wtorek, 29 grudnia 2015

Jak robić żeby się nie narobić? Zmusić innych do pracy... ehh ta MOJATEŚCIOWA.

I po Świętach.

Atmosfera beznadziejna. Babcia się narobiła na Wigilię, przygotowała pierogi, uszka, napiekła placków. Wszystko za swoje pieniądze. Ja ugotowałam czerwony barszcz. Wigilia nawet spoko poza tym, że teść nas ominął z opłatkiem, babcię też. W pierwszy dzień Świąt przyjechała rodzina ze strony teścia. Teściowa fiksowała, że nie ma im co podać do jedzenia oprócz sałatki którą zrobił teść i placków babci, a wiedziała, że będzie mieć gości, bo się już dużo wcześniej zapowiedzieli. Obiadu nie było, bo teściowa ugotować nie potrafi lub udaje, że nie potrafi. Rozdała mój pyszny barszczyk i nawet nie wspomniała, że ja gotowałam i pierogi babci. Po imprezie się pokłóciły, bo babcia nam kazała sobie ukroić po kawałku placków, a teściowa nie chciała nam dać, bo ona musi mieć i się pogryzły, bo babcia powiedziała, że ona piekła za swoją kasę i dla wszystkich, a nie tylko dla jednej. Teściowa się obraziła i się nie odzywają do siebie, a babcia jej nie pomaga. I tak pomaga, bo stały gary i talerze przez święta i babcia pomyła ten stos w niedzielę, choć moim zdaniem powinna to zostawić, żeby tak nawet tydzień stało.

Agnieszka planuje robić Sylwestra w domu na górze, czyli w pokoju obok naszego. Zaprosiła 15 osób! 15 podlotków w wieku 14-15 lat. Nawet nie chcę sobie wyobrażać co się tu będzie działo. Wczoraj teść się darł żeby cały dom sprzątać, ale każdy ma w dupie. Teściowa leży, babka obrażona, a Agnieszka powiedziała "Sam debilu sprzątaj i to migiem!"

Dziś usłyszałam jak teściowa się na matkę drze: "Nie będziesz Kurwo leżeć jak królewna!!!", "Będziesz pomagać jak wszystkie babki!!!". Pomyślałam sobie wtedy, że sama jest babką, a nic mi nigdy nie pomogła i jak ona w ogóle wstydu nie ma drzeć się tak na kobietę 70letnią, która może się gorzej czuć, którą ma prawo coś boleć i która jej ponad 50 lat usługiwała jak niewolnica.

Uciekłabym jak najdalej stąd...

7 komentarzy:

  1. No dobra, ale kiedy w końcu się wyprowadzicie?
    Z patolami długo się nie da żyć, masz jedno zdrowie i Twoje dzieci też.
    Jak Wasze plany - widać już jakieś światełko w tunelu?

    OdpowiedzUsuń
  2. U nas się pokomplikowało. Moi rodzice znów nas nachodzą, chcą ciągać po sądach. Najlepszym rozwiązaniem byłoby wyprowadzenie się kilkaset kilometrów stąd, bo tu życia mieć nie będziemy, tak przez jednych jak i drugich. Teoretycznie moglibyśmy wszystko rzucić i zacząć gdzieś daleko od nowa. Tylko nie chcemy przerywać synowi terapii, na którą czeka się w kolejce nawet rok.

    OdpowiedzUsuń
  3. Rozumiem. Ale pomyśl, że gdzieś indziej też są terapie, a nie ma tych pasożytów-kretynów.

    OdpowiedzUsuń
  4. Mi się w głowie nie mieści że Wy tam jeszcze jesteście i mieszkacie? Przecież o tej porze miało Was tam już nie być?

    OdpowiedzUsuń
  5. Tak wiem. Tylko gdybyśmy teraz wyjechali to syn automatycznie będzie przez najbliższy rok bez terapii. Dla nas teraz jest najważniejsze rozwinąć u niego umiejętność komunikacji i to jak najszybciej, wówczas będzie mógł się przystosować w każdym przedszkolu. Mam ciągle nadzieję że mąż się zgodzi wynajmować w mieście gdzie zawozimy syna. Tylko wynajem to koszt ponad 1000 zł + czynsz + media. I to jest tak na prawdę w błoto. Chcemy kupić mieszkanie ale boimy się teraz że to za blisko naszych rodzin i że nasi rodzice będą koczować codziennie pod naszym blokiem.

    OdpowiedzUsuń
  6. miało nas tu nie być. Wyjaśniłam w komentarzach wyżej.

    OdpowiedzUsuń
  7. A co dolega Twojemu synkowi? jeśli oczywiście można spytać.

    OdpowiedzUsuń