Niedziela, godzina 22:30 – śpię. Wpada stary na górę: „Chodź, bo Claudia nie może coś wydrukować na jutro do szkoły” – do mojego męża – „Zaraz przyjdę”.
5 minut później: „No chodź już, bo jest późno. Na rano do szkoły musi mieć!” Mąż pyta: „A gdzie była cały dzień?” – „No chodź szybko!” – „No zaraz, robię coś na kompie, jak skończę to przyjdę”. – „Kiedy to skończysz?” – „No za chwilę. Idź, bo jak dzieci obudzi, to będziesz bawił”.
Poszedł. 10 minut później przysłali babkę: „Wojtuś, no chodź na chwilę” – mój mąż oczywiście uparty jak baran – „No za chwilę przyjdę” – „No, ale chodź teraz bo już jest późno, ona ma na rano do szkoły” – „Gdzie była cały dzień?” – „No chodź” – „No robię coś” – „No chodź” – „No kurwa, dupczę!”
Poszła. Stary z mordą: „Albo przychodzisz, albo nie!!! Jak masz przyjść, to przychodź!”
Schodzi na dół z tekstem do starej: „Nie przyjdzie, bo mu nie wolno. Nie wiesz jak jest?”
No kurwa! Zawsze wszystko na mnie! Już kurwa nie mogę. Nie jestem jak moja teściowa przecież.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz