piątek, 8 listopada 2019

Przebrzydła katarzyna

Listopad  zaczął się chorobowo.
Najpierw dzieciaki przerobiły wirus żołądkowy albo raczej to wirus przerobił ich. Na szczęście nie był bardzo męczący. Po weekendzie wróciły do przedszkoli.

We wtorek Maciuś miał wizytę u neurologa. EEG wyszło  prawidłowo. Mamy skierowanie na rezonans. W ogóle pierwszy raz w życiu usłyszeliśmy od  lekarza,  że rezonans czy znieczulenie ogólne raz w życiu, RAZ,  raczej nie zaszkodzi. I tak sobie myślę,  że znam tylu rówieśników mojego  syna,  co znieczulenie ogólne mają po dwa razy w roku, że jestem tym przerażona. A rodzice  tych dzieci się nawet nie zastanawiają nad tym i ślepo słuchają lekarzy. Cieszę się że trafiliśmy na tą Panią neurolog, bo wydaje się naprawdę szczera i kompetentna. Wszystko wyjaśnia i przede wszystkim podchodzi do mojego syna jak do człowieka,  a nie czegoś z czego i tak nic nie będzie. Nie idzie na łatwiznę.

Będziemy próbowali położyć syna na rezonans bez znieczulenia. Czy uleży?  Nie wiem. Ale skoro ze stomatologiem się udało i EEG też, to liczę na kolejny cud. Oczywiście będę ten cud wspomagać jak zwykle. W tym przypadku musimy trenować leżenie bez ruchu,  co łatwe nie będzie,  do tego trzeba by zasymulować ten ruch maszyny, więc spróbujemy może tych maszyn w galeriach , typu samolot/helikopter,  które się unoszą. Syn zawsze się tego panicznie bał. No i filmiki na youtubie z przebiegiem badania. Czasu mamy dość dużo,  bo termin  dopiero na kwiecień.

Dzisiaj siedzimy w domu. Maciuś się rozchorował. Ma silny ból gardła i  głowy. Do tego potworny katar. Problem z wydmuchaniem nosa. Młodą też widzę łapie to samo,  ona przynajmniej potrafi się wysmarkać i  syrop przeciwgorączkowy wypije w razie W.


Ja muszę wrócić do dietki, bo pofolgowałam sobie w ostatnich miesiącach i przytyło mi się 3 kg. Obecnie na wadze 57 kg. Nie tragedia,  bo bmi jeszcze w normie, ale zacisnąć pasa już pasuje. Tym bardziej,  że święta się zbliżają,  a wtedy na pewno mi przybędzie 2 kg :P

Z kolei z Faustyką sytuacja wygląda odwrotnie. Jest bardzo szczupła, a po tej jelitówce, to już w ogóle. Nie mam już pomysłu jak ją podtuczyć,  bo w przedszkolu nie chce jeść albo skubie jak ptaszek. Nadrabiamy w domu, ale waga nie chce przekroczyć 18 kg,  a na 5-6 latkę,  to jednak powinno być troszkę więcej. A może przesadzam?


11 komentarzy:

  1. Ale jak to po kilka razy w roku mają ogólne? Myślałam, że ogólne to narkoza, to do czego, przepraszam, tym dzieciom narkoza??? Ja w życiu nie miałam, i szczerze mówiąc bałabym się. Nie lubię sytuacji, których nie mogę kontrolować (aż dziw bierze, że tyle razy latałam samolotem :D ) Ja do wszystkich operacji miałam miejscówki.
    Z Maćkiem problem, jak z Tamalugą. Nie wysmarka nosa i koniec. Nie lubi, nie umie, boi się i tak dalej...
    Wracajcie do zdrowia, kochani!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tak, ogólne to narkoza i tak na przykład do wykonania rezonansu, bo dziecko nie uleży, a niepełnosprawne już o ogóle i tak samo u stomatologa. Wszyscy idą na łatwiznę. Nikomu się nie chce z takim dzieckiem pracować. Lekarze mają w dupie a rodzicom się wydaje, że od tego są terapeuci lub ufają lekarzowi, który twierdzi że to nie szkodzi.
      Rozmawiałam kilka miesięcy temu z jedną mamą chłopca z autyzmem. Mówiła że miał właśnie rezonans w znieczuleniu ogólnym (trzeci w życiu, nie wiem po co), i za dwa tygodnie ma leczenie zębów też w narkozie. To ja wpadłam w histerię wtedy. Dopytywałam się czy się nie boi. Że takie znieczulenie to jedno na rok u dorosłego a co dopiero u dziecka. A ona wzruszyła ramionami "to co mam zrobić? Takie dostaliśmy terminy. Rok czekaliśmy to nie przesunę na rolejny rok".
      Masakra.

      Usuń
  2. Ja ostatnio czytałam artykuł, w którym opisywali sytuacje z niejadkami. I specjaliście uważają, że nic na siłę. Dziecko głodne się upomni o jedzenie prędzej czy później więc myślę, że nie ma się czym martwić.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ja też słyszałam. Taki specjalista albo nie ma własnych dzieci albo czyjeś ma gdzieś na tyle, że go nie obchodzi czy się je zagłodzi czy je rodzinie odbiorą. Przepraszam. Ale takie odnoszę wrażenie. Przecież nie mogę u dziecka dopuścić do niedowagi anemii czy wygłodzenia, bo ono ma widzimisię że nie będzie nic jeść. A czekać aż dziecko się upomni raz na 2 dni uważam za nieodpowiedzialne. Psychologowie twierdzą "To proszę nie dać jeść cały dzień i skończy się wybrzydzanie". Aha... może w 50 przypadkach na 100. Mój mąż też tak podszedł do tematu. Mówiłam mu że to nic nie da, ale żeby nie być gołosłowna potwierdziłam w praktyce. Młoda nie jadła nic. I niech by się choroba jakaś w takim czasie przyplątała, lądujemy w szpitalu pod kroplówka jak nic :/
      I mnie to bardzo martwi.

      Ja przepraszam, nie chcę tu podważać kompetencji specjalistów, ale czasami ich wymysły są absurdalne. Każde dziecko, każdy człowiek jest inny i należy do niego podchodzić indywidualnie, a oni wkładają wszystkich do jednego worka, klasyfikując ewentualnie wg kilku książek. Ja tego nie pojmuję.

      Usuń
    2. A ja się z tymi specjalistami zgadzam. Jeśli się zmusza dziecko do jedzenia to potem można wywołać jadłowstręt, dziecko może popaść w psychiczne problemy... Możesz próbować ją jakoś zachęcić, sprawdzić morfologię ale trzeba pamiętać, że nie każde dziecko musi opierać się na siatkach centylowych jeśli ma dobre wyniki badań. A wmuszanie jedzenia może naprawdę zniszczyć psychikę. Sama walczę nadal z takimi skutkami wpychania mi jedzenia. Bo byłam "niejadkiem", moja matka syropki i wszelkiego rodzaju suple, sposoby na mnie stosowała, bo miałam zawsze kilogram niedowagi mimo, że miałam dobre wyniki.
      Więc trzeba ostrożnie z tym... Pytasz ją na co ma ochotę? może angażuj w przygotowywanie posiłków?

      Usuń
    3. Musimy wykonać badania, to fakt.
      Pytam na co ma ochotę, tyle że najchętniej by jadła pustą kromkę chleba lub bułkę bez niczego albo płatki Nesquik bez mleka :/

      Takich syropków i suplementów bym nie stosowała bo są bardzo szkodliwe o czym się niestety nie mówi.

      Co do angażowania w przygotowaniu posiłków, to córa sama bardzo chętnie się pcha do kuchni, ale jeść nie chce.

      Usuń
    4. Zapomniałam dodać: obiady mi ładnie w domu zjada (bo i mięsko i ziemniaki i kasze, ryż, ryby, makarony) i tak próbujemy nadrabiać, ale nic jej waga nie drgnie w górę.

      Usuń
    5. Może taka uroda? ;) Sprawdź wyniki badań i naprawdę nie stosuj dziwnych technik przymuszania... Bo to może przynieść odwrotny wynik, tak samo jedzenie przy tv by dziecku odciągnąć uwagę jest złe. A jeśli ładnie je z Wami obiady to dobrze, może tyle potrzebuje.

      Usuń
  3. Zdrowka dla Was. Ja narkoze mialam dwa razy w zyciu i jakos nie polecam specjanie. Zeby na wlasne zyczenie robic dziecku... Wiadomo ze sa rozne sytuacje ale....

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No właśnie, jak nie jest konieczne to nie ma co ryzykować.

      Usuń
  4. Z rezonansem niestety obawiam się że nie dacie rady tego wyćwiczyć. Ta maszyna jest bardzo mało komfortowa, z lekka przerażający ten tunel nawet dla dorosłych. Do tego ogromny hałas. A żeby badanie wyszło, nie można drgnąć. Nawet zdrowe małe dziecko jest usypiane do tego badania, dziecko z autyzmem tym bardziej nie wytrzyma bez ruchu kilkanaście minut. To badanie trwa dłużej niż zwykłe prześwietlenie, czasem ok. pół godziny. Myślę że póki co i tak będziesz musiała go uspać, za kilka lat można już próbować bez. Powodzenia!

    OdpowiedzUsuń