł  wrażenie,  że jego ojciec próbuje się wprosić i nie chciał, żeby nas zaskoczyli na przykład  w Wigilię,  którą przygotowałam na nas czworo. A wydawało mi się, że ustaliliśmy,  co w takiej sytuacji powie. Maciuś ma grypę żołądkową i wtedy nie przyjadą i nas zapraszać też nie będą. Kłamstwo to by nie było, bo syn wymiotował i miał biegunkę przed świętami. Chyba tylko ja  ze sobą tak ustaliłam, bo w rzeczywistości gdy teść w pracy zapytał czy przyjeżdżmy do nich, czy oni do nas, mąż głupio odpowiedział "chcesz to przyjedź", bo to przy ludziach było, to przecież nie powie, że Maciek ma sraczkę. Co nie powie, co nie powie? Normalnie powinien oznajmić że dzieci chore i już. Co z tego że  przy ludziach?

Tak się nastresowałam.
Nie mogli się zdecydować, bo teściowa ewidentnie nie chciała jechać, a teść wręcz przeciwnie.  Do ostatniej chwili liczyłam na to, że jednak nie przyjadą, bo nie potwierdzili. O 14 mąż zadzwonił do nich, bo nie wiedziałam czy obiad szykować tylko dla nas czy na 10 osób. Teściowa próbowała się wykręcać "nibybólem" kolana, a to tym, że  nie będzie miała co jeść, że musi przywieźć swoją sałatkę, ale  teść zadecydował,  że przyjadą za 2 godziny. Wkurzyłam się, bo musiałam w ekspresowym tempie przygotować obiad, a mięso miałam w  zamrażalniku i dopiero kroiłam warzywa na sałatkę jarzynową.
Na szczęście się spóźnili, dzięki czemu nie musieli czekać godziny na jedzenie, a jedynie z 20 minut.  W tym czasie podałam herbatę  trzęsącymi się  rękami.

Byłam w ogromnym szoku, gdy po przekroczeniu przez nich progu naszego mieszkania, teściowa podeszła do  mnie z życzeniami i opłatkiem. Ty dwulicowa, obłudna żmijo! Przez wszystkie lata kiedy mieszkaliśmy u Ciebie omijaliście nas przy wigilijnym stole, a teraz udajesz rodzinę?! Ty franco fałszywa! Ty mnie niemal do śmierci doprowadziłaś! Chciałam jej to wykrzyczeć, ale jedynie przez zęby wycedziłam słowo "dziękuję".  Nie wierzę,  że przyjechali sobie jak  gdyby nigdy nic. Powinni się spodziewać za to jak mnie traktowali gwoździ w pieczeni.
Przynajmniej Agnieszka, siostra męża,  nie odstawiała szopki,  usiadła od razu za stołem. Mój mąż dziwił się dlaczego  nie przyjechała z chłopakiem. Ona do jego rodziny jeździ już od trzech lat na wszystkie uroczystości. Ja mu później tłumaczę, że by się mógł czegoś za dużo dowiedzieć. Ponoć ciągle dopytuje dlaczego nie odwiedzamy rodziców już prawie półtora roku.  On jest bardzo rodzinny, pochodzi z kochającej, wspierającej sie rodziny. Przecież gdy mi to pytanie zada, to bez ogródek mu odpowiem, że przekona się na własnej skórze,  tylko po ślubie. Zresztą też ukrywają przed nim niepełnosprawność naszego syna.
Była też  babcia męża, choć miała nie przyjechać, bo nie chcieli jej zabrać.  Dopiero by był cyrk, bo Faustynka nie zniosła by tego. Jej tylko o przyjazd tej "dobrej" babci chodziło. Dziecko samo podzieliło je na "dobrą (babcia męża) i złą babcię (moja teściowa)". Jednak teściowie zmienili zdanie, bo głupio z pustymi rękami było przyjechać,  więc potrzebowali sponsora, co  z kasy wyskoczy dla wnuków.
Nie przyjechała jedynie najmłodsza siostra męża,  bo ponoć bała się ospy z ubiegłego roku.
Impreza przebiegła znośnie. Większość czasu spędziłam w kuchni i nie musiałam ich oglądać. Boże jaka ja głupia jestem. Po co mi to było. Chciałabym żeby to  był tylko sen. Nie powinno ich tu nigdy być. Dlaczego  jej nie powiedziałam jak bardzo jej nienawidzę? Jestem na siebie taka wściekła!

Wydałam smaczny obiad, którego teściowa miała nie jeść, bo jej woreczek żółciowy wyskoczy, a  zjadła wszystko plus dokładka. Wszyscy częstowali się nawet kapustą z pieczarkami.
Szczęki im opadły, gdy nasz synuś powiedział: "Poproszę buraczków... Dziękuję".  Przecież u nich nikt się nie wyraża w ten sposób.  Prędzej by się spodziewali i zaakceptowali: "Dawaj mi chuju tych buraków, bo Cię z chałupy wypierdolę!" A  tak nie mogli pozbierać zębów z podłogi.
Moje dzieci pokazały ogromną klasę.  "Proszę/Dziękuję", "Dzień dobry/Do widzenia", "Wszystkiego dobrego".  Jestem z nich bardzo dumna.
Polałam kompot z jabłek, wiśni i suszonych śliwek.
Gdy matkę mojego męża już za bardzo zazdrość zżerała, to wypowiadała swój stały tekst: "Ja też mam takie". Na przykład w odniesieniu do patery na ciasto. No ludzie, przecież to tylko patera. Na chusteczce jej miałam podać sernik? Jakbym moją biologiczną słyszała. Są takie same. Mają tak samo zryte łby i tą samą chorobę psychiczną. Niszczą wszystko i wszystkich dookoła.

Następnie podałam sałatę jarzynową, którą teść bardzo chwalił i nawet teściowa ją kosztowała, ale  w momencie gdy powiedział że jest lepsza od ich sałatki, ona nie wytrzymała i wyszła z pokoju.
Podałam także ciasta własnej roboty, ale już byli chyba najedzeni, bo się nie częstowali, a teściowa ciągnęła już do domu i dość szybko się  zmyli. Uff...
Pierwszy dosłownie wybiegł teść, żeby nagrzać auto farelką jaśnieksiężniczce - mojej teściowej,  bo do zimnego nie wsiądzie. Pomijam fakt, że temperaturka na dworze przekraczała 4 stopnie Celsjusza (na plusie), ale ona przed wyjściem jeszcze drugą parę spodni nadzierała na tyłek. A później jeszcze 20 minut stała na klatce,  żeby na pewno się auto nagrzało. Teść trzy razy przychodził po wariatkę zanim wylazła z bloku. W końcu wybiegła z tym "nibybolącym" kolanem i pobiegła do samochodu.
Później mąż mi powiedział, że jego matka miała na każdym palcu złoty pierścień, a  na szyi złoty medalion. Chyba chciała zrobić na mnie piorunujące wrażenie. Sorry, nie jestem materialistką. Nie dostrzegam takich rzeczy. Poza tym byłam tak zestresowana,  że myślałam jedynie o tym, żeby sobie nie rzygnąć. Miałam taką gulę w gardle, że nawet śliny nie mogłam przełknąć,  a  co dopiero coś zjeść.

Jedno wiem na pewno. Nigdy więcej takiej sytuacji. Nie wierzę, że dałam się w to zrobić. Następnym razem się  nie  zgodzę na ich zapraszanie. O nie. Nie chcę udawać rodziny i to tylko po to żeby ludzie nie  gadali, a teściowa udawała wielką babcię facebookową!
A czy ja mam w ogóle coś do powiedzenia?
Myślę że mój mąż ciągle nie zdaje sobie sprawy z tego ile jego matka mi krzywdy wyrządziła. Nie powinien ich zapraszaszać. Ja dla niego zerwałam wszelkie kontakty ze swoimi biologicznymi. A on jak gdyby nigdy nic zaprasza mój największy koszmar.
Następnym razem po prostu zbiorę dzieci i przesiedzimy kilka godzin w jakimś kościele. Inaczej mąż się chyba nie nauczy!

Miałam nadzieję już nigdy w życiu swojej teściowej nie oglądać!

Mam kaca moralnego! I nie mogę sobie z nim poradzić, nie mogę sobie darować.


Tak się potrafię dla niego poświęcić , a on się teraz naburmusza i twierdzi, że się próbuję na siłę  pokłócić, a ja mu tylko spokojnie tłumaczę co zrobił nie tak.

.............................................................

Podsumowując, to co wydarzyło się w ciągu ostatniego roku, mogę śmiało powiedzieć, że rok 2019 był najlepszym czasem w moim życiu.

Z pewnością do mojej radości przyczyniła się przeprowadzka do własnego mieszkania, która co prawda miała miejsce jeszcze w 2018 roku, ale cały 2019 już był właśnie na swoim. A co za tym idzie, zapanował wielki spokój, którego wcześniej bardzo mi brakowało. Ja jako osoba wrażliwa i potulna, właśnie tego spokoju potrzebowałam do poczucia bezpieczeństwa i do współgrania  z moją naturą. Wcześniej się po prostu męczyłam niemiłosiernie.

Myślę że mogę stwierdzić,  że naprawiliśmy nasze małżeństwo. Tfu, tfu, żeby nie zapeszać. Nie sądziłam, że jeszcze kiedykolwiek będzie między nami tak dobrze. I bardzo, bardzo się cieszę, że zawalczyłam o to, choć sił już w poprzednich latach brakowało, a nadzieja umierała. Najbardziej cieszy mnie to,  że mąż nauczył się szacunku do mnie. Nie myślałam, że nadejdzie czas, w którym  będę czuła się na równo z nim, że będzie mnie traktował jak równego sobie. Wiem jaki obraz wyniósł ze swojego domu rodzinnego, a chodzi przede wszystkim o nienawiść do ludzi i wiem, że obraz jaki ja wyniosłam (nienawiść do mnie), też tu nie pomógł.
Mam nadzieję że nad naszym związkiem już nigdy nie zawisną ciemne chmury, chociaż po tych świętach nie jestem już taka tego pewna.

Mąż po pewnym incydencie zdrowotnym, bardzo zmienił podejście do życia i już nie przesiadujemy non stop w domu. Zaczęliśmy wychodzić wszyscy razem. Tak rodzinnie. Bardzo mi tego brakowało.

Największym cudem tego roku były ogromne postępy Maciusia.  Polubił kąpiel.  Nawet w ostatnim czasie udało nam się wypracować sposób na umycie głowy. Daję synowi szmatkę na oczy, a włosy moczę mu i spłukuję wiadereczkiem. Udane strzyżenie u fryzjera (narazie nożyczkami),  borowanie u dentysty,  współpraca z terapeutą SUO, przyzwyczajenie do jazdy różnymi środkami komunikacji.  Duża poprawa w zakresie mowy. Próby komunikacji i zabawy z rówieśnikami. Udane badanie EEG. Teraz pracujemy intensywnie nad obcinaniem paznokci.

Nasza Faustynka rozwija się artystycznie na zajęciach tanecznych. Bardzo to lubi. Jest wspaniałą, wrażliwą dziewczynką. Boję się że będzie jak ja. Że nie będzie potrafiła bronić się i walczyć o swoje. Boję się że będzie cierpieć.

Odłożyliśmy pieniążki na pianino. Moje marzenie się  zrealizowało. Teraz mam już wszystko co mi do szczęścia potrzebne.  Czuję się spełniona. Niczego mi nie brakuje.


Czego mogłabym sobie jeszcze życzyć? Chciałabym w zdrowiu i  pełnej świadomości dożyć co najmniej 100 lat i móc opiekować się swoim autystycznym synem. Tylko tego pragnę.  Mam także wielką nadzieję,  że on sam dojdzie do takiego stanu, że będzie wiódł samodzielne życie.



Kochani, wszystkiego dobrego w Nowym Roku!

23 komentarze:

  1. No no no, ale laska!! :) faktycznie nie ma to jak w święta, ten magiczny czas, robić coś na siłę z ludźmi, który nie zasługują nawet na pięć minut naszej uwagi :/

    OdpowiedzUsuń
  2. Jeszcze zanim wymieniłaś, co się zmieniło na lepsze w tym roku - większość już wiedziałam. Bardzo się cieszę i trzymam kciuki za przyszłość.
    Rozumiem twoje rozgoryczenie i złość na siebie za brak reakcji. Sama nie wiem jak bym postąpiła. Ostatnio spotkałam swoją byłą teściową i - może to atmosfera świąt - ale nie przeszłam na drugą stronę tylko złożyłam jej życzenia.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Trochę mi ulżyło gdy wyrzuciłam to wszystko na blogu. Jednak kolejny raz nie dam się w coś takiego wmanewrować. Za dużo nerwów mnie to kosztowało. Ja teściowej nie muszę niczego udowadniać. Za dobrze ją znam i wiem jakim jest człowiekiem. Ta znajomość nie ma najmniejszego sensu.

      Usuń
    2. Oczywiście! Masz 100% racji. Ty jej nie musisz niczego udowadniać. Co więcej, to ona powinna błagać o wybaczenie zanim się z Wami spotka. Zastanów się, co jej powiesz jeśli dojdzie do kolejnego spotkania, bo chyba brak reakcji pozwala jej myśleć, że znowu kontroluje sytuację. Z mężem też pogadaj i przypomnij mu jak się czułaś w tamtym domu. Ona wie, że już nie jesteście od nich zależni, żyjecie swoim życiem i nie potrzebujecie ich łaski i to ją wkurza.
      Trzymajcie się, w Nowym Roku będzie tylko lepiej :)

      Usuń
    3. Dziękuję za wsparcie.
      Tak zrobię, powiem jej co o tym wszystkim myślę i przypomnę, że ostatnie święta które spędziliśmy u niej w domu obchodziliśmy przecież OSOBNO (bo w oddzielnych pokojach) i nie było to bez powodu i ja to wszystko pamiętam i nie będę udawać, że było czy jest dobrze. Mój mąż najwidoczniej zapomniał. Rozmawiałam z nim. Początkowo się stawiał, że niby się zgodziłam. Co nie jest prawdą, bo postawił mnie przed faktem dokonanym i już nie miałam że tak powiem wyjścia.

      Usuń
  3. Oby spełniło się twoje życzenie, tego Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Chciałoby się powiedzieć "rodzina, ach, rodzina"... Mnie moja przez te święta też dała popalić i tak sobie myślę, jak co roku zresztą, że następne chce swoje, z pizzą i ciszą...
    Życzę Ci spokoju. Spełniania tego, co sobie wymarzyłaś i, po prostu, spokoju.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję i aby przyszłe święta były po Twojemu ;)

      Usuń
  5. Seksowna mama z Ciebie. Dbaj o rodzine, rozwoj wlasny i oby tak dalej. Jesli tesciowa bedziesz musiala raz w roku na kilka godzin znosic, to sie nic nie stanie.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Z teściową to nie takie proste. To nie kobieta z kawałów. Wiem że z tego wpisu nie wynika dlaczego mam o niej tak złe zdanie i nie chcę mieć z nią kontaktów i rozumiem Twoje podejście, ale to nie jest człowiek. Doprowadziła mnie do głębokiej depresji, niemal do samobójstwa i zniszczyła moje małżeństwo, które próbujemy odbudować dzięki mojej determinacji i uporowi oraz miłości do mężczyzny, którego poznałam, a nie tego jakim się stał pod jej wpływem.

      Usuń
  6. Życzę Ci żeby rok 2020 był dobry a nawet jeszcze lepszy.
    PS odezwij się tattooxx1987@gmail.com wyślę zaproszenie na bloga

    OdpowiedzUsuń
  7. My spedzilismy bardzo milo wigilie, w ogole swieta, w sama trojke 😊 tak po naszemu.
    Zastanowila mnie kwestia, ze maz nauczyl sie szacunku do Ciebie. W sensie przed slubem nie mial go?... Czy jak? ;p

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Gdyby przed ślubem nie miał do mnie szacunku, nie wyszłabym za nie go. Wg mnie to właśnie szacunek jest w związku
      najważniejszy.
      Jeszcze gdy zaraz po ślubie mieszkaliśmy u mnie, był bardzo dobrym mężem. Gdy przeprowadziliśmy się do niego zaczął się zmieniać. Duży wpływ miała na to jego matka.

      Cieszę się że u Was święta spędzone tak jak chcieliście ;)

      Usuń
    2. Dlatego właśnie się zdziwiłam. Także uważam, że to jest kluczowa kwestia ;)

      Wszystkiego dobrego w nowym roku :) Żeby zdrowie dopisywało!

      Usuń
    3. Dziękuję i również wszystkiego dobrego :)

      Usuń
  8. Ale z Ciebie lasencja! :)

    Cos sie z mezem nie dogadaliscie. On chyba nie pojal do konca, ze Ty nie chcesz jego rodziny ogladac na oczy. Albo mu sie wydaje, ze skoro rok sie nie widzieliscie, to zapomnialas i im wybaczylas? :O

    Ale! Nie win siebie! Przeciez to Twoj maz ich zaprosil, a wlasciwie to tesc ich wprosil. Ty bylas zmuszona zrobic dobra mine do zlej gry. Mam nadzieje, ze z mezem juz sobie wszystko wyjasniliscie i wiecej takiego wpraszania sie nie bedzie. Szczegolnie, ze tesciowa wydaje sie, ze sama nie miala ochoty przyjezdzac. ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuję.
      Tak, wygląda na to, że się nie dogadaliśmy.
      A wprosili się prawdopodobnie dlatego, że rodzina chłopaka Agnieszki się niepokoi i żeby uciąć spekulacje i zadawanie trudnych pytań oraz uniknąć ewentualnego rozpadu związku młodszej siostry mojego męża muszą zacząć udawać kochającą rodzinę. Brrr... tfu...

      Usuń
  9. Piękny rok, wszystko wyszło na prostą :) Oby nadal było tak dobrze, a nawet jeszcze lepiej. Zero teściów niezależnie od okoliczności i będzie idealnie. Tego Ci życzę :)

    OdpowiedzUsuń
  10. pięknie wyglądasz ale nie zapominaj o nas :D czekamy na wpisy ;) a tu nowy rok i zero wieści :D zlituj się ;)

    OdpowiedzUsuń