środa, 26 grudnia 2018

Takie pytanie, proszę o obszerne odpowiedzi.

Jak Wasi mężczyźni okazują Wam miłość i zainteresowanie albo jak wg Was powinni to robić?


23 komentarze:

  1. Zależy co dla kogo jest miłością... Przytulenie, pocałunek, komplement, wysłuchanie żali dnia codziennego. Założenie skarpetek, przykrycie kołdrą jak zasnę pierwsza i się odkryje, podanie rano kawy.
    Wiele się zmieniło po porodzie. Był przy porodzie, jestem mu wdzięczna za to bo sama nie chciałabym być mimo takiej opieki jaka mi się trafiła. Oznaką szacunku i miłości to dla mnie było. I to, że dla niego to jest wyczyn, że dziękuje mi za trudy ciąży i porodu. W szpitalu cały czas przy mnie był i przy małym. Powtarzał i powtarza, że jestem silna, dzielna i robię wszystko najlepiej i podziwia mnie ( ja sama w to wątpię).
    I najważniejsze... Zawsze jest po mojej stronie. Nie ważne co, nie jest przeciwko mnie a ze mną.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A dla Ciebie? Jak Twoj maz okazuje Ci milosc? :)

      Usuń
    2. Nasze wyobrażenia o miłości a raczej jej okazywania chyba nie zawsze się pokrywają. Ja w ogóle jestem beznadziejnym przypadkiem, który potrzebuje bliskości, czułości, poczucia bezpieczeństwa, miłości romantycznej, jestem bardzo wrażliwa, więc bardzo analizuję i przeżywam każde, nawet najmniejsze spięcie. Ciężko u mnie z ufnością. Gdy ktoś zawiedzie moje zaufanie bardzo mi z tym ciężko. Mąż mnie przytula i całuje, ale jak dla mnie za mało. Brakuje mi takiego czasu tylko dla nas, bez pośpiechu, bez zmartwień.
      Komplementuje mnie, wysłucha, porozmawia.

      Usuń
    3. Więc to odczuwanie u Ciebie jest zaburzone brakiem ufności a mąż pewnie się stara. Czasem nasze oczekiwania i postrzeganie zaburza prawde. To tak jak jedne kobiety widza jak duzo milosci dostaja, jak sa kochane a prawda jest inna. Wszystko to nasz poglad i odczucia ;)
      My sie uczymy nowej rzeczywistosci. Podoba nam sie zycie w trojke, jestesmy albo fatalni jako rodzice albo takie dziecko... ale minal miesiac a my nie czujemy zmeczenia, nie ma tragedii i mamy czas dla siebie. Tez mi tego brakowalo. Przed porodem bylo tak, ze spalam ciagle, siedzialam pol dnia sama w domu, a jak on mial sporo zlecen to juz w ogole czulam sie osamotniona i wrecz opuszczona. I choc budzilam sie o 15 a on byl w domu po 16 to ja zaraz kladlam sie spac... a potem sie zloscilam. A ze zakaz byl dotykania brzucha jakkolwiek (nawet smarowania kremem, mycia dlonia pod prysznicem) to brakowalo mi takiego przytulenia i dotyku. Po wyjsciu ze szpitala i pierwsza noc byla cudowna. Jak przytulil jak dawniej. Trzeba wygospodarowac czas, choc jak masz chorowitki w domu to wiem, ze latwe to nie jest...

      Ja w sumie nie wiem czy jestem romantyczka, chyba bylam kiedys. Maz mi kupowal czesto kwiaty... Teraz poddal sie bo kot je niszczy :p za to dostaje np. pandorki, kolczyki... albo na codzien ulubionego batona, albo gdzies zostawi mi serduszko narysowane. Ja czasem zrobie sniadanie ladnie udekorowane albo cos dorzuce mu do torby, do pracy. Ale chyba nie ma we mnie wiecej romantyzmu. Moze to dziwne ale ja nie okazuje normalnie uczuc. Ja sama... jestem specyficzna. U mnie zlosc, uniesiony ton, niemile slowa sa oznaka milosci. Dziwnie zgrani jestesmy jak tak sobie pomysle ;p ale maz mnie dobrze zna i wie jaka jestem, co jest specyficznym "kocham" a co "znikaj mi z oczu" :)

      Usuń
    4. Wiem, że mąż mnie kocha i że się stara, ale brakuje mi tych drobnostek jak ten kwiatek raz na jakiś czas, pocałunek w rękę, wspólny spacer, romantyczna kolacja czy nawet umycie pleców. Dawniej tego było dużo, tylko to ja byłam inicjatorem, a wiesz... Chciałabym chociaż raz w roku, żeby mąż zainicjował coś romantycznego.

      Usuń
    5. Ale skoro nigdy nie inicjowal to ciezko by teraz tak bylo. Ale zawsze mozesz powiedziec mu o swoich odczuciach. Najgorsze to czekac az ktos sie domysli ;)

      Usuń
    6. Nie jestem typem kobiety: "domyśl się". Dużo rozmawiamy. Co do kwiatków to mąż żartuje: "Toś Ty nie krowa żebym Ci trawę przynosił", niby taki żarcik, a jednak tego brakuje.
      Odnośnie przytulania czy całowania, nawet wczoraj mieliśmy rozmowę i myślę że zmieni się to, chociaż nie wiem na jak długo, boję się że po jakimś czasie zapomni.

      Usuń
    7. Jak zapomni to przypomnisz znów :P To powiedz, że może nie krowa ale kobieta i jak nie kwiaty to niech coś innego wymyśli :P

      Usuń
    8. ok ;)
      Muszę być dobrej myśli.

      Dodam też, że brakowało w naszej relacji tych magicznych słów,"proszę, dziękuje, przepraszam", które jakże są ważne dla mnie. I jest lepiej. Jeszcze rok temu mojemu mężowi słowo "przepraszam" nie przeszło by przez gardło, a teraz jest naprawdę dobrze. I widzę, że po jakimś spięciu jest mu szczerze przykro i gdy widzi jak mi smutno i źle stara się to naprawię. Nie sądziłam, że to będzie kiedykolwiek możliwe, a jednak i to znaczy dla mnie bardzo, bardzo dużo i go za to bardzo cenię.
      Zdaję sobie sprawę z jakiej rodziny pochodzi i wiem, że obydwoje mieliśmy fatalne wzorce, ale to przecież nie przekreśla tego abyśmy mogli stworzyć coś pięknego. Wiem, że to może się udać.

      Usuń
    9. Moja rodzina też jest specyficzna... Za to jego rodzice mimo, że niby na jakiś stanowiskach, bardzo dobrze zarabiający to alkohol jest na co dzień i to bardzo ważny ( sam teść zarabia czasem nawet 20-30 tysięcy)... Więc jeśli jest kasa to picie na umór nie jest patologią... Ale myślę, że z rodziną to jest tak, że albo przejmujemy te wzorce albo robimy zupełnie inaczej bo nie chcemy być tacy...

      Usuń
  2. Polecam Wam poczytanie o językach miłości. Poznanie siebie wzajemnie pod tym względem bardzo poprawia relację. Ja najbardziej widzę miłość w pomocy w codziennych obowiązkach i obecności, docenianiu mnie, a właśnie kwiatki czy romantycznosc mnie aż tak nie rusza- lubię to, ale muszę mieć tą podstawę, żeby czuć się kochana :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja lubię wykonywać obowiązki domowe, więc nie wymagam pomocy w tej kwestii, co nie zmienia faktu, że miłe jest gdy mąż z własnej inicjatywy coś pomoże. Raczej bym chciała zostać mile zaskoczona np. śniadaniem do łóżka.
      Te języki miłości, ja poczytam :)

      Proszę Cię, w miarę możliwości, o komentarz pod wpisem https://trzy-m.blogspot.com/2018/12/mezczyzna-vs-mezczyzna.html?m=0

      Jestem ciekawa Twojego punktu widzenia z perspektywy osoby wierzącej.

      Usuń
    2. PS. Chodzi o języki miłości Chapmana?

      Twój mąż jest wierzący?

      Usuń
    3. Tak, Chapmana. Dla mnie to było odkrycie, bo wcześniej za nic się nie potrafiliśmy porozumieć- np. mój mąż nalegał, żebyśmy dużo czasu spędzali razem i gdzieś wychodzili bez dzieci (jego językiem miłości jest wyłączny wspólny czas), a ja to traktowałam jako ucieczkę od dzieci i obowiązków (bo dla mnie językiem miłości jest codzienna pomoc). Ale też np. porównywałam go z innymi facetami, że np. mąż koleżanki tyle czasu spędza z dziećmi, a mój jest tak beznadziejny że chce się tylko dzieci pozbyć :P oczywiście on myślał że okazuje mi w ten sposób miłość. Ja za to dbałam o obiady, o dom i dla mnie to było okazywanie jemu miłości, a on zupełnie tego tak nie postrzega.
      Jak poznaliśmy na jednych rekolekcjach języki miłości, to inaczej zaczęliśmy postrzegać to, co jest ważne dla drugiego.

      Mnie z kolei denerwują takie romantyczne gesty, jak nie mam tego wsparcia w codzienności, bo to mi się takie fałszywe wydaje ;D (oczywiście nie musi być fałszywe, ale ja to tak postrzegam)

      Tak, mąż jest wierzący, choć nie jest tak ortodoksyjny jak ja;) Lubi dyskutować z niektórymi prawdami, ale koniec końców je przyjmuje.

      Usuń
    4. No właśnie, pisałam wcześniej w komentarzach że nasze wyobrażenia okazywania miłości się różnią. I tak dla mnie jest okazaniem miłości np. robienie mężowi kanapek do pracy, a on tego w ogóle nie dostrzega, tak jak tego że chciałabym pójść z nim na randkę co jest u nas akurat niemożliwe, chyba że do południa gdy dzieci byłyby w przedszkolu. Tak ja nie rozumiem niektórych jego oczekiwań.

      A mogę zapytać z jakimi prawdami dyskutuje i skąd masz pewność że je przyjmuje?

      Usuń
    5. Dlatego pisałam :) Ja teraz staram się rozumieć jego potrzeby, ale i okazywać miłość w taki sposób, jak on to rozumie. I odwrotnie. Oczywiście dalej są nieporozumienia ale sama świadomość, że np. te kwiaty to jest coś, co ta druga osoba potrzebuje, żeby czuć się kochana, a nie jest jakas fanaberia, eliminuje głupie komentarze jak ten o krowie (albo przynajmniej powinna eliminować)

      On ogólnie lubi rozkminiać co skąd dlaczego akurat tak a nie inaczej i z jakiego powodu;P

      Usuń
  3. U nas bywa specyficznie
    Gramy w pokera a on daje się ograć w momencie w którym przestaję wierzyć we własne siły
    W deszcz przemierza ze mną najgłębsze kałuże, bo ja muszę złożyć pismo do sądu
    I jak marudze to wybiera najnudniejsze filmy, żebym usnęła,
    bo jutro też jest dzień a póki noc nie minie jest nadzieja, że kolejnego dnia wstanę prawą nogą

    OdpowiedzUsuń
  4. Hahahaha! Przepraszam... Nie, Karina, nie śmieję się z tematu, ale z siebie. Piąty raz podchodzę do komentarza, bo zawsze coś! Albo ktoś przylezie, albo ktoś zadzwoni, albo coś się przypala... Nie uwierzysz, ale za ostatnim razem, gdy usiadłam już na spokojnie i zaczęłam się zastanawiać nad komentarzem, to... zasnęłam!������ W połowie dnia, jak nigdy!
    A facet, oczywiście, musi w ciebie wierzyć, i tę wiarę okazywać, choćby wszyscy inni przestali. Powinien wspierać, a przede wszystkim okazywać zainteresowanie dla tego, co robisz. Nie musi podzielać, ale musi patrzeć i słuchać. W razie czego wyrazić swoje zdanie, bo wtedy wiesz, że mu zależy. Drobne gesty też są fajne, ale musimy zdać sobie sprawę z tego, że nie każdy typ tak ma. Powinien cię bronić, stawać po twojej stronie i okazywać szacunek. To przede wszystkim, chociaż czasami jak na nich patrzę, to wydaje mi się że my, kobiety wymagamy czegoś niemożliwego.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Haha... No nieźle, aż tak przynudzam, że zasnęłaś :P

      W każdym zdaniu masz rację.

      Usuń
  5. Trudne to pytanie. Ale chyba najbardziej to, że pomaga mi w codziennych domowych obowiązkach i docenia to co robię... dziekuje za obiad, dziekuje za kanapki, za to, że posprzątam. Ale równie ważne dla mnie jest to, że codziennie mówimy sobie o tym, że się kochamy, że codziennie choc kilka minut się przytulamy. Wszystko po trochu. Czasami dostaję i kwiaty, ale wiem, że ,,upominki'' to totalnie nie jezyk miłości mojego męża (też czytałam ,,5 języków miłości''), bo robi to bardzo rzadko i tylko odkąd sama mu to wyraźnie podpowiedziałam :P Szanuje mnie, nigdy nie odzywa się do mnie w przykry sposób, nigdy przenigdy mnie nie poniża, nawet podczas sporu, nie wyobrażam sobie, żeby nazwał mnie choćby głupią, czy tępą czy cokolwiek - co zdarza się naszym znajomym (kiedys podczas wieczoru gier planszowych, gdzie gra się w parach, znajomy do swojej wtedy narzeczonej, rzekł : ,, Boooże, ale Ty jesteś tępa'' bo sobie nie poradziła z pytaniem i stracili punkt. Nie wyobrażam sobie, by mój mąż tak się zachował w stosunku do mnie, i to dla mnie ogromna oznaka szacunku.)

    Podsumowując - wiele się na to wszystko składa. Ale chyba wszystko zaczyna się od SZACUNKU. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Szacunek to podstawa.
      Bardzo mnie cieszy, że tak właśnie wygląda wasz związek i jest oparty właśnie na szacunku :)

      Usuń