piątek, 5 listopada 2021

Urodziny udane. Zapalenie ucha.

Wygląda na to, że oczko Faustynki się zaleczyło. Ufff... Co za ulga.

Niestety żeby nie było tak pięknie, to dwa dni po moim ostatnim wpisie na blogu, przeczołgała nas jelitówka.  Tak się zastanawiam teraz czy to nie przypadkiem ta sławna Delta, bo podobno objawia się często dolegliwościami od strony układu pokarmowego. No ale nic, jakoś to przetrwaliśmy.

Gdy się już wydawało, że najgorsze mamy za sobą, Faustynka wróciła do szkoły i o ile się zaczęło dużymi stresami, tak  każdy kolejny dzień był lepszy, to dziś w nocy obudziła się z silnym bólem ucha i podwyższoną temperaturą. Na szczęście szybko udało się ją umówić do lekarza. Pani doktor przepisała Amotax. Ktoś to jeszcze wypisuje? Byłam w trzech aptekach i nie mieli. W końcu zadzwoniłam do lekarza i zapytałam czy może coś innego wypisać, ponieważ nie ma Amotaxu w aptekach. Ona się mnie pyta: "A co mają?". Może Amoksiklav? Przepisała. Oby pomogło. 

Biedne dziecko się tyle nacierpi w tym roku. Ciągle coś.

Przynajmniej urodziny u koleżanki udane. Byłyśmy w niedzielę i się córcia wybawiła z dziewczynkami. Zadowolona, że hoho.

Prezent trafiony. Na szczęście solenizantka jeszcze nie miała Lego Friends Salon Fryzjerski. Od innych osób dostała gry: 5 sekund, Scrabble i lalkę Barbie oraz słodycze od wszystkich.  

Jednego nie rozumiem i co mi się nie podobało. Dzieciaki dostały do zabawy te świecące bransoletki Glow Stick, a nie sądzę, żeby to się nadawało dla 6-letnich dzieci. Dowiedziałam się o tym dopiero (dzieci bawiły się w innym pokoju) gdy mama solenizantki powiedziała, że jej córce jedna pękła i się jej wylała na bluzkę i hahaha, hihihi, bo sobie rozsmarowała i jej się koszulka teraz świeci w ciemności... 

A ja się pytam: "Ale jak to? To nie jest szkodliwe?", 

w odpowiedzi usłyszałam: "Nie nie, wszystko ok. Może jakby zjadły to by im co było, ale tak to nie".

Ja na to: "No właśnie przecież tam jedzą, wydotykały rękami substancję chemiczną i biorą teraz ciastka. Każ im chociaż ręce umyć". 

"A no tak masz rację".


Sorry, ale ja nie rozumiem jak można dać do zabawy coś co świeci bez baterii. Ale nawet jak z bateriami, to trzeba uważać z jakimi. No nie rozumiem. Chociaż rodzice są różni. Już dawno temu mój mąż widział na własne oczy jak jakieś małe dziecko tłukło młotkiem matrycę od starego laptopa i obok matka siedziała i nic na to. A później dziecko wymiotowało i miało biegunki, aż do szpitala trafiło. 


4 komentarze:

  1. Ja to bym się jeszcze zmartwiła, że się ciuchy nie dopiorą :D
    Super, że się tak fajnie bawiła. Tamaluga też była w sobotę na balu halloweenowym, to taki pierwszy pozaprzedszkolny bal. Gdy moje dziewczyny były małe to nie było takich imprez. Teraz korzystamy gdy się da, niech dzieci mają coś z życia, bo ciągle tylko choroby, przeziębienia, kwarantanny...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Nie zdziwię się jeśli w ciuchach pojawi się dziura. Bogu dzięki, że jej nie prysło do oczu, bo słyszałam o takim przypadku i dziecko wylądowało w szpitalu, bo tak płyn poważnie podrażnił gałkę oczną.
      A wybawiły się świetnie.

      Usuń
  2. Biadna faktycznie Faustynka w tym roku. Co chwila lapie cos nowego...

    Wszystkie dzieciaki uwielbiaja te glow stick'i i ogolnie sa raczej bezpieczne, z tym ze pod nadzorem rodzicow. Np. Bi kiedys jednego przegryzla! Myslalam, ze tylko troche pozula ten plastik z wierzchu. Dostala opieprz i poszla obrazona, a glow stick zostawila na stole. I dziadostwo przezarlo nam stol! :O Nie jakos strasznie, ale w lakierze jest wyrazne wglebienie...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Wyobraź sobie, co by było gdyby Bi połknęła ten płyn. Masakra.
      Albo jakby prysło komuś w oczy.
      A tu 6-latkom dali do zabawy, bez kontroli.
      Z tego co się orientuję to niektóre barwniki fluorescencyjne są rakotwórcze.
      A Faustynka oprócz zapalenia ucha załapała zapalenie spojówek, które na szczycie szybko przeszło, ale po antybiotyku w trzeciej dobie dostała uczulenia (swędząca wysypka), więc po prostu masakra z tymi chorobami :(

      Usuń