sobota, 16 sierpnia 2014

Problemy

Postaram się w skrócie opisać wydarzenia ostatniego tygodnia.

W zeszły piątek mieliśmy spędzić miło wieczór z dziećmi na rajdzie, a chodziliśmy po komisariatach. Dlaczego? Bo mój ojciec przypomniał sobie, że ma córkę. Zaczął znów wydzwaniać do nas, tzn. do mojego męża, bo ja zmieniłam numer. Po co dzwonił? Tego nie wie nikt. On sam chyba też. Masa pretensji, wyzwisk... Skończyło sie na tym, że idzie do sądu ubiegać się o widzenia ze mną i moimi dziećmi. A na co mu moje dzieci jak się nigdy wcześniej nimi nie interesował? Ten sąd to chyba tylko po to, żeby mi na złość zrobić. Pojechaliśmy na komendę porozmawiać z kimś o stalkingu i sporo dowiedzieliśmy się od sympatycznej pani policjantki. Póki co nie złożyłam oficjalnego doniesienia, ale zrobię to jeżeli w dalszym ciągu nie dadzą nam spokoju.

Mąż na jednym z portali społecznościowych dostał prezent w postaci wirtualnego tortu na urodziny. Cieszy się że ma wielbicielkę, a ja podejrzewam, że to teściowa wysłała, bo się przecież odgrażała, że będzie się mścić.

We środę gotowałam spaghetti z sosem bolońskim. Sosu miało być na dwa dni, ale wczoraj z garnka wygrzebałam jedną małą porcję dla męża. Dla mnie i M nie wystarczyło, mimo iż wiem, że mięsa było na trzy nawet cztery spore porcje. Dziś to samo. Ugotowałam Strogonowa i mąż właśnie przyszedł mi powiedzieć, że go sporo ubyło. No i co robić? Co robić? Za rękę nie złapaliśmy, to się każdy wyprze. Wkurza mnie to już strasznie. Stoje przy garach z dwójką dzieci, a teściowa zamiast ugotować swoje to nasze podbiera.

Mam wrażenie, że niedługo umrę ze zmęczenia. Dzieci śpią, ale ja się kręce, spać nie mogę, bo na dole jak zwykle się drą, kłócą i tak jeszcze z dwie godziny będzie, a już prawie północ. Potem teściowa i siostry męża śpią do 12 w południe, a ja zapieprzam od siódmej rano każdego dnia i to jeszcze na paluszkach, bo by był armagedon jakbym je obudziła.

Mam dość...

------------------------------------------

Dopisane 16 sierpnia

Zapomniałam jeszcze wczoraj napisać o bardzo bolesnym szczególe, a mianowicie o moim kręgosłupie, który od czasu drugiego porodu niesamowicie mi doskwiera. Bywa, że ból jest tak silny, że nie mogę się poruszyć. Czy to może mieć jakiś związek ze znieczuleniem w kręgosłup? Powinnam się wybrać do lekarza. Postaram się w najbliższym tygodniu, bo to staje się nie do zniesienia.

Budowa utknęła w martwym punkcie. Mąż zapewnia, że zdążymy przed zimą, ale ja zaczynam w to wątpić.

5 komentarzy:

  1. ~mama dwóch córek20 sierpnia 2014 00:09

    Witaj...
    Kurczę, ciężko coś napisać, kiedy jest się o kogoś po raz pierwszy i nie bardzo jest się w temacie, ale postaram się nadrobić te zaległości.
    Z tego co się domyślam mieszkacie u teściów i czekacie na przeprowadzkę do Waszego gniazdka. Mogę tylko współczuć, bo domyślam się tylko, ja Ci ciężko. Mam nadzieję, że uda Wam się szybko uwolnić od teściowej. A z Twoim ojcem to może też się uda załatwić jakiś zakaz zbliżania się?

    Do lekarza idź koniecznie, bo zdrowie masz jedno, a taki bolący kręgosłup to może dać popaplić...

    OdpowiedzUsuń
  2. Dziękuję za komentarz i za wsparcie.

    OdpowiedzUsuń
  3. Za Waszą budowę będę trzymać kciuki, oby skończyła się przed zimą :) A ze zgłoszeniem nie czekaj.
    Pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń
  4. Boże dziewczyno...Ty masz jeszcze gorsze piekło niż ja.
    Trzymam kciuki za budowę!!

    OdpowiedzUsuń
  5. Staram się być silna. Jest cholernie ciężko, ale póki co daję radę.

    OdpowiedzUsuń