czwartek, 5 września 2019

Zaczęłam wierzyć w cuda

Wyję jak bóbr.
Ze szczęścia.

Zmieniliśmy Maćkowi dentystę.
Nie mogliśmy dłużej czekać, bo wczoraj syn zwiał się z bólu i nad ząbkiem pojawił się ropień. Wizyta była umówiona dopiero na przyszły tydzień, mimo iż podkreśliłam, że z bólem. Dziś rano zadzwoniłam zowu do gabinetu z histerią, że dziąsło zaropiało i strasznie boli. Pani w rejestracji  powiedziała,  że nasza stomatolog przychodzi dopiero po 13 i wtedy jej zapyta czy da się dziś lub jutro Maciusia wcisnąć.

W między czasie umówiłam Młodego całkiem w innym miejscu prywatnie, dzisiaj na 15. Krótko przed tą wizytą otrzymaliśmy telefon, że możemy przyjść na 19:30 do Maćka dentystki.

Plan był taki, że jak się nie uda u nowej, to wieczorem pojedziemy do tej stałej.

W domu już od dłuższego czasu cudujemy,  żeby Młodego na dentystę odczulić. Kilka miesięcy temu zakupiliśmy dzieciom elektryczne szczoteczki i syn się w końcu przyzwyczaił,  że to buczy, drży i się kręci. Uzbroiliśmy się też w wykałaczki i nici dentystyczne, które w końcu zaakceptował i zaufał mi na tyle, że pozwala mi grzebać w swoich zębach. Na wszystko potrzeba czasu,  bardzo dużo czasu. Czasu i cierpliwości oraz nieskończenie wiele wytrwałości.
Telefon z wibracją mu przykładam do policzka, zakupiliśmy różnych brzęczących zabaweczek i tak samo go nimi po buzi dotykam.


Do nowego gabinetu z synem pojechał mąż, bo Młody chciał jechać z tatą. Ja chyba rozsyłam zbyt stresującą aurę, albo przez to że ja z nim jeździłam na szczepienia i na pobieranie krwi, stąd jestem tym złym rodzicem i nie chce już ze mną po lekarzach chodzić.

Chłopaki pojechali, a ja obgryzłam wszystkie paznokcie. Po 15 dostałam od męża SMS, że panie się zajebiscie Maciusiem zajmują i dał sobie borować.

Boże, kamień z serca!



Nie wiem co jest z tymi blondynkami, ale syn tylko z takimi współpracuje. Może autyzm po prostu widzi ludzką duszę i czuje przy kim może czuć się bezpiecznie. Nie wiem, ale jestem wniebowzięta.

Boże, Dziewczyny!  Nie macie pojęcia co ja przeżywam! Co za radość! Tyle problemów by odpadło, tyle stresów! Pieprzyć narkozę!

Następna wizyta za dwa tygodnie.







12 komentarzy:

  1. Z doświadczenia koleżanek wiem, że do dentysty ich dzieciaki chodzą z ojcami- jest krótka piłka i praktycznie zero problemów. Matki histeryzują co dodatkowo nakręca dziecko.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Maciuś zawsze do dentysty chodził z tatą i nigdy nie udało się nic zrobić.
      Chyba musiało go już niesamowicie boleć i wybrał mniejsze zło :)

      Usuń
  2. "jestem tym złym rodzicem i nie chce już ze mną po lekarzach chodzić" - ale mnie tym rozbawiłaś :D
    Cieszę się razem z Wami :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To tak jak "ten dobry i zły policjant" często przewijające się w filmach :D

      Usuń
  3. Super <3 ciesze sie razem z Toba 😁
    Poczytalam wczesniejsze posty, co do spadku energii to i ja diete zmienialam ale u mnie to ewidentnie tarczyca i musze brac leki 🤷‍♀️

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. :D
      Odstawiłam mięso i cukier i ograniczyłam gluten. Czuję się dużo lepiej.

      Usuń
  4. Brawo dla Maciusia i pan dentystek! ;) Moja siostra mowi, ze dentystka mojej siostrzenicy tak ja zawsze zagaduje i zabawia, ze mloda nawet nie wie kiedy ma zeby reperowane. ;)
    My chodzimy do gabinetu dla dzieci, pieknego, kolorowego, gdzie sa nagrody, smakowy fluor i takie tam pierdoly. A jak przychodzi do leczenia, to Bi tak swiruje, drze sie i kreci glowa, ze raz tez skonczylo sie tak, ze musiala wrocic z ojcem, bo ze mna nic nie dala sobie zrobic. A corka sasiadki autentycznie skonczyla pod narkoza, ale wtedy bylo juz tak pozno, ze zeby nadawaly sie tylko do wyrwania. To kolejny problem, bo musieli jej wlozyc takie specjalne wstawki, zeby pozostale zeby nie zamknely tej szpary i umozliwily wyrzniecie sie stalym...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Kurczę, z tymi dzieciakami to potrafi być różnie.
      U nas dochodzi to że Maciuś jest nadwrażliwy na dźwięki i dotyk z powodu autyzmu, więc tu był podwójny problem.

      Usuń