Kilka miesięcy mnie tu nie było.
Ciągle jakieś choróbska i brak sił na pisanie. Maciek jak zaczął końcem listopada chorować, tak od tamtej pory nie ma miesiąca żeby czegoś nie złapał. Jestem już załamana. Teraz też ponad 2 tygodnie w domu leżał na antybiotyku, jak wyzdrowiał wrócił do szkoły. Trzy dni się nachodził i znowu 38,5. Skąd u niego taka niska odporność? To Młoda-niejadek i tylko raz chora była na anginę. Jak tak będę gadać to zaraz ją coś dopadnie. Tfu...
Ja w dzieciństwie też dużo chorowałam, ale z każdym kolejnym rokiem szkoły mniej, a u Maćka odwrotnie.
Mnie noga już mniej boli. Byłam u ortopedy. Zlecił USG stawów biodrowych i RTG kręgosłupa. Termin usg na kwiecień. Coś czuję, że to co mi jest i jeszcze nie zostało zdiagnozowane, to się samo wyleczy do tego czasu. Podejrzenie jest rwy kulszowej, więc chyba i tak marne szanse na wyleczenie.
Całą rodzinką przeszliśmy na zdrowe odżywianie. W domu na próżno szukać słodyczy, bo nic nie ma. Oglądamy dużo kanałów na YouTubie prowadzonych przez lekarzy lub dietetyków klinicznych i chcemy zaszczepić w dzieciach dobre nawyki żywieniowe. Gdy widzimy jak inni się odżywiają, to aż się za głowę łapiemy. Niby jest świadomość, że cukier szkodzi, produkty przetworzone są niezdrowe, a ludzie jakby nic sobie z tego nie robią. Ja wiem, wszystko jest dla ludzi, ale na litość boską, jak chcesz kupić dziecku coś słodkiego, to już lepiej kup tą czekoladę o dobrym składzie, a nie jakieś chińskie żelki we wszystkich kolorach tęczy!
Ja cukru nie jem od lat a i tak glukozę mam podwyższoną. Obecnie trzeci miesiąc jestem na diecie ketogenicznej, wcześniej długo na niskowęglowodanowej i miałam nadzieję, że może teraz glukoza się obniży. 104! W grudniu miałam 105. Tyle że przynajmniej waga trochę się obniżyła i z 60 kg zeszłam do 54 co powiedzmy, że przy moim 155cm to ok.
Faustynka jakoś funkcjonuje w szkole. Tzn. uczy się bardzo dobrze, ma nową pasję - szydełkowanie. Świetnie jej to wychodzi. Cieszę się bardzo, że nie przyrosła do telefonu jak jej rówieśnicy. Jednak koleżanki to jakaś tragedia. Miała przyjaciółkę. BFF, wielka miłość itp., ale nie była w stanie udźwignąć temperamentu tej dziewczynki, która się na nią rzucała, uwieszała, ściskała do zrzygania i za poradą psychologa zaczęła wyznaczać granice: "nie ściskaj mnie", "to mnie boli", to tamta wielkie pretensje: "Jesteś dla mnie niemiła". Kontakty się zaczęły rozluźniać i teraz jest na zasadzie: "Kocham Cię na zabój. Albo mnie kochasz albo cię zabiję", bo tak się ta dziewczynka mści, że masakra. Nie są już BFF, to ze skrajności w skrajność. Zamiast się odczepić, to nastawia inne dziewczynki przeciwko mojej córce. Obgaduje ją i oczernia i jeszcze szturchańcami ją traktuje, że to niby przypadkiem. A jest to córka nauczyciela. Faustyna na razie daje radę i olewa, ale ja się martwię. Co jest kurwa nie tak z tymi dziećmi w dzisiejszych czasach?! A taka wielka miłość była jeszcze 2 miesiące temu.
Niestety, są dzieci, które tak mają, jak rzepy. Częściowo jest to związane z niestabilnym wychowaniem. Trudno się z taką osobą przyjaźnić, najczęściej zresztą też nie warto.
OdpowiedzUsuńA jak piszesz, że ograniczasz cukier ... my też chyba powinniśmy. Na razie mamy w domu napoczęty słój nutelli. Może rozpocznę jednak jakieś zmiany :)
Ja cukru już od 5ciu lat właściwie nie jem. Nie słodzę herbat, kawy. Właściwie tylko od święta pozwalałam sobie na kawałek domowego odchudzonego serniczka. A od dwóch lat to też nie jem makaronów, naleśników, gofrów, itp. Najgorzej było mi odstawić pieczywo, więc zawsze jakoś tam wracałam do kanapek no i tyłam i glukoza rosła. Od prawie trzech miesięcy nie jem pieczywa i nic z białej mąki. Dietę opieram głównie na warzywach i jajkach.
UsuńI rodzinka też się wzięła za odżywianie, choć oni akurat są chudzi, ale nie wyobrażam sobie żeby syn z autyzmem miał kiedyś cukrzycę, pompę insulinową i te sprawy, więc działamy zawczasu. Do picia tylko Woda, żadne soczki, a już napewno nie kolorowe gazowane napoje.
A nutellę wyrzuć natychmiast! To sam olej palmowy! Lepiej zjedzcie czekoladę Wawel mleczną, a najlepiej gorzką.
Szkoda się truć.
Dziś dzieci to zupełnie inne pokolenie. Inne wzorce i wychowanie. Niestety nie zawsze w dobrym kierunku.
OdpowiedzUsuńUściski dla Was i dużo zdrowia przede wszystkim!
OdpowiedzUsuńKontakty rówieśnicze bywają bardzo trudne, więc szczególnie ciepłe myśli kieruję w stronę Faustynki :)
U nas Nik tez cala zime ciagle cos. Ostatnio, od dwoch tygodni co chwila pojawia mu sie chrypka. Ciesze sie, ze w przyszlym tygodniu ma bilans i lekarz go obejrzy.
OdpowiedzUsuńA wiesz, ze moja Bi to tez taki rzep do kolezanek? Od wczesnego dziecinstwa powtarzam jej w kolko, ze nie kazdy lubi byc ta ciagle obsciskiwany. Na szczescie poki co widze, ze kolezanki zwykle sie poddaja, albo probuja uciekac, ale ze smiechem.
Mnie na szczescie do slodyczy nigdy bardzo nie ciagnelo. Niestety malzonek uwielbia i Bi to po nim odziedziczyla. A moj M. jest nieraz jak dziecko, bo sam zrzedzi ze trzeba pannie troche te slodycze ograniczyc, ale to on najwiecej ich kupuje. I liczy na to, ze dziecko samo sie powstrzyma. :O
Chrypka to może przy mutacji. Mój Maciek właśnie tak ma. Ile NIK już ma lat? Maciek 12, ale dojrzałość fizyczna jak u 15latka i 170 cm wzrostu!
UsuńTo chyba u facetów normalne, bo mój mąż podobnie i to zawsze on kupował, ale zaczął się w końcu ograniczać, to i mi dużo łatwiej jak nic w domu nie kusi.
A Bi musicie obserwować, bo może jej czegoś brakuje? Może za dużo krytyki a za mało przytulania? Nie mam niczego złego na myśli. Wiem jak jest z dziećmi i wiem że nie jest łatwo, ale może musisz trochę wyluzować ;)