Dziewczyny, chciałam się Was zapytać jakie ryby jecie i jak je smacznie, dietetycznie przyrządzić bez smażenia? Jakie ryby i gdzie kupujecie?
Pewnie gdybym mieszkała gdzieś nad Morzem Śródziemnym nie było by z wyborem problemu, a u nas wszystko sprowadzane z ciul wie jakich wód czy hodowli. Jakie macie doświadczenia? Bo ja niewielkie - czasami zjadłam wędzoną Makrelę, Śledzie marynowane, Sardynki z puszki, paluszki z Dorsza, bo o Mintaju wyczytałam, że z zanieczyszczonych wód te ryby pochodzą.
No i te ości w rybach mnie zniechęcają - macie jakiś patent na nie?
Wtorek 17.04
- szklanka soku jabłkowego bez cukru
- napój proteinowy Nóm Waniliowy (25g białka)
- sałatka z połowy pomidora, 1/4 czerwonej papryki, cebulki dymki ze szczypiorkiem, rzodkiewki (3szt), odrobiny sałaty (Mix sałatka z roszponką) i natki pietruszki, polane sosem z łyżeczki majonezu i dwóch łyżeczek jogurtu naturalnego, posypane pieprzem, kromka żytniego chleba ze słonecznikiem
- 4 orzechy nerkowca i 4 migdały
- koktajl z owoców leśnych, natki pietruszki i jogurtu naturalnego z łyżeczką miodu (było zbyt kwaśne)
Zgrzeszyłam odrobiną majonezu i być może miodem.
Ja naprawdę nie głoduję :)
Po zjedzeniu takiego talerza warzyw jestem najedzona, a jak dodam do tego kromeczkę chleba, to nażarta wręcz i leżę jak wór :P
Muszę się pochwalić - to już czwarty dzień bez cukru i mnie w ogóle nie ciągnie (chyba że liczyć tą łyżeczkę miodu dzisiaj jako cukier) mimo że dzieci i mąż wsówają słodycze oraz słone przekąski. Ja nie ruszam tego nawet końcem języka. Cieszę się bardzo. Chyba morywatorem stało się to, że zaczęłam na blogu zapisywać co jem i robię to ze 100% szczerością. Wiadomo, oprócz tego co jem, piję też dużo wody i herbatek ziołowych niesłodzonych. Uwielbiam miętę i mieszanki ziołowe np. z Biedronki - Herbarium.
Czuję się o niebo lepiej :)
Nie jestem już taka ociężała i wzdęta.
A teraz jeszcze chciałam napisać co wiem na temat sposobu odżywiania Francuzek.
To co jest napisane na necie to bzdury!
Od osoby, która wyjechała do Francji dowiedziałam się, że:
1) Francuzki nie jedzą śniadań
2) Spożywają przeważnie dwa posiłki dziennie - lunch i obiadokolację
3) Na lunch - przeważnie ryba/mięso z solidną porcją warzyw
4) Na kolację np. makaron z solidną porcją warzyw gotowanych na parze
Ile w tym prawdy? Nie wiem, bo nie byłam, nie widziałam, ale nie sądzę żeby ta osoba waliła ściemę.
Ja robie ryby na parze, albo smazone ale w masle i bez panierki. Na parze lubie oblozone warzywami, albo domowej roboty salsa.
OdpowiedzUsuńNatomiast co do gatunku ryb to najczesciej dorsz, fladra i jeszcze pare innych ale nie znam polskich nazw. Tak czy inaczej nie lubie ryb tlustych. Moge lososia, ale bardzo rzadko bo jednak tlusty i ma specyficzny zapach, ktory nie zawsze mi odpowiada. Oprocz ryb jemy duzo innych owocow morza i skorupiakow. Uwielbiam malze w sosie z bialego wina.
Ja dawniej piekłam Dorsza w ziołach z plasterkami cytryny w piekarniku. A odkąd babka zaczęła suszyć w piekarniku buty Agnieszki po praniu, to się do piekarnika nie zbliżamy, bo w ruszt wtopiła się guma z podeszw i capi na całą kuchnie paloną gumą!
UsuńSpróbuję na parze ;)
Ja tubie np dorsza na patelni ale bez panierki i robie go na pergaminie. Kawalek dorsza posyp pieprzem i odrobina swiezej startej skórki z cytryny. Smaż na tym pergaminie z obu stron aż delikatnie zacznie sie rozwarstwiac. Siła posyp dopiero na talerzu. Pasują do niego np warzywa na parze
OdpowiedzUsuńDzięki, wypróbuję ;)
UsuńZa rybami nie przepadam, więc rzadko je jem. A taka sałatke jak ta twoja na talerzu to jem często tylko kroję wszystko na drobno i mieszam ze sobą :) Tylko bez majonezu. Uwielbiam takie warzywne sałatki zwłaszcza z nowalijek.
OdpowiedzUsuńTo dobrze że bez majonezu ;) Powinno się właściwie z odrobiną oliwy z oliwek podawać sałatki.
UsuńNa rybach to się słabo znam, nie jest to też moje ulubione danie, także za często nie jemy. nie wiem na ile w tym prawdy,ale dużo osób, w tym lekarze wypowiadają się, że ryby wbrew pozorom nie są już tak zdrowe, jak się powszechnie uważa- chłoną metale ciężkie, które kumulują się w ich mięsie. Znowu te z dzikich hodowli ciężki dostać i są b.drogie. Ja uwielbiam krewetki, dziś byłam właśnie z koleżanką na obiedzie w takiej krewetkowej knajpie i byłam w siódmym niebie :)
OdpowiedzUsuńTeż p tych rybach słyszałam. ;(
UsuńLubię ryby, ale jak je ktoś za mnie zrobi ;))))
Najczęściej u mnie dorsz, czasem łosoś i pstrąg. Jak piękne to w piekarniku, albo na opcji grill albo w foli alumniowej (znów podobno niezbyt zdrowo ) a i jeszcze czasem tuńczyk z puszki ;))))
Najbardziej lubię krewetki, małże itp owoce morza. W domu właściwie robię jedynie krewetki. Ale jak się gdzieś w miasto wypuszczę to sobie nie odmawiam ;))))
Marto, Buko, ja też o tym słyszałam, dlatego też nie jadam ryb często. Tuńczyka z puszki dawniej lubiłam jeść ale słyszałam że tuńczykiem wchłaniają dużo rtęci :/
UsuńA jak przyrządzanie krewetki? W ogóle to jakie kupujecie? Mrożone? Gotowe tylko do podgrzania?
Dziewczyny, bez paniki bo ryb sie boicie a krewetki to niby co? rosna na grzadce? one tez z oceanu i moga byc bardziej zanieczyszczone niz ryby. Trzeba po prostu sprawdzac skad ryba pochodzi.
UsuńJa generalnie nie kupuje ryb hodowlanych, niezaleznie od tego gdzie miesci sie hodowla.
Mam to szczescie, ze mieszkajac w NYC mam swieze ryby z polowow w okolicach Long Island.
Wszystko z umiarem i wcześniej obczytać ;)
UsuńStar, ja tam się ryb nie boję bo i czego tu się bać? Jakby tak patrzeć to wszystko niezdrowe. Kurczaki na antybiotykach, warzywa/owoce pryskane... człowiek by się musiał o samej wodzie żyć o ile znalazłby z dobrego źródła ;)))) najważniejszy umiar i zdrowy rozsądek ;) i sprawdzony dostawca jeszcze by się przydał ;))))
UsuńA krewetki to ja albo grilluje, albo smażę na oliwie smakowej najczęściej czosnkowej. Ja uwielbiam czosnek i dodaje go dosyć dużo i do tego bagietka, albo makaron. Co kto lubi ;) czasem robię ryż z owocami morza. Kupuje niestety najczęściej mrożone.
UsuńMhm.
UsuńDzięki! ;)
Generalnie im mniejsza i krócej żyjąca ryba tym lepiej, bo mniej tych wszystkich zanieczyszczeń wchlonie - lepiej sardynki niż tuńczyka. Ponieważ duże ryby zjadają małe, więc mają to co same wchlona plus to co wchlonie zjedzona przez nie ryba. Jeśli z puszki to bez zalewy zjadamy. Zrezygnuj z majonezu -bo to świństwo, a spokojnie jedz miód, aby na zimno.
OdpowiedzUsuńDokładnie to słyszałam albo wyczytałam - już nie pamiętam.
UsuńOk, z majonezu rezygnuję ;)
A miodek raz na jakiś czas może przyjemnie osłodzić życie.
Uwielbiam ryby i zawsze staram się kupować świeże, chociaż nie zawsze wychodzi. Dla mnie, niestety pieczone i gotowane nie mają smaku. Ryba musi mieć lekką panierkę i być smażona w głębokim tłuszczu.
OdpowiedzUsuńW którymś odcinku Gessler podawała patent na pozbycie się ości, ale już nie pamiętam.
Konserw nie jadam, za to często jem wędzonego łososia (albo pstrąga łososiowego z Biedry - mmm, pycha!), samego albo na chlebek chrupki.
Właśnie przed chwilą spożyłam smażonego morszczuka z lekką sałatką, więc zero poczucia winy :)
Naprawdę suszyła buty??!! Normalnie bohaterka w swoim domu.
Ja właśnie też jestem przyzwyczajona do smażenia ryb w panice, ale na diecie się chcę zmobilizować do nowych smaków.
UsuńTak, babka suszyła buty w piekarniku i to nie raz.