Słońce co to za szarobure słowa. może to zwyczajnie jest gorszy dzień, niektóre sytuacje się nałożą i człowiek czuje że nie da rady walczyć. Nie daj się kochana ;}
Kochana każdego człowieka, każdą parę dopadają czasem takie czarne myśli. Związek to droga niezwykle wyboista i kręta. Dziś jest dobrze, za kilka dni wszystko się wali. Grunt to się nie poddawać, walczyć mimo wszystko, ale nie zapominać o sobie i w tej walce bezgranicznie się nie zatracać! Jesteś silną kobietą, wiele przeszłaś i wielu z nas dużo mogłoby się od Ciebie nauczyć! Bądź dobrej myśli, przepędź czarne chmury! Ściskam mocno!!! :***
Co się dzieje? Czasem są takie chwile, dni, kiedy wszystko przestaje mieć sens. Jednak spójrz na swoje dzieci, na zdjęcia waszej rodzina, odśwież wspomnienia. Masz po co żyć, masz dla kogo żyć. Trzymaj się kochana. Ściskam mocno!
Trzymaj się kochana, kryzysy bywają w najlepszych rodzinach ... nie przekreślaj małżeństwa tylko odpocznij, nie mów słów do męża, które później ciężko będzie odkręcić. Siły życzę , cierpliwości ...
Moja droga .. Twoje życie jak najbardziej ma sens ! Masz dwoje dzieci dla których na pewno warto żyć ! Weź się w garść , nawet jeżeli małżeństwo Ci się sypie to nie zapominaj o dzieciach .. one w takim czasie jeszcze bardziej Cie potrzebują . http://mlodamamabloguje.piszecomysle.pl/
Wiesz smutno mi czytac takie słowa. Ja męża kocham, ale zdarzają się zgrzyty gdy chodzi o jego rodziców. I w sumie przez jego mamę najwięcej się kłócimy. Ja bym chciała aby umiał byc asertywny i pomagał mamie, owszem, ale nie kosztem naszej rodziny...a mama potrafi z każdą pierdołą zadzwonic...nie musze tłumaczyc że my też mamy swoje życie, prace, dwójkę dzieci, dom...ehh to wiecznie punkt zapalny...choc i tak jestem przeszczęsliwa, że z nimi nie mieszkamy...chyba trudno miec jakąkolwiek intymnośc czy własne sprawy...także współczuje wam i trzymam kciuki na szybką przeprowadzkę. jest szansa, ze wtedy będzie ci po prostu psychicznie lżej...ściskam
Jak mniemam chodzi o podejście męża do rodziny ze swojej strony. Trzymam kciuki jednak za to by wszystko się jakoś ułożyło. Ja także rozpoczęłam rok w niezbyt optymistycznym nastroju, ale wierzę, że będzie dobrze i spory uda się jakoś rozwiązać:)
Wroc do nas tu predko, dziwnie w tym mwirtualnym swiecie bez Ciebie, Twoj blog to jeden z pierwszych, ktory zaczelam czytac, man nadziehe, ze u Ciebie z samopoczuciem lepiej...
Słońce co to za szarobure słowa. może to zwyczajnie jest gorszy dzień, niektóre sytuacje się nałożą i człowiek czuje że nie da rady walczyć. Nie daj się kochana ;}
OdpowiedzUsuńKochana każdego człowieka, każdą parę dopadają czasem takie czarne myśli. Związek to droga niezwykle wyboista i kręta. Dziś jest dobrze, za kilka dni wszystko się wali. Grunt to się nie poddawać, walczyć mimo wszystko, ale nie zapominać o sobie i w tej walce bezgranicznie się nie zatracać!
OdpowiedzUsuńJesteś silną kobietą, wiele przeszłaś i wielu z nas dużo mogłoby się od Ciebie nauczyć!
Bądź dobrej myśli, przepędź czarne chmury!
Ściskam mocno!!! :***
Życie zawsze ma sens... Czasem trudno połapać się jaki, ale zawsze jest.
OdpowiedzUsuńCo się dzieje?
OdpowiedzUsuńCzasem są takie chwile, dni, kiedy wszystko przestaje mieć sens. Jednak spójrz na swoje dzieci, na zdjęcia waszej rodzina, odśwież wspomnienia. Masz po co żyć, masz dla kogo żyć.
Trzymaj się kochana. Ściskam mocno!
Trzymaj się kochana, kryzysy bywają w najlepszych rodzinach ... nie przekreślaj małżeństwa tylko odpocznij, nie mów słów do męża, które później ciężko będzie odkręcić. Siły życzę , cierpliwości ...
OdpowiedzUsuńTak przykro jest czytać takie słowa... :(
OdpowiedzUsuńBedzie dobrze uwierz, jestes dobrym czlowiekiem, a dobro powraca, czasami trzeba na to dlyzej czekac, dasz radę, wierzę w Ciebie
OdpowiedzUsuńMoja droga .. Twoje życie jak najbardziej ma sens ! Masz dwoje dzieci dla których na pewno warto żyć ! Weź się w garść , nawet jeżeli małżeństwo Ci się sypie to nie zapominaj o dzieciach .. one w takim czasie jeszcze bardziej Cie potrzebują . http://mlodamamabloguje.piszecomysle.pl/
OdpowiedzUsuńDziewczyny już napisały wszystko co trzeba. Masz dzieci i to one teraz się liczą najbardziej i chyba one mają sens prawda?
OdpowiedzUsuńto napewno chwilowy kryzys wiele razy też mam takie myśli ale potem mijają i wszystko jest dobrze ;*
OdpowiedzUsuńPrzeczytałam Twojego bloga, całego. Proszę odezwij sie do mnie na maila.
OdpowiedzUsuńpozdrawiam
Wiesz smutno mi czytac takie słowa.
OdpowiedzUsuńJa męża kocham, ale zdarzają się zgrzyty gdy chodzi o jego rodziców.
I w sumie przez jego mamę najwięcej się kłócimy. Ja bym chciała aby umiał byc asertywny i pomagał mamie, owszem, ale nie kosztem naszej rodziny...a mama potrafi z każdą pierdołą zadzwonic...nie musze tłumaczyc że my też mamy swoje życie, prace, dwójkę dzieci, dom...ehh
to wiecznie punkt zapalny...choc i tak jestem przeszczęsliwa, że z nimi nie mieszkamy...chyba trudno miec jakąkolwiek intymnośc czy własne sprawy...także współczuje wam i trzymam kciuki na szybką przeprowadzkę. jest szansa, ze wtedy będzie ci po prostu psychicznie lżej...ściskam
Jak mniemam chodzi o podejście męża do rodziny ze swojej strony. Trzymam kciuki jednak za to by wszystko się jakoś ułożyło. Ja także rozpoczęłam rok w niezbyt optymistycznym nastroju, ale wierzę, że będzie dobrze i spory uda się jakoś rozwiązać:)
OdpowiedzUsuńWroc do nas tu predko, dziwnie w tym mwirtualnym swiecie bez Ciebie, Twoj blog to jeden z pierwszych, ktory zaczelam czytac, man nadziehe, ze u Ciebie z samopoczuciem lepiej...
OdpowiedzUsuń