środa, 9 sierpnia 2017

Ile udało mi się zrealizować z postanowień na rok 2017?

Końcem 2016 roku postanowiłam sobie zrealizować 3 punkty w nowym roku:

1) Zdać egzamin na prawo jazdy.

2) Schudnąć 6 kg.

3) Kupić mieszkanie.



Co z tego wyszło? Ile udało mi się do tej pory zrealizować?

Mam prawo jazdy - egzamin zdałam już za pierwszym razem na początku lutego 2017. Czy schudłam? Jeszcze nie 6, ale już 5 kg, więc do końca roku powinnam spokojnie zdążyć. Zaznaczam, że z moimi zaburzeniami hormonalnymi odchudzanie nie jest łatwe, więc i tak jestem z siebie bardzo dumna. Katuję się ćwiczeniami od początku kwietnia i staram się zdrowo odżywiać, czyli dokładnie piąty miesiąc trwa moje odchudzanie. Najważniejsze że obwody się zmniejszają.

Mieszkanie... znowu ruszyło coś do przodu, ale boje się cokolwiek pisać, żeby nie zapeszyć. Mąż twierdz, że w październiku się przeprowadzimy. Nie rozumiem tylko po co się rodzicom opowiada i ze wszystkiego spowiada. Trąbił o kupowaniu mieszkania, teraz o sprzedawaniu naszego domu, którego budowa jest nie zakończona, to teściowie się zaczęli dopierdzielać do pieniędzy. Od kilku dni byli do rany przyłóż. Jak się nie odzywałyśmy i nie schodziłam na dół prawie 3 tygodnie, tak nagle z dnia na dzień babka i teściowa zaczęły się podlizywać i normalnie rozmawiać. Od razu czuć w powietrzu podstęp. I co się okazało? Przestraszyły się - kto będzie Agniesię do szkoły woził? Od września zaczyna szkołę średnią 16 km od domu i było gadane, że ja mam po drodze to ją będę codziennie odwozić. Już postanowione, zaklepane. Nikt się nawet nie zapytał.

[Nie wiadomo co jeszcze z tą szkołą wyjdzie, bo składała do trzech i się nigdzie nie dostała z uwagi na bardzo słabo zdany egzamin gimnazjalny, to tatuś załatwiał Ekonomik, bo tam jakieś znajomości były i ją wepchnęli do technikum. Jednak Aga stwierdziła, że sobie nie poradzi z przedmiotów zawodowych, to ją tatuś przerobił na liceum. A teraz jest problem, bo jak się Ruda wyprowadzi to kto Agniesię zawiezie? Myślą o przepisaniu jej do liceum w tutejszej miejscowości 2 km od domu z nadzieją, że pójdzie na nogach. Do gimnazjum miała tą samą drogę i nie chodziła, to i teraz ją trzeba będzie wozić i teściowa na pewno rano nie wstanie żeby to robić, tylko teść będzie się musiał do pracy spóźniać].

Co jeszcze? Teść się dopierdzielił do naszej betoniarki. NASZEJ. Kupionej za nasze pieniądze. Bo on chce sobie wziąć tą betoniarkę. Mamy mu dać i już. I wczoraj już się zaczynały awantury o tą betoniarkę. Teraz tylko czekać kiedy powiedzą, że jak sprzedamy dom to chcą 50% kasy. Dlaczego? Bo tak! Bo im się wszystko należy.

Po co mąż im wszystko mówi? Siedziałby cicho, dopóki by się sami nie domyślili. Sprzedalibyśmy w spokoju i się szybko wynieśli. A tak to nas czeka miesiąc albo dłużej bojów o wszystko. Będzie znowu wyliczanka w rodzaju: "Ja ci łyżki dałam" (no normalnie jedna łyżka 15 tysięcy kosztuje, a właściwie jej wypożyczenie? Bo przecież ja tu nic nikomu nie zabieram). Teściowa już tak nie raz wyliczała, a najśmieszniejsze, że wyliczała  rzeczy, które kupowaliśmy sobie sami za swoje pieniądze. Przecież meble w naszym pokoju są nasze, ale jej się wydaje, że jej. Telewizor NASZ już dawno temu przydzieliła, że będzie miała Claudusia. Jak sobie pomyślę, że w końcu będę miała to swoje mieszkanie, to właściwie spływa to ich gadanie po mnie. Przeraża mnie jednak, że mąż im da betoniarkę i jeszcze pieniądze. Tyle było różnych wojen, mąż się stawiał, ale koniec końców im dał - czy to pieniądze, czy nasz samochód. A... i jeszcze samochód, tym razem się doczepili do naszego aktualnego samochodu. Bo jak się wyprowadzimy, to mamy teściowej samochód zostawić, no bo wg niej nam nie będzie potrzebny samochód w większym mieście. Boję się, że dla świętego spokoju im odda samochód, betoniarkę i pieniądze. Nie ufam mu już. Po prostu mu nie ufam. Pokłóciliśmy się nawet o to wczoraj. Tak to się nie kłócimy. Spięcia zdarzają się tylko i wyłącznie przez jego rodziców. Czy on tego nie widzi, że ci ludzie nam małżeństwo niszczą?

8 komentarzy:

  1. Gratuluję trzymania i zrealizowania postanowień ;) Ja w tym roku już dałam sobie spokój, bo nigdy nie dotrzymywałam żadnego. Współczuję problemów z rodziną męża. Niestety najczęściej żona przegrywa, mój mąż też często się z mamą zgadzał. I to było powodem większości naszych kłótni. Tak było jeszcze przed ślubem. Teraz jest coraz lepiej. Oby u was się to zmieniło po przeprowadzce. Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  2. Postanowienia mają to do siebie, że trzeba stawiać sobie realne cele i nie przesadzać z ilością. Dlatego u mnie było tylko 3 i nie zakładałam że jak chudnąć to od razu 16 kg. Na początek 6 wystarczy. Jeszcze i tak nie wiadomo jak z tym mieszkaniem bo mąż się nie spieszy. Teraz kombinuje żeby budowę jeszcze ruszyć, bo małżeństwo ktore chce kupić nasz dom w surowym stanie by chciało żeby tam było więcej zrobione i teraz mój mąż będzie za różnymi papierami chodził i to się będzie przeciągać. Chyba że się inny kupiec natrafi co sam będzie za tym chodził. Wtedy byśmy mieli kasę na własne M. Jeszcze kwestia tego czy kupiec będzie miał pieniądze czy dopiero będzie wniosek o kredyt składał. Krew mnie zalewa u teściów i mąż mnie już doprowadza do obłędu. Wszystko robi po swojemu, nic ze mną nie konsultuje a jak konsultuje i się na coś nie zgadzam to i tak robi po swojemu mając w du*** moje zdanie.
    Chciałabym żeby było tak jak piszesz.

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas się zmieniło po tym jak mąż wprowadził się do mnie. Jak jeszcze mieszkał z rodzicami to najpierw się ze mną zgadzał w jakiejś kwestii, a gdy wrócił do domu to zaraz zmieniał zdanie na to które mu narzuciła jego mama. Teraz widujemy się z teściami raz na tydzień i też ona próbuje się wtrącać, ale jak tylko wrócimy do domu (albo i jeszcze w czasie powrotu) to mu ciągle gadam o tym, żeby było tak jak ja chciałam. No i potem nawet jak teściowa dzwoni to i tak już sprawa przesądzona na moją korzyść. Dlatego mam nadzieję, że jak już się wyprowadzicie i kontakt z nimi się zmniejszy to zacznie słuchać Ciebie, a nie rodziców. U mnie wesele wyglądało dokładnie tak jak chciała teściowa, a nie ja. Dlatego właśnie po tym jak się wprowadził staram się, żeby teraz słuchał mnie, a nie mamy. Nawet jeśli się wkurza, że mu truje setny raz o tym samym to i tak teraz częściej wychodzi na moje :)

    OdpowiedzUsuń
  4. Aha.
    Mój mąż ma przeważnie własne zdanie, twierdzi że rodziców nie nawidzi i nie chce ich znać. Ale jak mu trują i się awanturują np o pieniądze to w końcu ulega dla świętego spokoju i im daje. Natomiast mi nigdy nie ulega, to zawsze ja muszę ustąpić. Tak samo ustaliliśmy że im betoniarki nie odda a na następny dzień zmienił zdanie bo ojciec co 10 minut mu truje. Jak powiedziałam że ja się nie zgadzam to mi kazał zamknąć mordę.

    OdpowiedzUsuń
  5. Gratuluję wytrwałości i konsekwencji w realizacji postanowień.
    Niestety wielu mężczyzn tak ma, że spowiada się mamusi/rodzinie ze wszystkiego.
    Mój mąż opowiadał nawet teściowej przez telefon co ugotowałam. Nie muszę chyba dodawać, że zawsze jej coś nie pasowało, bo "Racuchy to nie prawdziwy obiad".
    Teściowa od 25 lat nie pracuje zawodowo i myśli, że każdy po pracy ma ochotę stać i gotować czasochłonne i skomplikowane dania.
    Nie rozumiem Twojego męża, że Wam zabiera, żeby dać rodzinie. To jest chore. Jak mój mąż chciał spłacić teściów i siostrę (mieszkamy w mieszkaniu teścia, opłacamy czynsz i rachunki, zrobiliśmy remont we własnym zakresie) a teściowe wyjechali z ceną zawyżoną o jakieś 60 tys do ceny rynkowej, to od razu przywołałam go do porządku.
    Teściowie to jakaś gangrena, miejmy nadzieję, że naprawdę się wyprowadzicie.

    OdpowiedzUsuń
  6. Teraz doczytałam. Że co Ci powiedział... powiem Ci jedno, szukaj pomocy z synem, żebyś mogła pójść do pracy. To jak Cię traktuje nie wróży Wam dobrze. Jesteś cacy jak się z nim zgadzasz, a jak nie to masz zamknąć mordę?...

    OdpowiedzUsuń
  7. Ja nie rozumiem mojego męża, bo nigdy z matką nie byli blisko, w ogóle z rodzicami. Rodzice oddali go na wychowanie babce i to ona była dla niego matką. Dlatego bardzo mnie dziwi zachowanie mojego męża. Moja teściowa jest trochę inna niż te standardowe. Bo te standardowe zwalczają synową, bo wydaje im się że wybranka syna nie jest dla niego wystarczająco dobra itp. nic nie umie, nic nie wie, do niczego się nie nadaje a mamusia wie co dla synusia najlepsze. U nas moja teściowa jest inna - nie chce dla syna jak najlepiej, chce jak najgorzej.
    Mam nadzieję że w końcu dojdzie do wyprowadzki :)

    OdpowiedzUsuń
  8. Też nie mieści mi się to w głowie.
    Mimo wszystko chcę spróbować. Może jak odetniemy się od toksycznych rodziców to ten związek jeszcze rozkwitnie. Bardzo bym tego chciała. Na razie faktycznie nie wygląda to dobrze.

    OdpowiedzUsuń