Jak wiecie, Maciuś wkracza w nowy etap, rozpoczyna edukację w szkole podstawowej w klasie terapeutycznej.
Dostałam na mail informacje o przedmiotach jakie należy przygotować w ramach wyprawki szkolnej. Większość już zakupiona, ale białych spodenek na chłopca, to jak na razie nie spotkałam.
Swoją drogą to nie wiem czy dojdzie do rozpoczęcia przez nas roku szkolnego. Zachorowania na covid lecą jak domino, to tylko kwestia czasu kiedy i my wlądujmy na kwarantannie.
Przez pół roku się jakoś udało nie zachorować i nie mieć kontaktu z chorym i bardzo się cieszę, jednak myślę że nie unikniemy zarażenia. Oby tylko Faustynka przeszła łagodnie, bo ona ma taką niską odporność.
Ja już miałam raz powikłania po grypie i wylądowałam z zapaleniem mięśnia sercowego w szpitalu, a później bujałam się latami z arytmią po kardiologach. Nie chciałabym powtórki.
Jak zdrówko? Czy ktoś z Was miał kwarantannę?
My nie wiemy nic na temat szkoły na tydzien przed jak większość. U nas czerwona strefa wiec mają dowolność. W czwartek mam zebranie w przedszkolu bo to działa w maire normalnie.
OdpowiedzUsuńPowiem ci tak patrzac na to consie dzieje sama nienwiem co myśleć juz. Wiem ze musza wrócić i w miare normalnie żyć bo inaczej sie nie da. U wojtka w pracy był koleś na kwarantannie bo jego mama byla chora ale mieszkając z nia w domu sie nie zaraził. Wiec nas ominela kwarantanna chwilowo.
Znajomy mojego męża z pracy ma koronawirusa. Najlepsze że przez dwa tygodnie zarażał chodząc do pracy, mimo że wiedział że miał kontakt z chorym, jednak nie zgłosił się do sanepidu, żeby nie dostać kwarantanny!
UsuńMój mąż na szczęście jakimś cudem z nim nie miał kontaktu, ale co rusz wychodzą nowi zarażeni. Jedna kobieta z astmą, którą ten człowiek zaraził strasznie ciężko przechodzi.
Wyprawka dla ucznia to już poważna sprawa :)
OdpowiedzUsuńU nas na razie tylko wpłata 20 zł na uzupełnienie ewentualnych braków. W końcu sporo rzeczy zostało po zeszłym roku przedszkolnym.
Mam podobne odczucia co do wirusa. Myślę, że wszyscy przejdziemy chorobę. Oby tylko jak najłagodniej. Najbardziej martwię się o rodziców. Mój Mąż podobnie, jak Ty rok temu przeszedł taką grypę, że później trzy miesiące dochodził do siebie. Mało nie skończyło się szpitalem. Wyglądało to strasznie. Zobaczymy, co będzie od września, jak dzieci ruszą do szkoły. Ja się trochę martwię, bo wysyp chorób jest na imprezach, a mamy 13 września chrzest na 90 osób. Gdyby nie fakt, że będę chrzestną odpuścilibyśmy sobie. Oby wszystko skończyło się dobrze. Dziś byliśmy u dentysty. Spokojnie nas przyjęła. Tylko, że nasza pani doktor zawsze miała na sobie przyłbicę, rękawiczki i dbała o czystość, więc dla niej wirus nic nie znaczył i nie robiła problemu z wizytą, zwłaszcza, że była to tylko kontrol. I pochwalę Ci się przy okazji, że Tygrys spokojnie siedział na fotelu i na szczęście nic niepokojącego się nie dzieje.
Serdeczności
Masakra z tymi chorobami.
UsuńBardzo się cieszę, że kobtrola u stomatologa tak sprawnie poszła i że ząbki zdrowe, bo potrafią dać popalić, oj potrafią.
U nas na razie też ok... tfu, tfu, żeby nie zapeszyć. Już Maciuś miał przeboje z ropniem na dziąśle, oby się nie powtórzyło.
Buziaki :*
Na kwarantannie nie bylismy, ale malzonek mial na poczatku kwietnia kontakt z osoba zarazona i troche najedlismy sie strachu...
OdpowiedzUsuńU nas szkola niby ma ruszyc 2 wrzesnia, ale poki co wszystko dzieje sie bardzo ostroznie. Zazwyczaj kilka dni wczesniej dzieci moga przyjsc do szkoly, poznac nowa nauczycielke i zobaczyc klase. Tym razem wszystko bedzie wirtualnie. :/ A pierwszego dnia szkoly, Potworki akurat maja zostac w domu, bo dzieci podzielone sa na dwie grupy. Beda za to w szkole drugiego i trzeciego dnia, a potem czeka ich tydzien nauczania zdalnego. Pomieszanie z poplataniem. :/ W szkole beda nosic (z przerwami) maseczki... A i tak wszyscy przewiduja, ze to kwestia kilku tygodni, zachorowania zaczna rosnac i szkoly znow zamkna... :(
Też mi się wydaje, że będą zamykać szkoły. Pewnie pochodzimy tydzień-dwa i potem dwa tygodnie kwarantann bo ktoś okaże się chory i potem znowu pochodzimy chwile i kwarantanna.
UsuńCo zrobić? Trzeba jakoś żyć i nie dobierać sobie tego zbytnio do głowy, bo prędzej oszalejemy niż nas ten wirus dopadnie.
Zdrówka!
Będziemy zdychać.. Przepraszam za taki słowa ale inaczej się nie da...
OdpowiedzUsuńMoże nie będzie tak źle. Bądźmy dobrej myśli ;)
Usuńszkoła mnie nie dotyczy, z "chorymi" nie maiłam styczności i, szczerze mówiąc, jestem tą "pandemią" już zmęczona i coraz bardziej jest mi ona obojętna...
OdpowiedzUsuńpozdrawiam ciepło :)
chyba wszyscy są zmęczeni pandemią.
UsuńRównież pozdrawiam! :*
Ja też się obawiam, że teraz jak ruszą szkoły to dopiero lawinowo polecą zachorowania. Niby moje przedszkole nie jest duże ale sporo osób się tam jednak przewija i też się martwię, że w końcu ktoś chory się trafi a wtedy wszyscy idziemy na kwarantannę. Oby nie :/ Trzymajmy się wszyscy zdrowo :)
OdpowiedzUsuńZdrówka :*
UsuńBiałe spodenki dla chłopca?! Po*bało ich?!
OdpowiedzUsuńMoje podejście do wirusa jest już chyba żadne. Nie wiem, co myśleć. Jestem ostrożna, ale z drugiej strony nie można dać się zwariować. Moja sąsiadka od początku pandemii jak wdziała maskę i rękawice, tak ich nie zdejmuje. Myślę, że w domu też je nosi, bo do skrzynki na listy schodzi w pełnym rynsztunku.
Tamaluga w nocy miała gorączkę więc trochę jestem w strachu, ale naprawdę myślę, że my już to przeszliśmy w lutym.
Trzymajcie się :)
właśnie bez sensu z tymi białymi spodenkami. Nadal nie znalazłam. Jak były w w mniejszych rozmiarach.
OdpowiedzUsuńDzieci mają być ubrane na biało na ćwiczenia ze światłem w jakiejś białej sali.
Jakaś forma terapii.
Już wszystko do szkoły dostarczyłam oprócz tych spodenek.
My też jesteśmy ostrożni, nie olewamy obostrzeń, ale też już mam dość, bo niektóre procedury są tak bezsensowne, że nie wiadomo czy się śmiać czy płakać.
Też mi się wydaje że przeszliśmy na przełomie lutego i marca. Młoda miała wysypkę w lutym, niby półpaśca, ale takiego nie do końca. Lekarka w sumie nie wiedziała co to jest. a mnie cały marzec gardło bolało i ogólnie przeziębieni byliśmy wszyscy.
a moja teściowa dalej z domu nie wychodzi nawet na podwórko już ponad pół roku
UsuńCyrk tam jest bo Claudii nie chcą pócić do szkoły żeby wirusa nie przyniosła. Matka jej kazała mieszkanie sobie wynająć, bo jej do domu nie wpuści.
Agnieszka sie wyprowadziła do chłopaka, to już wiesz, ale chce wrócić bo od niego ma do szkoły ponad 20 km i nie chce jej się tyle jeździć.
A teść? Co z nim?
OdpowiedzUsuńTeść chyba ciągle mieszka w kotłowni. Miał problemy z nerkami. Nie wiem jak jego zdrowie, ale jak go kiedyś widziałam to cień człowieka - połowę go ubyło.
UsuńAgnieszka wróciła. Będą na gwałt robić na pierwszym piętrze łazienkę. Gdy my tam mieszkaliśmy to zrobiliśmy taką prowizoryczną, tylko podciągnęliśmy wodę i tak cudem uprosiliśmy żebyśmy mogli podłączyć ciepłą, bo nie chcieli się zgodzić żebym za dobrze nie miała, ubikację, umywalkę mąż założył.
Ptysznic będą kupować, bo Agnieszka się raz umyła w misce (nie ma wejścia na dół) i tak więcej nie będzie.
Pomyśleć że ja się tak 5 lat w misce myłam bo się bałam korzystać z prysznica na parterze...
Wojny są tam straszne.
Claudia nie chodzi do szkoły (klasa maturalna).
Boże, to jakiś koszmar. Aż trudno uwierzyć, że to się dzieje naprawdę. Dziwne że ta rodzina w ogóle jeszcze trzyma się razem. Ale chyba nie na długo. Jak to dobrze, że was tam już nie ma!
OdpowiedzUsuńTo jest tragedia co się tam wyprawia. Przed ślubem słyszałam różne historie na temat mojej teściowej, ale w nie oczywiście nie wierzyłam, bo w to się uwierzyć nie da, dopóki się tego nie przeżyje na własnej skórze.
UsuńNiesamowicie się cieszę, że nas tam nie ma. Przecież albo by nas zamurowali w naszym pokoju albo bym musiała z dziećmi po drabinie chodzić przez okno. Nie wyobrażam sobie tego.
Oni to i tak mają zajebiste szczęście, bo babka teraz dała im pieniądze na kabinę prysznicową, brodzik i te wszystkie potrzebne rurki.
Teść na gwałt będzie robił w łazience na górze wylewkę właściwą i to wszystko montował. Teraz jak trzeba robić to do domu może wejść. Teściowa wydzieliła swoją część domu na dole, zabarykadowała się wstawiając drzwi pomiędzy korytarzami i będzie sama na dole korzystać z kuchni, łazienki, wc, salonu, sypialni, przedpokoju, a reszta domowników musi sobie na tę chwilę poradzić na górze bez kuchni i łazienki. Claudia siedzi w swoim pokoju na dole, ale z tego co się orientuje też jest odcięta od matki. Dobrze że babce rok temu daliśmy naszą kuchenkę elektryczną i czajnik bezprzewodowy, to chociaż coś sobie ugotuje. Pewnie wstawią też naszą lodówkę co teść wziął od nas z mieszkania 2 lata temu. Choć nie wiem czy jeszcze działa do tej pory bo wystała się do tego czasu pod ich domem na dworze, ale pod dachem. Najwyżej się babka wykosztuje i będzie musiała jeszcze kupić lodówkę, pralkę i co im tam jeszcze będzie do życia potrzebne.
Teść swoją żonę usprawiedliwia, że ona jest w grupie ryzyka, bo ma arytmie. Ale on przecież wie od lekarza kardiologa, że to nie prawda, bo kardiolog przy nim moją teściową opierdzielił, że nic jej nie jest, serce jak dzwon ma, żadnej arytmii i że najpierw jego wykończy a potem swojego męża i wyrzucił ją z gabinetu. Mój teść był świadkiem. A jednak ona go tak omotała i udaje schorowaną, a on w to wierzy.
Claudia niby ma mieć naukę zdalną i też nie będzie nigdzie wychodzić, tylko będzie siedzieć w swoim pokoju na dole i niby opiekować starą, chociaż ja pierwsze słyszę, żeby dla jednego ucznia organizowali lekcje online. Może po prostu poje**** szkołę, tylko teściowi nikt prawdy nie powie żeby się nie pluł.
Chuja, nie arytmię! To jest człowiek chory psychicznie, i ktoś (nie wy na szczęście) musi ją doprowadzić do psychiatry! Normalnie czytam i nie wierzę! Ona przebiła nawet moją byłą teściową. Obsesja obsesją, ale żeby nawet córki odciąć od siebie to już jest patologia. Nie ogarniam tego. Ona ma jakieś lęki, nerwicę natręctw, ktoś ją musi zdiagnozować do cholery, zanim przyczyni się do jakiegoś większego nieszczęścia. Policję i opiekę społeczną na nich nasłać. Anonimowo. Pandemia nie oznacza przyzwolenia na wypieprzenie z domu członków rodziny! Ona jest faktycznie ciężko chora, ale na głowę.
OdpowiedzUsuńTak to jest patologia, a teściowa jest psychopatką. Nie czuje powiązania z własnymi dziećmi. Powinna się leczyć. Tylko czy to coś da? Powinna być zamknięta w odpowiednim oddziale żeby nie niszczyć innych.
UsuńWiesz, moja matka też taka była. Zero powiązania ze mną. Tyle że hipochondryczką nie była, ale one obie mają tą samą chorobę psychiczną. Jestem tego pewna.