Matko! Jak ja dawno nie pisałam. Wybaczcie.
U mnie wszystko ok. Wykurowaliśmy się w końcu, ale nie obyło się bez szpitala. No niestety, numerki do lekarza rodzinnego niedostępne przez tydzień na przód, więc w walentynkową sobotę pojechaliśmy z dziećmi do szpitala i spędziliśmy tam kilka godzin. Dzieci przebadane, leki wypisane. Jeszcze kilka dni męki, ale w końcu wszystko przeszło.
Dwa tygodnie pracy za mną. Jestem zachwycona, uwielbiam to. Mąż trochę mniej, bo w końcu zobaczył jak wygląda przebywanie z dwójką dzieci. Choć i tak on nie ma źle, bo Małą choć na chwilę zawsze swojej babce podrzuci, a syn już się sam sobą zajmie. Pierwszy tydzień był najgorszy, bo mąż zapominał o posiłkach, nie pamiętał co i kiedy, ale wreszcie załapał. Pracuję tylko 10 godzin w tygodniu, ale taka odskocznia jest naprawdę zbawienna, biorąc pod uwagę, że nie muszę oglądać teściowej i do tego ta radość, że zarobię własne pieniążki. No wiadomo, kokosy to nie są, ale jak będę odkładać to uzbiera się sumka i może wynajmę mieszkanie. Rozglądam się już za czymś. Snuję, planuję... Chcę od września Maciusia wysłać do przedszkola.
Miałam pisać sporo rzeczy, ale połowę zapomniałam. Teściowie nas oczywiście wciąż denerwują. Teść, jako że jego matka nie opłaciła mu rachunku za wodę, przyszedł po pieniądze do nas. Wojna jak zwykle. Tym bardziej, że okazało się, że nasz syn jest chory (nie chcę pisać o tym na blogu) i pieniądze będą nam naprawdę bardzo potrzebne. Teść na to z tekstem: "I tak już nic nie da się na to zrobić". No... dzięki za taki tekst. Jestem matką i będę walczyć choćby nie wiem co o swoje dziecko! Tym bardziej mnie to wkurza, bo nie wolno mi się wykąpać częściej niż raz w tygodniu, a i tak teściowa gada, że jej specjalnie wodę wybieram. Mam nadzieję, że niedługo ten cyrk na kółkach dobiegnie końca i się stąd wyniesiemy.
Matka mojej teściowej jest od wczoraj w szpitalu. We środę dostała silnego bólu ucha, we czwartek chcieliśmy ją zawieźć do szpitala bo z ucha trysnęła jej krew i przestała na nie słyszeć, ale teściowa się nie zgodziła, bo nie puści z domu służącej. Kto jej herbatkę i śniadanko do łóżka przyniesie. Chyba wiadomo, że przez to piekło jakie mi od kilku lat urządza, na pewno nie ja. Proponowaliśmy babci w piątek, w sobotę, że ją zawieziemy. Teściowa kręciła tylko głową i pukała się w łeb mówiąc, że przejdzie. Dopiero w niedzielę gdy babci zniekształcił się głos i niemal całkowicie straciła słuch spakowaliśmy dzieci i nakazaliśmy się jej zebrać do szpitala. Zawieźliśmy i babcia została na oddziale. Ucieszona, bo będzie miała wakacje. W domu się między sobą kłócą, chcą się wyzabijać. Wojna o wszystko, o to kto umyje naczynia, kto wyprowadzi psa. Jak odwieźliśmy wczoraj babcię, to tesciowa od razu zaczęła chorować. Miała aż 37 stopni gorączki. Powiedziała do Claudii: "Idź umyj naczynia. Tylko porządnie." Siostra męża na to: "Dlaczego ja?", "Bo ja myłam wczoraj", "Taaa... jasne! Babcia zawsze myje, wczoraj też", "No ale ja bidna dzisiaj jestem, bo mam gorączkę".
Ja palcem nie ruszyłam. O nie! Nie tym razem, nie będę więcej po brudasach sprzątać! Niech nawet zarosną w tych garach.
Kończę już. Jeszcze się odezwę, może za kilka dni.
Super, że udało Ci się z tą pracą - dla Ciebie to teraz najlepsze lekarstwo na wszystko to co się dzieje w domu.
OdpowiedzUsuńCo się dzieje z Waszym synkiem? Coś poważnego? Zaniepokoiła mnie ta informacja o jego chorobie :/
Boże słodki jak czytam o tym co się u Was dzieje, to myślę że ja w porównaniu do Ciebie mam raj na ziemi.
OdpowiedzUsuńCieszę się, że jesteś zadowolona z pracy, to bardzo ważne!
Super, że dzieciaczki zdrowe, ale zmartwiłaś mnie pisząc, że z Małym coś nie tak :( Odezwij się w wolnej chwili.
Dużo zdrówka dla Babci.
Szczęście w nieszczęściu z tym szpitalem, odpocznie trochę od tego towarzystwa.
Ściskam mocno! :**
Wielu ludzi doceniłoby swoje życie czytając co się dzieje u Ciebie.
OdpowiedzUsuńTrzymaj się. Z synkiem wszystko będzie dobrze.
O matko! Twoja teściowa zachowuje się okropnie. Ja bym nie wytrzymała. Współczuje.
OdpowiedzUsuńpewnie dobre i tyle godzin ;)
OdpowiedzUsuńTrzymam kciuki za zdrowie Małego, mam nadzieję, że wszystko będzie dobrze, a słowa teścia...nie wiem skąd się biora tacy ludzie...
OdpowiedzUsuń