sobota, 15 czerwca 2013

Pragnę spokoju.

Sobota. Synek sobie drzemie po obiadku, a ja jestem już tak zmęczona że nie mam siły na nic. Odpoczywać nie bardzo potrafię, więc stwierdziłam że sobie trochę ponarzekam na blogu.

Dwa tygodnie temu ojciec sobie o mnie przypomniał. Wraz z mężem, jako że był to Dzień Dziecka, zabraliśmy naszego Małego M na wycieczkę i zakupy. Mimo że pogoda nie dopisała było bardzo fajnie, dzień wydawał się udany. Około godziny 15 do mojego męża dzwonił jakiś obcy numer, ale że złapaliśmy gumę i mąż zmieniał koło, to nie odebrał. Później próbował oddzwonić, ale było zajęte. Jak się potem okazało to był mój ojciec. Gdy nie dodzwonił się do mojego męża, to zadzwonił do teścia. Najpierw kazał nam pozabierać łóżko i jakieś tam moje sukienki, buty, które u nich zostały i tam zawadzają. Za jakieś dwie godziny zadzwoniła do nas teściowa, że mój ojciec tam przyjechał i rozmawia z teściem. Nie wiem czy to można nazwać rozmową, bo atmosfera była napięta i teść się pod koniec już bardzo zdenerwował. Kiedy wróciliśmy wieczorem do domu dowiedzieliśmy się, że przyjechał chyba po to żebym wróciła do nich. Kazał mojemu teściowi wyrzucić moje, jak to powiedział, "szmaty", to pójdę. A teść mu odpowiedział, że nic nie będzie wyrzucał, ani nam rozkazywał, bo jesteśmy dorośli i że my tam na pewno nie wrócimy, bo mamy swój dom i on nami rządzić nie będzie. Pod koniec jeszcze mój ojciec wypomniał, że już trzy lata mijają od ślubu a jego nikt na kawę nawet nie zaprosił. On chyba w ogóle nie wie już co mówi, ani czego chce. Po tym wszystkim jacy byli dla mnie, dla mojego męża jeszcze się ojcu zachciewa kawy. Później wydzwaniał do mnie, ale że zablokowałam sobie jego numer to nawet nie wiedziałam, więc znowu do teścia wydzwaniał z pytaniem czemu ja nie odbieram. To teść dał mi za którymś razem telefon żebym z ojcem pogadała i powiedziała jasno co myślę. Jak odebrałam, to miał pretensje że on dzwoni do mojego teścia a nie do mnie. Kazał mi pozabierać swoje sukienki. Ja powiedziałam, że nie potrzebuję, bo już sobie kupiłam nowe, a poza tym nie chcę potem się dowiadywać od osób trzecich, że się nie miałam w co ubrać i wróciłam po sukienki. Już ja dobrze wiem co by moja matka nagadała na mieście. Powiedziałam mu że nie chcę utrzymywać z nimi kontaktu i żeby nie dzwonił, ani tu nie przyjeżdżał. On mnie zwyzywał, nawrzeszczał na mnie i się w końcu rozłączył. Kiedy zadzwonił jeszcze raz, teść mi dał telefon, więc odebrałam, to mnie ochrzanił, że ja odbieram nie swój telefon i mam dać mojego teścia. Oddałam telefon. Teść się pyta o co chodzi, a ten z pretensjami że mi dał telefon. Pokłócili się w końcu, bo teść przez grzeczność mi dał telefon, skoro się mój ojciec nie mógł do mnie dodzwonić, a tamten jeszcze ma wąty i powiedział mu że pogadają jak mój ojciec wytrzeźwieje, bo on sam nie wie czego chce. To w ogóle jakaś masakra była. W końcu wieczorem przyjechał jakiś samochód i kierowca powyjmował worki z ubraniami, butami, torebkami, których ja nie chcę. Leżała tam też wielka kartka, na której było napisane, że ja ich wykończę psychicznie, że mają nadzieje że mój mąż straci pracę, ale to było napisane w taki sposób jakby oni mieli mieć na tą utratę pracy jakiś wpływ. Matka napisała: "Daję ci tu ciuchy żebyś z gołą dupą nie chodziła i w jednych butach". Tam jeszcze coś pisało, ale szkoda gadać.

Mam już dość tego wszystkiego. Obsmarowują mnie na mieście. Przypominają sobie raz na rok o mnie i mi żyć nie dają w spokoju. Ciągle jakieś groźby wyzwiska. Doszliśmy z mężem do wniosku, że to przez to że w ostatnim czacie często wychodzimy z dzieckiem. jeździmy na wycieczki, zakupy, spacerujemy po mieście. Moja matka rozgadała że mój mąż mnie uwięził i ktoś ją musiał wyśmiać, bo mnie widział tu czy tam. Poza tym lata mijają i pewnie zapragnęli mieć służącą.

Mam czasami ochotę uciec jak najdalej stąd. Boje się, że nas będą nachodzić, że zrobią coś złego mojej rodzinie, skrzywdzą mi dziecko. Moi rodzice to furiaci zdolni do wszystkiego. Gdy jestem z dzieckiem na spacerze ciągle się rozglądam, nawet gdy pranie rozwieszam na dworze to oglądam się za siebie co kilka sekund.

8 komentarzy:

  1. Kochana życzę ci abyś miała siłe i odwagę żeby z nimi walczyć i walczyć o swoje szczęście wasze szczęście

    OdpowiedzUsuń
  2. Aż trudno uwierzyć że rodzice mogą tak zatruwać życie własnemu dziecku... Masakra! Najlepiej dla was byłoby się wyprowadzić do innego miasta, tylko to nie jest takie proste niestety. Dobrze że zablokowałaś numer, dobrze że zerwałaś kontakty. Tylko oni niech się wreszcie uspokoją:/

    OdpowiedzUsuń
  3. na prawo jazdy trzeba zdać, rodzicem może zostać każda płodna osoba...

    OdpowiedzUsuń
  4. Rodziców się nie wybiera. Przyznam szczerze, że jest mi ciężko bez wsparcia rodziców, czy chociażby teściów, którzy też potrafią dopiec. Na szczęście mam cudownego męża, który mnie wspiera i stoi murem za mną.

    OdpowiedzUsuń
  5. Ostro :( niestety rodziców się nie wybiera ....

    OdpowiedzUsuń
  6. Hej. Ja nie dostałam żadnych życzeń od ojca na dzień dziecka. Przecież nieważne ile ma się lat zawsze jest się ich dzieckiem. Ja dzwoniłam na ur, im i dzień ojca. Jeżeli on zapomni o moich w następnym roku nie dotanie żadego telefonu.

    Widzę że masz dziecko :)))) polecam mój ostatni wpis na blogu i zachęcam do utrzymania kontaktu http://wyznania-zakrapiane-winem.blog.onet.pl/

    OdpowiedzUsuń
  7. Witam,

    dzisiaj duża czasu spędziłam na Twoim blogu, bardzo dobrze się go czyta, będe tutaj częstszym gościem

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo mi miło. Zapraszam.

    OdpowiedzUsuń