piątek, 1 lutego 2019

Wracam do żywych

Nastrój 10/10

Nowy miesiąc - nowe lepsze samopoczucie - nowa lepsza Ja.
Taka zmiana w ciągu kilku dni? Wow... Sama nie dowierzam.  

Taki wysnułam wniosek: Ja bez ćwiczeń i warzyw po prostu popadam w depresję. Dlatego choćby nie wiem jak mi się nie chciało, to muszę zwlec swoje leniwe dupsko i znaleźć chwilę, czy to na spacer, czy to na przysiady, bądź inne ćwiczenia. No a co do diety, to trzeba się jakoś do wiosny przemęczyć, bo wiadomo jak to w zimie z owocami i warzywami. Zawsze też mogę się wspomóc mrożonkami lub warzywami spoza naszego kraju. 

A tu taka ściągawka z sezonowymi warzywami, pochodząca z salaterka.pl:


 Smacznego!



 Zainwestowałam w taki oto 6-cio kilogramowy ciężarek z Lidla za 34,99:

Kettlebell - zdjęcie ze strony lidl.pl

I muszę przyznać, że jestem bardzo zadowolona. Robię sobie z nim przysiady. Po przedwczorajszych ćwiczeniach mam takie zakwasy, że aż miło ;D


 Jak zredukować cellulit w tydzień?

Niemożliwe?

A może jednak?


Jeśli ktoś chce podjąć się tej walki, ja polecam:

1. Zainwestuj w taki wałek do masażu - około dychu w Rossmanie, i zatrudnij do pomocy faceta. Codziennie masujcie nawilżoną balsamem skórę na udach lub inne partie objęte cellulitem. 

Masażer - zdjęcie z wizaz.pl 

2. Przysiady co drugi dzień, najlepiej z obciążeniem - kettlebell, ale na początek możesz zacząć z butelką 1,5 l wody mineralnej, czy 2 l innego napoju, gdy już nabierzesz wprawy i wzmocnisz mięśnie zwiększ obciążenie, np na butelkę wody - 5l.

3. Codzienny naprzemienny prysznic (zimna-ciepła-...- zimna woda).


Efekty jakie zaobserwowałam po tygodniu:

Nie stosowałam antycellulitowych czy wyszczuplających kremów, a efekt po wyżej wymienionych czynnościach jest widoczny gołym okiem już po tygodniu! Na tylnej części ud cellulit jest niemal niewidoczny. Właściwie tylko po wewnętrznej stronie można go zobaczyć, dlatego muszę jeszcze tam się tym wałkiem poznęcać. Skórę przed masażem nawilżałam, a raczej mąż mi wcierał mleczko Ziaja "Kozie mleko", bo skurat takie obecnie mam. O poprawie nastroju już nie wspomnę ;)


Co poza tym?
Faustynka nadal przeziębiona, ale już znacznie lepiej się czuje. Tylko katar jeszcze jej został. Maciuś wrócił już do przedszkola. W przyszłym tygodniu mamy spotkanie z  jego terapeutami, więc będzie okazja do rozmowy. Zobaczymy co mi tam powiedzą, choć przez te niemal dwumiesięczne nieobecności pewnie niewiele. 

Będziemy się też starać o terapeutę do domu, bo to co syn ma z WWR, to trochę mało, biorąc pod uwagę też to jak wybitnie w tym roku choruje. Trochę nas to pewnie będzie kosztować, ale wiem, że warto w niego inwestować. Na przełomie ostatnich lat widać postępy i duszę diabłu bym sprzedała aby były następne. Póki co sami go nakłaniamy do kolorowania, nauki pisania literek, czytania, budowania z klocków czy układania puzzli. Niestety idzie to opornie, bo Maciuś się buntuje. Trzeba go dosłownie do wszystkiego mobilizować, a niekiedy już sami nie mamy do tego siły. 
W końcu będzie więcej czasu dosłownie na wszystko. No i mycie, obcinanie włosów i paznokci ciągle leży i kwiczy. Na szczęście kąpiel już nie jest walką o przetrwanie, tylko to mycie włosów straszna masakra. 

Faustynka za to jest bardzo chętna do nauki  pisania literek i cyfr, koloruje namiętnie każdego dnia i przechodzi z łatwością labirynty, poza tym jest bardzo kreatywna w zabawie. Taka z niej zdolna bestia, że nie mogę narzekać. Fakt, że zachowanie się u niej pogorszyło, bo naśladuje różne koleżanki, ale  może to i dobrze. Niech umie walczyć o swoje.


Jak już się uporamy z bieżącymi wydatkami, to zacznę odkładać pieniążki na pianino :D


Jakie plany na 2019 rok?
Zacząć nowe życie!


avocadostyle.pl



Z tego całego zadowolenia zapomniałam napisać,  że teść zrobił sobie z nas bankomat i o ile drobne pożyczki typu 20-50 zł można przeżyć (choć ja bym mu nie dała ani złotówki za to jak mnie traktowali), tak ostatnio zrobił się tak zuchwały, że chce wysępić 900zł! Bo babka niby obiecała dać Agusi (młodsza siostra męża przed 18stką) na prawko, ta się zapisała, a babka się wypięła i powiedziała że nie da. To teść innego sponsora teraz szuka. Mam nadzieję,  że mąż mu nie ulegnie i nie pożyczy, bo przecież wiadomo, że mu ojciec tego już nigdy nie odda. W ogóle nie powinien pożyczać nawet małej kasy, bo dyszka tu, dwie tam i po miesiącu uzbiera się stówka lub dwie, a to na drodze nie leży. Powinien powiedzieć "Nie mam, a nawet jakbym miał to i tak bym Ci nie dał, bo wiem, że nie oddasz". Jednak mój mąż jest za miękki na to i się tłumaczy, że musi mu pożyczać, bo jak będzie trzeba coś większego wnieść, np. szafę, to kto mu pomoże. To już się chyba bardziej opłaca obcego z ulicy zawołać i dać dwie dychy, niż stówkami ojca wspomagać do końca życia.  Najgorsze jest to, że mój mąż zamiast normalnie mu powiedzieć jak jest, że mamy wydatki, itp. to się mną zastawia i na mnie zwala, że się będę wkurwiać, co mnie bardzo obraża, bo ja się nie wkurwiam. Po co mam się wkurwiać? Szkoda mojego zdrowia, przecież i tak mu da. Moja teściowa też tak na wszystkich zwalała, ona była święta, ręce zawsze umyła. Mogłabym rzec, że wyssał to z jej mlekiem, ale przecież go nie karmiła. 
Zawiodłam się trochę.
Z resztą tacy wszyscy mądrzy, niech spiszą umowę w obecności świadków na jakiś określony czas, jak się chcą w pożyczki na takie kwoty bawić. A tak w ogóle to od kredytów i pożyczek jest bank a nie my, a Agnieszka to może sobie z 500+ zapłacić. Mamusia jej przesrała już całą kasę?

10 komentarzy:

  1. Właśnie miałam pytać jak z kąpielą Maćka w nowym miejscu, ale już widzę, że OK. Bardzo się cieszę. Myślę, że stopniowo reszta też się unormuje i dojdziesz do wniosku, że faktycznie największą blokadą wszystkiego było mieszkanie z teściami.
    Tatusiek w łaskę przychodzi, mówisz? Całe szczęście, że już was nie mogą kontrolować ani niczego wymuszać (bo mieszkacie u nich to im się należy). Teraz to może co najwyżej pięknie poprosić. :-D
    Uważam, że masz rację, powinnaś to wytłumaczyć mężowi i mówić mu do znudzenia, że odmawiając nie krzywdzi ojca, ale daje mu dobrą lekcję. Może teść przemyśli własne zachowanie wobec was, chociaż nie wiem czy tacy ludzie mają w ogóle przemyślenia. Ale fakt to fakt - z nieba wam nie leci, a na wszystko trzeba sobie zasłużyć. Argument z wnoszeniem szafy nie trafiony, bo tak naprawdę nie potrzebujecie ich do niczego. Teraz to oni powinni zabiegać o wasze względy i wybaczenie. Przyjdzie dzień gdy zatęsknią za wnukami.
    Ale się rozpisałam, sorki :-D

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeśli będę kiedyś świadkiem takiej prośby teścia o pożyczkę, to sama mu powiem że dla jego dobra mu nie pożyczę, bo muszą się w końcu nauczyć gospodarować pieniędzmi, a0 nie że ich każdy musi całe życie sponsorować. Kiedyś trzeba dorosnąć.
      Teść był do tego stopnia bezczelny, że kazał mujemu mężowi ode mnie wziąć tą kasę jak sam nie ma.

      Usuń
  2. Ale fajna ściąga :)

    Jej... z tą kasą to masakra... Powinien normalnie powiedzieć. Powiem Ci,że my teściowi ostatnio pożyczaliśmy kasę, drugi raz w życiu, nie mamy jakoś dużo oszczędności bo mieliśmy dużo wydatków (specjaliści dla małego itp. ) to mąż zadzwonił czy może... Ja nie miałam nic przeciwko, ale fajnie, że uzgodnił to ze mną. Szybko teść oddał i nawet prezent dla małego kupił. Także brawo.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To spoko się teść zachował.
      My właśnie też mamy dużo wydatków (meble,sprzęty...)

      Usuń
    2. Domyślam się ;) przecież to nie jest byle co... a jeszcze jak wcześniej nie oddawał to masz pewność, że nie odda.

      Usuń
    3. No właśnie, wiem że nie odda.

      Usuń
  3. Wiesz... pieniądze i rodzina to temat bardzo drażliwy. I chyba czasem lepiej jasno stawiać sprawę

    OdpowiedzUsuń
  4. Podczas ćwiczeń wytwarzają się endofiryny, dlatego masz lepsze samopoczucie. A warzywka? też je uwielbiam. Są lekkostrawne, nie obciążają układu pokarmowego, nie zamulają. Nie wyobrażam sobie posiłku bez warzyw :D
    No faktycznie, z tymi pożyczkami to słabo, ale najwięcej ciała to mąż daje. Szkoda, że brak Mu odwagi, żeby postawić sprawę jasno. I zgodzę się, że do takich rzeczy jak wniesienie czegoś zawsze można kogoś znaleźć. A prawko siostry? Czy to jest w ogóle sprawa Twojego męża? On ma swoją rodzinę, dwoje dzieci, w tym jedno ze specjalnymi potrzebami, w które trzeba inwestować więcej... Ma na co wydawać pieniądze.

    OdpowiedzUsuń