Nasze mieszkanie to nie przytułek!
Babka ani nie myśli o powrocie do swojego domu. Siedzi u nas trzeci dzień, a mąż nie wie co z nią zrobić.
Uważam, że powinien normalnie jej zaproponować, że ją odwiezie, żeby się nie tułała autobusami.
Z resztą jakim trzeba być człowiekiem, żeby nie widzieć albo udawać, że się nie widzi, że tu nie ma miejsca na takie zwalanie się na łeb.
Mówię mężowi, że ją musi odwieźć, a on się czuje bezradny. Czekają nas od jutra dwa bardzo intensywne dni. Nie mogę zmieniać planów, bo się babce uwidziało uciec z domu.
Ma przecież brata kilometr od siebie, który mieszka tylko z żoną w dużym domu. Dlaczego tam się nie zwali, tylko do nas do dwupokojowego mieszkanka.
Matko Kochana, ale mój mąż się czai.
Założę się że w piątek znowu do nas przyjedzie, bo ma RTG.
Nawet nie wiem co Ci doradzić...
OdpowiedzUsuńKochana Karinko,powiedz po prostu jutro rano babci ze dzis robicie(wy rodzina) to i to a babcia musi zajac sie sama soba.Pojutrze to powtorz i rob spokojnie swoje. Ona jest dorosla i mysle ze nie glupia i zrozumie ze zycie musi sie toczyc swoimi prawami. Ona to zreszta dobrze wie.Mysle ze wysiada czasami i jeszcze u was szuka resztek normalnosci ktorej w jej zyciu juz nie ma. Trzymaj sie kochane Dziecko
OdpowiedzUsuńPrzepraszam,zle sformulowalam. Nie resztek normalnosci bo u was jest 100 % super Normalnosc
OdpowiedzUsuńBoże. Współczuję...
OdpowiedzUsuńCzasem myślę, że w pewnym wieku ludzie mają tendencję do skrajności - albo absolutnie nic nie mówią, żeby "nie robić młodym problemu", albo właśnie zwalają się na głowę i ani im się widzi ruszyć... Choć z drugiej strony może to nie kwestia wieku, ludzie po prostu ostatnio tak mają... Przynajmniej ja widzę taką tendencję. Cóż, trzymam kciuki za owocny powrót do domu.
OdpowiedzUsuńDziewczyny, dzięki za wsparcie :*
OdpowiedzUsuńWymogłam na mężu żeby babcię odwiózł w niedzielę po południu. Uważam że nie ma nic obraźliwego w powiedzeniu jej "Choć babciu, odwiozę Cię dzisiaj samochodem, bo jutro nie będę miał jak, a nie chcę, żebyś się tułała autobusem z ciężkimi zakupami i kuchenką elektryczną (daliśmy babci naszą kuchenkę na dwa palniki, bo tam taki cyrk, że biedna nawet do kuchni już wejść nie może)".
Tak w ogóle, to jak babka wróciła do domu, to się okazało, że jej czajnik elektryczny, który jej daliśmy pół roku temu jej zabrali, żeby sobie nawet herbaty nie mogła na górze zrobić. Jestem prawie pewna że z kuchenką będzie to samo.
Ja rozumiem, że jest jej tam ciężko. Strasznie jej robią na złość, wyzywają, bo nie daje rady już na nich harować i bardzo mi przykro z tego powodu i wiem, że u nas jest jej lepiej.
Tylko to jest takie niestety jednostronne, jak ona potrzebuje pomocy. Na dzień babci do przedszkola Faustynki w styczniu nie przyjechała choć Młoda tak czekała. Przyjeżdża do nas tylko jak ją tam pobiją. Wtedy ucieka, szuka u nas schronienia.
Nie mam nic przeciwko żeby od czasu do czasu przyjechała w odwiedziny. Nawet jeśli to by było raz w tygodniu, ale uważam że na noc powinna wrócić do siebie. A przede wszystkim powinna się zapowiadać. Dzisiaj na przykład jesteśmy z synem w innym mieście u psychiatry, przy okazji chcemy trochę pozwiedzać, wrócimy do domu i w południe przyjdzie Pani sporządzać dokumentację na nowy okres SUO dla syna, po czym szybki obiad i jedziemy z Maćkiem do neurologa do jeszcze innego miasta. Nie mamy dzisiaj czasu żeby babcię gościć.
Z Maciusiem cyrk od nowa w nocy bo nie chce teraz spać u siebie. Jak babcia dwie noce w jego łóżku spała, to on musiał u nas i od nowa problem.
Wspolczuje Ci, ale zupelnie nie wiem, co poradzic. Niestety, babcia juz wyczula, ze u Was ma bezpieczne schronienie, wiec pewnie bedzie robic co jakis czas takie "naloty". Oby nie za czesto...
OdpowiedzUsuńAle jesli juz babcia jest, to wydaje mi sie, ze nie macie co calego grafiku ukladac pod nia. Wystarczy powiedziec, ze macie takie i takie plany, wiec musi sama sie soba zajac. W koncu jest dorosla. Gorzej z tym spaniem, bo jak macie dwupokojowe mieszkanie, to faktycznie nie ma jak sie pomiescic. Tyle, ze babcia sama powinna to zauwazyc. Ech, ciezka sytuacja...
Ja chyba za bardzo się nią przejmuję.
UsuńNa szczęście mąż ją odwiózł, ale faktycznie, muszę się zająć swoimi sprawami. Ona nie jest niedołężna, ma dwie ręce, dwie nogi. Powinna też zrozumieć że czasami może mi się nie chcieć czy mogę nie mieć siły żeby jeszcze gdzieś z nią po sklepach biegać. Tylko mam wrażenie że ona się obraża gdy ja idę coś załatwić, bo ona też by chciała, no ale nie zawsze się tak da.
Trochę rozumiem Twojego męża, bo jest po prostu tak wychowany, że uważa iż nie wypada wyprosić babki z domu. Co jego i jej wcale nie usprawiedliwia. Współczuje sytuacji :/
OdpowiedzUsuńNa szczęście udało się babcię odwieźć w niedzielę po południu :)
UsuńUffff, całe szczęście :)
Usuń:)
Usuń