Nie od dziś mi wiadomo, że teściowa czyta korespondencję dla mnie/dla nas przeznaczoną.
Mogę sobie gadać, psioczyć, prosić, ona i tak zrobi swoje. Ma nawet taki przez siebie wypracowany sposób rozklejania koperty nad parą wodną np. nad czajnikiem. Jak przeczyta i ponownie zakleji to dopiero wtedy wyśle babkę, żeby doręczyła lub nie. Czasami za bardzo widać, że list był rozklejany lub poprostu nie chcą abym go dostała, więc muszą go zniszczyć.
Tak też było ostatnio w BARDZO WAŻNEJ SPRAWIE. A mianowicie chodzi o zebranie się Komisji do Orzekania o Niepełnosprawności w sprawie mojego autystycznego syna, któremu w tym tygodniu kończy się ważność orzeczenia.
Zaniepokoiło mnie, że już dużo czasu minęło od złożenia przeze mnie dokumentacji, a nie ma żadnej informacji w tej sprawie. Zaczęłam się obawiać, że teściowa mogła powiadomienie o zebraniu komisji zapier***ić.
Poszukałam na necie numer i zadzwoniłam do Zespołu Orzekania i dowiedziałam się że Komisję mamy za tydzień! Pani poinformowała mnie też, że zawiadomienie zostało wysłane półtora tygodnia temu.
Wychodzi na to, że intuicja mnie nie zawiodła! Moja teściowa to diabeł wcielony! TAKICH RZECZY SIĘ NIE ROBI NAJGORSZEMU WROGOWI!
Przecież syn mógłby przez nią stracić orzeczenie i co za tym idzie, dostęp do wszelkich terapii!
Pewnie to dałoby się odkręcić, prosić o zwołanie kolejnej komisji za 2-3 miesiące, ale trzeba by świecić oczami i jak się wytłumaczyć z nieobecności? I co ja bym miała powiedzieć? Weź się wytłumacz! Że co? Że teściowa mi kradnie korespondencję? Że babcia wnusiowi zapieprzyła powiadomienie i niewiedzieliśmy?
Już by mi ktoś w to uwierzył!
Ja pierdziele, co za kobieta!
Najważniejsze, że już wiem i że nie czekałam kolejnego tygodnia na list.
Ja nawet nie wiem jak to skomentować. Karina, to naprawdę jest karalne tak, jak szperanie w waszym pokoju. Musisz zawiadomić policję, dopiero oni ją postraszą.
OdpowiedzUsuńZgadzam się
UsuńRozmawiałam z mężem na ten temat. Zdajemy sobie z tego sprawę, ale z tymi ludźmi nie ma sensu walczyć, bo się ich nigdy nie pozbędziemy.
UsuńMoja teściowa i jej matka zrobiły tyle karalnych rzeczy, że to się stało dla nich powszednie. One nawet sklepy okradały w naszej niewielkiej miejscowości i jeszcze uważają się za poszkodowane, bo ich wszyscy nienawidzą. One myślą, że są pępkiem świata i im się wszystko należy, a każdy ma tańczyć jak one grają.
Nie można im nawet delikatnie zwrócić uwagi. Od razu jest: "to mnie zabij", "wszyscy mnie prześladujecie", "Ty mnie wykończysz", "ja przez Ciebie słabuje", "ja taką bidna jestem".
To są czubki z którymi należy zerwać wszelkie kontakty i do tego dążymy.
Najważniejsze że mąż to zrozumiał, bo mnie jest wreszcie lżej.
Straszne! Masakra po prostu :/ Współczuję ci..
OdpowiedzUsuńMam nadzieję że już niedługo ta męka tu się skończy ;)
UsuńTylko dzięki nadzieji się jeszcze trzymam.
Najprościej w placówce pocztowej założyć sobie skrytkę pocztową - cała korespondencja będzie tam trafiała.
OdpowiedzUsuńPomysł dobry, ale poczta u nas też już dała ciała :/
UsuńPodejrzewam, że niektóre listy odebrała moja biologiczna po kontakcie z paniami na poczcie, gdyż pewne pismo z urzędu w ogóle nie trafiło pod nasz adres, czyli nikt nie podpisał odbioru.
To jest skomplikowane co się u nas dzieje.
Zalozenie poste restante nie powinno byc problemem. Porozmawiac tez na boku z paniami z poczty i uczulic je na problem. Wtedy beda sie osobiscie czuly odpowiedziane za to, co sie z Twoja korespondencja dzieje. Czasami jesli to wazniejsze niz tz. "odpowiedzialnosc zawodowa" ;-)
UsuńMoże faktycznie podjadę porozmawiać na pocztę z paniami :)
UsuńNie "moze", ale "zaloze poste restante i porozmawiam z paniami". Wez je "na litosc", wtedy beda sie czuly odpowiedzialne za Ciebie. I tak bedziesz musiala to zrobic, gdy sie przeprowadzicie.
UsuńCzy poste restante musi być założone na poczcie w swojej miejscowości?
UsuńTo musisz sama sprawdzic, bo ja sie nie orientuje. Ale wydaje mi sie, ze tak - bo listy przychodza na Twoj domowy adres, a pozniej sa "przechwytywane" na poste restante. W innych panstwach tez jest opcja przekierowywania listow na nowy adres zamieszkania, ale wyslanych na stary adres. Ale to wszystko musisz sama sprawdzic i to lepiej zalatwic juz teraz, bo jak sie bedziecie przeprowadzac to bedziesz miala trylion innych spraw do ogarniecia.
UsuńOk, dzięki wielkie za podpowiedzi :)
UsuńNawet nie wiem jak mam to skomentować...
OdpowiedzUsuńMasz anielską cierpliwość!!
Co mi pozostało Kochana?
UsuńNie raz mam ochotę rozszarpać teściową na strzępy, ale co to da poza tym, że ona zrobi z siebie ofiarę.
Ja pierdole. Przepraszam. Ale muszę to napisać. Co za chora osoba co za kurwa jebana. Przepraszam.
OdpowiedzUsuńKasia
Przez pierwsze lata też nie mogłam tego pojąć, wkurwiałam się tak jak Ty teraz, ale już mi to zwisa.
UsuńZostanie na starość sama i będzie płakać do sąsiadów jak ją cała rodziną opóściła, a ona przecież tyle dała.
Karma wraca.
Ja zacznę nowe życie, a ona będzie tu gnić w swojej nienawiści.
Jasne, że to jest szczyt wszystkiego, bo po części dajemy już dzieciom prawo do prywatności (choć tu też można dyskutować, ostatnio wychowawczyni Elizy nawet mówiła o tym, że jednak bezpieczniej dzieciom jest sprawdzać telefony), a tu mówimy o wpierdalaniu się nogami, łapami, no wszystkim w Wasze życie, ale powiedz z drugiej strony, czy teściowa jest w ogóle na tyle ogarnięta, że ma świadomość jaką lawinę zdarzeń pociągnęłoby to, gdybyś o tej komisji nie wiedziała? Czy ona w ogóle uznaje autyzm syna? Czy wie, że dzięki orzeczeniu ma terapię? Jak czasami o niej piszesz, to ja mam wrażenie, że ta kobieta jest tak tępa, że nie ma o tym bladego pojęcia.
OdpowiedzUsuńŚciskam mocno. Napisz mi na maila, czy coś znalazłaś godnego uwagi w temacie, o którym pisałyśmy i jak Synek.
Moja teściowa jest całkiem młoda jak na bycie teściową - ma 54 lata dopiero i w necie na pudełku, n-k czy Facebooku jest obcykana, wręcz uzależniona od internetu. Gdyby chciała to by sobie wygooglowała co to autyzm, tylko jej to nie obchodzi. Ona się cieszy, że mam przesrane.
UsuńOna nie potrafi myśleć do przodu. Jej się wydaje że może się z nami pochylać a za dwa dni ma prawo nas prosić o pomoc i my to musimy zrealizować, bo jej się należy.
I tu ona ma w dupie terapię swojego wnuka, tu pewnie chodziło o pieniądze, "żeby ruda kasy nie dostała", bo jej się wydaje że mi kokosów nadadzą. A to nie o pieniądze chodzi, bo jak nie będzie orzeczenia to ta kwota jest i tak niewystarczająca na prywatną terapię, a tak jest przeznaczane na dojazdy i utrzymanie się codziennie ok 8 godzin poza domem. Jej się wydaje że ja to sobie do kieszeni biorę i jej szkoda. Ale tak jak mówię, to nie o pieniądze chodzi tylko o ciągłość orzeczenia.
Moja teściowa jest najprawdopodobniej chora psychicznie tylko nie diagnozowania i niszczy wszystko i wszystkich wokół siebie tak samo jak moja matka.
Myślę że ona Autyzmu Maciusia nie uznaje i ją to w ogóle nie obchodzi.
*na pudelku miało być a nie pudełku
UsuńSłuchaj, a czy wy macie jakąś umowę najmu z nimi spisaną? Choćby taką ręczną, na kartce?
OdpowiedzUsuńNie, nic takiego nie spisywaliśmy.
UsuńTak jak ktoś radzil- zgłoś sprawę na poczcie. A nawet jak poczta da dupy to będziesz walczyć o odpowiedzialność z pocztą, a nie z tesciowa- akurat w Waszym wypadku to chyba będzie łatwiejsze :) Alternatywy 4 mi się przypomina.
OdpowiedzUsuń