Czasami to co sobą reprezentujecie, Panowie, to tylko żal i dno totalne.
Czasami, a może w większości? Mój mąż twierdzi, że tylko 1/100 jest normalny - i mówi to reprezentant waszej płci!
To jak nas traktujecie jest takie krzywdzące. Te teksty... Aż rzygać się chce. Chcecie być zabawni? Kiepsko wam to wychodzi.
U mojego męża w pracy przeważają faceci i to co mi mąż opowiada, co się tam dzieje, jak się zachowują i co mówią, jest po prostu żałosne i świadczy jedynie o pustostanie jaki panuje w ich głowach.
Czy jestem do mężczyzn uprzedzona? Możliwe. Matka od urodzenia wpajała mi jacy to kretyni i egoiści, nie mający bladego pojęcia o tym czym jest wierność, ani jak należy traktować kobietę.
Dzisiaj z wielkim bólem, przyznam jej rację. Przykro mi, ale w większości przypadków zgodzę się z podejściem mojej matki, chociaż ciągle wierzę, że nie wszyscy tacy jesteście.
Panowie, nie traktujecie tego tekstu jako atak na waszą płeć, bo równie dobrze można pisać w drugą stronę i stwierdzić, że tylko 1/100 kobiet jest normalna. No, wg mnie trochę więcej jest tych normalnych. Rozumiem że ktoś się zawiódł i myśli w ten sposób.
Mogę mieć tylko nadzieję, że mężczyźni przez małe "m", wiążą się z kobietami przez małe "k" i mają to na co zasługują.
Jeśli facet mówi, że "Dobra baba to taka co ssie lepiej niż odkurzacz", to jak to o nim świadczy?
Nie żebym miała coś do seksu oralnego, żeby było jasne, ale jak można walnąć takim tekstem? Jak można w ogóle sprowadzić kobietę do roli przedmiotu? Właściwie, to sobie pomyślałam: "Wyobraź sobie teraz (nie żebym tego życzyła), że jutro rodzi Ci się niepełnosprawne dziecko... Nadal priorytetem jest dla ciebie kobieta ciągnąca jak odkurzacz? Serio?"
To cholernie boli! To jak nas traktujecie.
A tekst: "Każda kobieta to tylko zlew na spermę" albo "Z kobiety wystarczy wyciąć trzy dziury, reszta jest zbędna".
Czy dla Was, Panowie w życiu naprawdę na pierwszym miejscu jest seks?
Czy istnieje na świecie Mężczyzna, który gdy w czasie jakiejś poważnej choroby jego żony/partnerki, byłby w stanie przez dłuższy okres, dajmy na to 6 miesięcy, nie zdradzić jej, nie flirtować z inną, nie oglądać porno i nie masturbować się, tylko stanąć na wysokości zadania i czule opiekować się swoją kobietą?
Pewnie nie uzyskam odpowiedzi na to pytanie, bo raczej przedstawiciele płci męskiej tu nie zaglądają, ale może Wy, Dziewczyny zapytacie o to swoich partnerów, przyjaciół, braci?
Chciałabym odzyskać wiarę w ludzi, jednak nie wiem czy to możliwe.
Nie wiem czy bez masturbacji, to którykolwiek by wytrzymał pół roku... chyba tylko ten, który jest mocno wierzący i uważa to za bardzo ciężki grzech. Inne przypadki uważają, że MUSZĄ, bo to fizjologia, bo jaja niby puchną i takie tam. Wkurza mnie ten świat kręcący się w okół seksu - coraz częściej nie tylko wśród mężczyzn, co najlepsze!
OdpowiedzUsuńKtoś kto tak się wyraża jest dla mnie totalnym dnem. A jeszcze jakby padło to z ust faceta, na temat ,,jego kobiety'' to... zapłakałabym gorzko nad jej losem i na pewno jej o tym powiedziała, żeby kopnęła go w dupe!
Mnie wkurza to tłumaczenie się facetów, bo z medycznego punktu widzenia nic się z jajami nie dzieje, a mężczyźni po prostu usprawiedliwiają swoją słabość w ten sposób.
UsuńNajgorsze jest to że większość się tak o kobietach wyraża i nierzadko o swoich, tylko w domciu udają kochającego mężusia, bo jakby kobieta znała jego prawdziwe podejście, to by się "miłość" skończyła.
Ja na studiach miałam bardzo ciekawe zajęcia z panią seksuolog. Faceci są inni. Dla nas seks to wisienka na torcie, dla nich chleb powszedni. Ba da się żyć bez chleba, ale większość bez chleba życia sobie nie wyobraża. Fizjologia mężczyzny jest też taka, że produkcja nasienia odbywa się bez przerwy, stąd u młodych facetów tak zwane zmazy nocne. Dla nich seks jest bardzo, bardzo ważny. Nie masz racji pisząc, że to medycznie nieuzasadnione stwierdzenia. Seks dla ludzi i związków jest ważny, ale oczywiście nie powinien być najważniejszy. Masturbacja jako środek zaradczy w przypadku braku seksu nie jest niczym złym, złe jest gdy seks zastępuje, gdy facet woli sam niż z partnerką. I wyjaśnijmy, że seks to dużo szersze pojęcie niż stosunek seksualny. (Mamy XXI wiek, medycyna nie powtarza już za kościołem, że masturbacja to grzech, bliższe jest prawdzie twierdzenie, że to sprawa higieny) A i faceci muszą gadać o "Dupie", bo to temat, który interesuje ich wszystkich. Jak daleko się w tym gadaniu posłuwają to sprawa wychowania i intelektu.
OdpowiedzUsuńSą przecież fajni faceci, którzy uwielbiają seks, są dobrymi mężami i ojcami. Tak jak oni powinni rozumieć potrzeby żony, to i żony powinny rozumieć ich potrzeby. Kobiety potrzebują dużo mniej seksu niż faceci, przynajmniej do 40... Napisz na pocztę do mnie jesli masz pytania o podstawy przedstawionych tu stwierdzeń. Zgadzam się z Tobą, że niektóre teksty są beznadziejne i żenujące jednak nie robiłabym wielkiego halo z samego faktu, że mężczyzna jako " gatunek" wybitnie lubi "ruchanie".
Tylko niekiedy mam wrażenie, że czasami zwierzęta są od niektórych facetów mądrzejsze i takich jaj nie odstawiają. Jest masa gatunków zwierząt żyjących w monogamicznym związku i np. stwierdzenie, że faceci są jak zwierzęta (bo czasami gdzieś takie pada) obraża bardzo zwierzęta. A przecież ludzie mają rozum?
UsuńCo do medycznego punktu widzenia, to właśnie są od tego polucje, żeby ten nadmiar nasienia uregulować czyli uważam, że jednak mam rację, ale może po prostu się nie znam.
Kiedyś byłam bardzo wierząca i może dlatego nie potrafię zrozumieć całego świata.
Ja halo robię, bo jak widzę to wszystko co się dzieje to aż mnie skręca ze złości.
PS. Tak hipotecznie - gdybyś się dzisiaj dowiedziała, że Twój mąż od powiedzmy 10 lat codziennie gdy zaśniesz masturbuję się przed filmem pornograficznym lub zdjęciami i filmikami nagich kobiet z którymi prowadzi pikantne konwersacje, a także je np. sponsoruje w zamian za te filmiki, to jak byś się poczuła? Znam masę kobiet, które są w takiej sytuacji i nawet o tym nie wiedzą. To strasznie przykre.
Polucje to nie jest nic przyjemnego dla mężczyzny. Zwykle sprawa bardzo wstydliwa, nawet upokażająca. Dorosły mężczyzna właśnie przez masturbacje rozładowuje nadprodukcję, bo to jest dużo przyjemniejsze, niż zabrudzić pościel. Wydaje mi się to logiczne.
OdpowiedzUsuńPytanie o mojego męża jest trochę nie na miejscu, bo dlaczego mam się wypowiadać o ewentualnej jego masturbacji, a nie o swojej na ten przykład? Dlaczego właściwie opiwiadać kto, gdzie, ile? To jest sprawa między partnerami - wierz mi, albo i nie, ale w wielu związkach nie jest to wcale tabu. Ja wiem co robi mój mąż, on wie co robię ja.
No, ale kasy nie wydajemy na głupoty. W dzisiejszych czasach płacić za porno? To rzeczywiście wstyd za faceta...
A może kobiety, o których piszesz zbyt pochopnie oceniają nężczyzn, nie chcą rozmawiać z nimi o ich potrzebach, bo zaraz ucinają temat "jesteś zboczony", albo odmawuają zbliżeń całymi latami (ja znam takie przypadki).
Jeśli spojrzysz na naukę kościoła to o ile autoerotyka uważana jest za grzech, to seks małzeński jest tam raczej przedstawiany jako obowiązek.
Gdy go zabraknie - to związek nie funkcjonuje dobrze. Jeśli nie ma dobrej relacji i dojrzałości obohga partnerów to facet (bardziej potrzebowski) niestety będzie szukał innych podniet.
I w medycynie, a nawet w nauce kościoła jedbak odnajdujesz podobne stwierdzenia, że seks w małżeństwie jest bardzo ważny, choć nie może być najważniejszy, to nie można go pomija i udawać, że to nie jest istotne.
Bardzo się cieszę, że Twój mąż jest tym 1% normalnych Mężczyzn.
UsuńTylko swoją wypowiedzią ranisz tych, którzy wyszli z uzależnienia od masturbacja i nie robią tego od 3-4 miesięcy, a nie mają partnerki, są osobami samotnymi, a z usług pań prostytutek nie chcą korzystać, bo to jest niezgodne z ich przekonaniami.
A co z osobami wierzącymi, samotnymi?
Nie nawołuję do rezygnacji z seksu w małżeństwie, chyba mnie źle zrozumiałaś. Ja się poprostu nie godzę na traktowanie kobiet jak "zlew na spermę", molestowanie, gwałt, uzależnienie od porno (90% mężczyzn to ogląda i wcale się tego nie wstydzą, mój mąż twierdzi że 99%, więc raczej uwierzę wersji faceta).
Ja nikomu nie każę pomijać seksu w małżeństwie. Nie wiem skąd Ci się to wzięło. Tekst był o traktowaniu kobiet przez większość mężczyzn.
Gdy dwoje ludzi się kocha, seks jest najpiękniejszym tego zwieńczeniem, pod warunkiem że z miłości a nie dla rozładowania napięcia.
Może zakończę Twój tekst zdaniem, które wypowiedziała do mnie rok temu moja znajoma : "Współczuję Ci że jesteś sama, gdybym teraz miała szukać męża chyba bym się załamała"
OdpowiedzUsuńBardzo przykre. Nie chciałabym czegoś takiego usłyszeć.
UsuńMożesz to rozwinąć? Powiedziałaś jej coś na to? Rozmawiałyście? Chodziło jej o związek czy o seks w związku, bo nie zrozumiałam że załamałaby się przez brak miłości, bezpieczeństwa, bliskości czy przez brak seksu?
Czy mogłabyś się wypowiedzieć z punktu widzenia osoby samotnej? Nie zmuszam, ale chciałabym poznać Twój punkt widzenia. Je#li Cię tym nie urażam.
Tylko się usmiechnełam wiem jak jest, niestety mężczyźni z którymi mam styczność np. w pracy to maniacy seksulani... Ile to już razy słyszałam, że ktoś jest mną zainteresowany bo mam duży biust. Chodziło jej o wszystko po trochu o to że dziś faceci to albo desperaci którzy chcą zamknąć kobietę w domu i się rozmnarzać albo lekko duchy... Co mogę powiedzieć ja sama. Myślę że kończy się jakiś okres i jestem po części znismaczona tym że dziś tak naprawdę faceci nie mają nic do powiedzenia
Usuńhttp://zuwi-wi.blogspot.com/
I to jest ta bolesna prawda: "nie mają nic do powiedzenia". To jest niesamowicie przykre.
UsuńTak szczerze Ci powiem, gdyby z jakichś przyczyn rozpadło się moje małżeństwo, nie wchodziłabym w kolejny związek. Nie ufam ludziom. Za dużo razy się zawiodłam. Poza tym jestem obserwatorem, dużo widzę.
Nie potrafię zrozumieć osób, które pakują się w kolejne małżeństwa - trzecie, czwarte. Ja rozumiem że można się pomylić i w końcu dojdzie do rozwodu i można próbować tworzyć nowy związek, który faktycznie może się udać, być szczęśliwy, ale bez przesady. Nic na siłę.
Rozumiem Cię. Nie rozumiem kobiet, które twierdzą: "Lepszy taki niż żaden".
Chciałabym prywatnie zapytać o coś osobistego, czy możesz podać mi mail albo odezwij się proszę na karinanowak.trzy.m@gmail.com
Uzależnienia to zupełnie inna bajka, ale maturbacja jest zła gdy jest uzależnieniem, przymusem, a nie sama w sobie. Sama w sobie jest fizjologią. Uzależnienie od pirno jest złe, ale oglądanie od czasu fo czasu to rozrywka nawet 99,9% mężczyzn, także jeśli nie przysłania życia codziennego i jeśli nie jest kompulsją to nie jest nic złego i dziwnego.
OdpowiedzUsuńNie odpiwiem Ci co z wierzącymi, samotnymi... Księdzem nie jestem. Z medycznego punktu widzenia autoerotyka w tej sytuacji jest zupełnie normalną rzeczą. Pod warunkiem jednak, że nie ogranicza innych aktywności, w tym poszukiwania partnera. Problem jest gdy partner woli to robić sam niż z kobietą (lub mężczyzną! - co najmniej 4% mężczyzn w populacji jest homoseksualnych), którą (którego) kocha.
Wyżej pisałam o małżeństwie, ale dotyczy to wielu związków (oczywiście nie wg kościoła, ale wiara i nauka kościoła, rakże u podwalin mają prawo naturalne, które obowiązuje w przyrodzie.
Molestowanie i gwałt to rzeczy złe, ale jest to margines społeczeństwa (często kryjący się w "porządnych domach"). Moim zdaniem większość dacetów, to po prostu faceci, ludzie z wadami i zaletami.
Z tego co opowiada mój mąż, na spotkaniach z kolegami najpierw gadają o " dupach", a potem szybko temat się kończy i zaczynają o żobach (zwykle w kontekście co ugotowały), dzieciach, autach, trochę o robocie (mąż mój nie uprawia mojego zawodu). Moi koledzy, choć mają świńskie żarty zwykle przygotowane i uwielbiają gadać głupoty, to w większości oddani mężowie i ojcowie (wyjątki są, ale regułą są właśnie fajni).
Może Twój mąż ma wyjątkowo dziwnych kolegów...
Ps. I dyskutuję tu, bo poruszyłaś ciekawy temat, niezmiennie darząc Twój blog i Cuebie szacunkiem i sympatią. ;)
No to sama widzisz jak to jest z masturbacją. Od wszystkiego się można uzależnić.
UsuńNie twierdzę że jest to całkowicie złe, jak pisałaś wcześniej, to w związku jest kwestia dogadania i ok, ale czasami to się wymyka spod kontroli i o to mi chodziło, że wtedy jest złe.
Bardzo często faceci wolą to robić sami i tu nie ma do rzeczy czy żona jest chętna czy nie. Znam przypadki gdzie kobiety bardzo się starały w sprawach związanych z intymnością, ale tym facetom się zwyczajnie nie chciało, a bo za długo, a bo coś tam. Z wygody zwyczajnie woleli siadać przed monitorem.
A sprośnych żartów nie zaakceptuje bo mnie obrażają i tyle w temacie. Swojej postawy nie zmienię. Chcę być traktowana jak człowiek równy mężczyźnie, szanowany a nie jak "dziura do wyruchania". I tekst był właśnie o tym podejściu.
A w pracy mąż ma faktycznie debili, bo nawet tam codziennie porno oglądają. Wstyd? Nie dla nich - normalnie grupami przed laptopem siedzą, tylko popcornu brakuje.
PS. Wiem, Kochana, nie mam Ci za złe Twojego zdania :)
Żartujesz? To gdzie twój mąż pracuje???
OdpowiedzUsuńMyślę, że lepsza masturbacja od zdrady z inną kobietą (że o innym facecie nie wspomnę:-D) Oni są tak uwarunkowani, że traktują to jako naturalną czynność fizjologiczną. Nie mówię tu o odrzucaniu partnerki i robienie tego przy pornosie, bo w tym wypadku rzeczywiście coś z gościem nie halo.
Niestety, uważam, że większość facetów zdradza swoje partnerki (a przez długi czas sądziłam, że wszyscy, na szczęście się myliłam). Mówiło się nawet, że jeśli partner nie zdradza, to albo dobrze się ukrywa, albo jest chory psychicznie... Swoje spostrzeżenia opieram na dość szerokim kręgu znajomych. W dodatku mam wrażenie, że robią to hobbystycznie, dla sportu albo z nudów, bez logicznej podstawy. Wielu z nich ma dobre, mądre, chętne i atrakcyjne partnerki, a zdradzają je z takimi pasztetami, że szczęka opadła mi wiele razy. W dodatku głupimi, roszczeniowymi i tak dalej. Nie umiem tego w żaden sposób wytłumaczyć.
Co do traktowania kobiet, to zgadzam się z tobą, że to obrzydliwe i poniżające, ale świadczące o facetach.
Poza tym, wiele kobiet na to przyzwala. Żyjemy w świecie niby nowoczesnym, a jednak tak cholernie trudno wyzbyć nam się stereotypów. Zauważ, co przekazuje nam telewizja i prasa, jak "doradza się" nam, kobietom, co robić żeby utrzymać związek, jak się ubrać, uczesać, przypodobać, żeby facet nas nie zdradzał. Nigdy w życiu nie spotkałam się z takim przekazem skierowanym do faceta, albo z tekstem "facet zdradza to go olej, nie jest ciebie wart". TO jest chore dopiero, i to, co w tym najsmutniejsze - większość artykułów piszą KOBIETY.
Skoro kobiety same tak siebie traktują, bez szacunku, bez godności, to czego wymagać od mężczyzn?
Jezu, Olitoria, wyjęłaś mi to wszystko z ust. Po raz któryś z kolei. Myślimy podobnie, baaardzo.
OdpowiedzUsuńJa Ci już kiedyś chyba pisałam o tych tekstach u męża w pracy, więc wieszz jakich ma tam debili. Na szczęście on wie, że to debile i sam zachowuje się jak należy, tak myślę. Nie mam też powodów, żeby w to wątpić. Wiem, że nigdy mnie nie zdradzi, choć wpojone przez matkę miałam, że wszyscy mężczyźni bez wyjątku zdradzają. Na szczęście nie wszyscy :)
A co do tych pasztetów to ja jeszcze dodam - jakie one pewne siebie, myślą, że są atrakcyjnymi boginiami seksu i mają powodzenie, a prawda jest taka, że są zwyczajnie łatwe! Takie moje spostrzeżenia. Przykre, ale ja tak to na przestrzeni lat widziałam. Oczywiście nie urażając nikogo, bo wiadomo są kobiety, które się szanują bez względu na to jak wyglądają.
I to jest też prawdą, że od kobiet się wymaga. To kobieta ma mieć piękne, gładkie, zgrabne ciało, to ona ma zakładać bieliznę erotyczną, ona ma spełniać wszelkie fantazje swojego mężczyzny. I ok, jeśli to obydwojgu pasuje. Ja np bieliznę uwielbiam, wręcz kolekcjonuję, szuflady z majtkami mi się nie dosuwają (dlatego też mnie tak oburzyła obrona tego gwałciciela z Irlandii o którym kiedyś pisałam), ale rozumiem, że dla kogoś stringi są szczytem kurestwa. Ja mam trochę fiksum dyndum na punkcie swojego wyglądu, ale to dla siebie chcę być szczupła, a co za tym idzie zdrowa, silna i sprawna. Lubię dobrze się czuć w swoim ciele. Rozumiem też osoby dla których wygląd nie jest ważny, liczy się wnętrze i to jakim się jest człowiekiem i zgadzam się z tym. Ps. nie mam problemu ze starzeniem, ogólnie z tym na co wpływu nie mam, czyli na biegnący czas, ale na nadwagę już mam wpływ dlatego z nią walczę. Nigdy nie robiłabym problemu ze zmarszczek czy siwych włosów.
I jeszcze co do fantazji, ja rozumiem, że w związku ludzie chcą różnych rzeczy spróbować i ok, jak pisałam w tekście, seks oralny ok, tak na spotkania swingersów bym się nie zgodziła, więc realizowanie fantazji tak, ale nie za wszelką cenę. Kto ma jakie upodobania i jeśli nikogo tym nie krzywdzi niech w łóżku robi co chce, mnie nic do tego.
Ale wierność przede wszystkim. Każdemu posunięciu się za plecami partnera/partnerki do czegoś co może ją uradzić, poniżyć, upokorzyć stanowczo mówię nie. Masturbacja w ukryciu przed drugą stroną jest moim zdaniem zła, ale wspólnie jest jak najbardziej ok. Wróciłam do masturbacji, bo może w tekście niejasno napisałam i wyszłam na jakąś konserwę/fanatyka religijnego a nie tak miało być.
Cieszę się, że myślimy podobnie.:-)
OdpowiedzUsuńJeszcze coś mi się przypomniało. Gdy rozmawialiśmy kiedyś w gronie przyjaciół o tym jakie mają poglądy odnośnie swingersów, o których wspomniałaś, albo trójkąta, to o dziwo większość panów było zbulwersowanych. Czyli sex na boku tak, ale jawnie to już żadna frajda. Poza tym "ja mogę, ale żona to już nie".
To prawda, coś w tym jest. A trójkąt tylko pod warunkiem, że jeden Pan i dwie panie ;P
UsuńJeszcze zależy który facet. Zdażają się przecież też tacy co im zależy na żonie, jej odczuciach i żeby jej było dobrze i chcą realizować jej fantazje, nie stawiają swoich oczekiwań wyżej. Niestety jest takich Mężczyzn stanowczo za mało.
Cóż... Masturbacja nie jest czymś złym, czasem pozwala na odpłynięcie napięcia. A pzecież nie można komuś zabronić popędu...
OdpowiedzUsuńJestem w mega patowej sytuacji... Cieszyłam się, że z zewnątrz nie widać nawet blizny, nacięcia po porodzie i po 3 miesiącach zakazu seksu wrócimy do tego. A tu.... Dupa. Lekarz się nieco przeraził tym co mam "wewnątrz". Dalej zakaz seksu, na miesiąc kolejny na pewno... Pewnie włączą nowe leki (kolejny antybiotyk), zobaczymy też jak tam się zagoję... Ale seksu nie ma. I uwaga... TO JA PRZEŻYWAM. Mi nie wolno było nawet się masturbować... Więc jakiekolwiek zbliżenie męża mnie bolało ( w sensie emocjonalnym). Przytulanie, pocałunki... Mnie łatwo podniecić :P I teraz mam ochotę strzelić sobie w łeb... Nie wiem jak wytrzymam jeszcze ponad 3 tygodnie... (a jestem równy miesiąc po porodzie). Może ja jestem nienormalna...
Wiem, że mąż się masturbował - byłoby to dla mnie dziwne, że nie, ale wspiera mnie. Porno oboje nie lubimy, filmy erotyczne tak, ale nie lubimy takiego przesycenia, takiego hmmm... Takiego naładowania wulgarnym seksem? Takim aby było bez jakby... (nie wiem jak to nazwać?) bez fabuły? :P
Mam takie pytanie: a czy endometrioza powodowała u Ciebie jakiś dyskomfort w czasie seksu? U mnie niestety bóle nie do zniesienia :(
UsuńJa nie mam czucia w bliźnie po cesarskim cięciu. Ty rozumiem mówisz o bliźnie po naciśnięciu krocza, to było nacięcie czy naturalne pęknięcie? Jak jest z czucie u Ciebie w miejscu blizny?
Nie, endometrioza u mnie nie wpływała na szczęście na seks.
UsuńJa mam nacięcie krocza, a wewnątrz to chyba naturalnie popękałam...
Ciężko mi mówić o czuciu bo seksu nie było od dawna... A na zewnątrz podrażniłam ją sobie więc boli :P
Życzę Ci szybkiego powrotu do sprawności ;)
UsuńWiesz, ja jakiś czas obracałam się głównie w towarzystwie mężczyzn z racji studiów technicznych. Z facetami też miałam praktyki i pracowałam w korporacji taxi. Na studiach znalazłam super kumpli, z którymi mam kontakt do dziś, niektórzy religijni, a inni niekoniecznie, jedni podzielali moje zasady, inni nie, ale razem sobie zgodnie współistnieliśmy i sobie pomagaliśmy, szanując siebie nawzajem i swoje zasady (były to dwa roczniki- jeden mój, a drugi jak wróciłam na studia po przerwie). Traktowaliśmy się jak kumple, bo od początku pilnowałam, żeby sytuacja była jasna- nie jestem wolna:) Naprawdę super nam się współpracowało, nawet nie wiem czy nie lepiej niż z dziewczynami, bo nie było jakiś kwasów czy zazdrości. Oczywiście nie ze wszystkimi utrzymywałam kontakt, były różne osoby i na pewno nie wszyscy tacy zawsze byli, ale przez te kilka lat studiów absolutnie nie spotkał mnie żaden chamski komentarz, ani też nigdy nie słyszałam takiego komentarza skierowanego do innej dziewczyny. Może się przy mnie hamowali :)
OdpowiedzUsuńDlatego mi się wydaje że najwięcej zależy od środowiska w jakie się trafi... a może kobieta właśnie jest od tego, żeby "łagodzić " męskie zapędy :)
Psychologicznym faktem jest że mężczyzna podchodzi do tej sfery zupełnie inaczej niż kobieta, czego też musiałam się nauczyć, bo u mnie w domu raczej temat tabu to był. Czasem mnie irytował stosunek mojego męża do seksu (ale na pewno nie była to taka skrajność o której Ty piszesz).
I mój mąż niestety musiał wytrzymać te 6miesięcy bez współżycia w czasie ciąży, a również bez pornografii albo samogwałtu, bo wiesz jakie zasady wyznajemy:) Daliśmy radę oboje, choć wiem że było mu ciężko i miało to odbicie w naszych relacjach, no niestety taki czas bez współżycia zawsze ciężko znosimy jako małżeństwo, stąd też widzę, jakie ma to ogromne znaczenie dla mężczyzny.
Na pewno mogę Ci powiedzieć że ja spotkałam naprawdę wielu wspaniałych mężczyzn, i to tam gdzie się zupełnie nie spodziewałam, bo strasznie się tego towarzystwa na studiach bałam.
Napisz mail do mnie :)
Usuńwysłałam ;)
Usuń