środa, 17 lipca 2019

Fachowcy od siedmiu boleści

Co to za fachowiec, który nie zna się na swoim fachu?

To tak jakbym ja, pianista, nie znała nut, a na ucho nadepnął by mi słoń!
Albo informatyk, który nie potrafi włączyć komputera?
Kierowca bez prawa jazdy?

No Kurwa! Co jeden to lepszy!
Idzie się załamać... Co za ludzie!
Narzekaliśmy na alkoholika, który płytki nam układał od listopada do lutego (raczej się z płytkami pierdolił niż układał, bo ponad 3 miesiące to lekka przesada na tak małym metrażu), ale przynajmniej ułożył je prosto. A ten człowiek,  który przyszedł wczoraj, miał do przyklejania 9 płytek w łazience. Efekt? Każda płytka sobie. Tak krzywo ułożonych płytek w życiu nie widziałam! Można by je określić płytkowym sudoku! 

A Panowie, którzy nam wejście do salonu wyburzali? Porażka! Zakurzyli pyłem ceglanym całe mieszkanie mimo pozakładanych wszędzie folii. No po prostu zdolni. 

Jeden rozwalał, drugi w tym czasie trzymał odkurzacz techniczny i wciągał pył i odłamki, ale... Tamten się drze: "No jak ten odkurzacz trzymasz?! No przybliż!  W górę, w prawo, tu, tu... No co Ty kurwa odpierdalasz z tym odkurzaczem? Nie widzisz jak się kurzy?" Drugi mu odpowiada: "Nie będę tego kurwa trzymał, bo się na mnie kurzy!"

Już nie wspomnę jak mi nowiutkie, wymuskane, wylizane panele zasrali. Człowiek każdy mebel filcem podkleja, chodzi w skarpetkach, pilnuje żeby żadna ryska nie powstała, a  tacy przyjdą i w dupie mają czyjąś podłogę. Suwają maszyny, kontenery z gruzem... Słabo mi...

I to firma remontowa! 

A wczoraj najlepiej. Przyszedł jeden już za kwadrans 8. Pobiegł do łazienki. Zesrał się i uciekł. Wrócił po 8 z drugim i maszyną do cięcia płytek, którą przy wnoszeniu walnęli w ścianę w salonie i pozostawili dwie wielkie grafitowe rysy. Więc jeszcze malowanie nas czeka. Jednak Panom już podziękujemy i sami ten remont dokończymy, bo w innym wypadku remont wykończy nas!

Jeden plus w tym wszystkim. Przynajmniej nie gadali o dupczeniu. 

Dziś rano przyjechał ich szef. Taki trochę nasz znajomy, dlatego też się spodziewaliśmy, że lepiej to wszystko będzie wyglądać. I mówię mu że płytki w łazience są krzywo. A on, że to za szafką, to nie będzie widać.
To po co my te płytki w ogóle dajemy za szafką skoro nie będzie widać? Trzeba było beton zostawić i chuj!

Żałuję że nie nakręciliśmy "Usterki". Było by się z czego pośmiać w przyszłości.

34 komentarze:

  1. O kuzwa... Ja bym nie zaplacila. Za szkody bym mocno potracila.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. No jasne że tak. Jak nam wystawi rachunek to mu powiem że za to co w łazience zostawili nie zapłacę a jak się będzie pluł to zarządzam zwrotu kosztów za płytki.

      Usuń
    2. Nam tylko jeden kladl plytki i robil gladzie, nie moge narzekac. Wszystko super, nie bylo picia ani innych niedorobek...

      Usuń
    3. Dlatego myslalam, ze tacy fachowcy to serio tylko w usterce w tych czasach... i zrobil kuchnie, lazienke, przedpokoj + gladzie w 2 tygodnie

      Usuń
    4. Fajnie że udał się Wam tak i sumienny człowiek.
      Niestety takich jak w usterce jest wielu

      Usuń
    5. Masakra :p naprawde nie do wiary...

      Usuń
  2. Nooo, fachowcy to temat rzeka. To teraz sobie wyobraz, co my mieliśmy podczas budowy domu �� ekip przewinelo się tu sporo i co jedna to lepsza. Nie narzekalismy tylko na jednych. Mam wrażenie, że moi rodzice myśleli, że się czepiamy i wydziwiamy. Ale... Wiosną sami robili remont i już wiedzą jak to jest.
    Łączę się w bólu ��

    OdpowiedzUsuń
  3. U nas tych ekpi się przewinęło sporo ale ogólnie dobrze robili teraz sobie nie pozwalają na fuszerke bo opinie idzie w świat i potem nikt ich nie bierze. Ale to u m wsi to każdy każdego zna itd.... ważne że juz mu końcowi.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. A tu widzę że ten właściciel firmy zbiera byle kogo do pracy chyba z ulicy spod monopolowego :P

      Usuń
  4. Nie strasz mnie, bo my na jesień planujemy remont mieszkania..

    OdpowiedzUsuń
  5. O ja Cie pitole! Mojej siostrze tak fachowcy zrobili brodzik w prysznicu, ze woda zalala sasiadow. Wezwali inna ekipe na ratunek. Niby naprawili, niby wszystko ok... dopoki nie okazalo sie, ze woda odbija w bok i zalala im sciane w salonie! :O

    Ja sie nieraz wkurzam na mojego M. bo on - perfekcjonista, wszystko chce robic sam. Nie jest zadnym fachowcem, posilkuje sie filmikami z YouTube, wszystko trwa miesiacami... Ale przyznaje, ze jak juz skonczy, to czy to lazienki, czy taras w starym domu, wszysciutko jest wymuskane na tip top. :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. O masakra z tymi fachowcami!

      Dobrze że mąż bierze sprawy w swoje ręce ;)
      Widzę że i u nas tak będzie.

      Usuń
  6. trzeba było im nie zapłacić. to skandal normalnie! zamiast remontu większa "rozpierducha" współczuję bo nas też to czeka. o zgrozo!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Jeszcze nie płaciliśmy. Ja przy rozliczeniu nie będę siedzieć cicho. Za łazienkę nie zapłacę.

      Usuń
  7. Niestety to tak samo jak z lekarzami...

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. To prawda. Chyba w każdym zawodzie są ludzie i parapety.

      Usuń
  8. A dlaczego nie zmieniliście ekipy na jakąś sensowniejszą?
    My robiliśmy spory remont (kafelki w dwóch pomieszczeniach, podłogi i szafki w zabudowie w trzech pomieszczeniach) i wyrobiliśmy się w 3 tygodnie.

    A z drugiej strony będąc w domu (bo chyba nie pracujesz zawodowo?) nie mogłaś ich bardziej zmobilizować?

    M.

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. 1. To była jedna z lepszych ekip i po znajomości, więc wydawało nam się że będzie ok.
      2. Zmieniać i czekać 2 tygodnie aż kolejni przyjdą, jak zależało nam aby w tym tygodniu skończyć? Przecież nie pozbawimy się na miesiąc łazienki dla kilku płytek.

      U nas ten remont był malutki. Już jest po, ale dokańczamy sami. Duży remont robiliśmy zaraz po kupnie mieszkania ostatniej jesieni i zimą. Ekipa z tej samej firmy i wszystko było git pomijając płytkarza pod wpływem.

      Myślałam, że przyjęłam fachowców.

      Nie, nie byłam w domu cały czas.

      No tak, to przecież oczywiste - powinnam nauczyć płytkarza kłaść płytki ;)

      Ale tak serio, następnym razem po prostu skombinuję maszynę do cięcia i sama te płytki przykleję :D

      Usuń
    2. Gdyby kładzenie płytek i robienie elektryki było takie proste...

      Usuń
    3. W poprzednim domu elektrykę robiliśmy z mężem całkiem sami. Ja kułam w pustakach tunele a mąż wprowadzał kable. Wszystko działało. Elektryk tylko podbił pieczątki w papierach. Więc takie trudne nie jest. Nie wiem jak z płytkami bo jeszcze nie układałam, ale wszystkiego można się nauczyć ;)

      Po prostu człowiek zleca fachowcom bo mu się wydaje że tak będzie szybciej, lepiej... I się zawodzi. Gdyby wszyscy profesjonalnie podchodziliby do swojej pracy, nie powstały by takie programy jak "Usterka" A to co tam pokazane to, wierz mi, tylko wierzchołek góry lodowej :/

      Usuń
    4. No cóż...Trzeba wiedzieć jeszcze jak te przewody połączyć. Ja też mogę się 'pochwalić' skuwaniem tynków czy kafli, ale nie powiedziałabym, że mam umiejętności w tym zakresie. A to, że elektryk podbił tylko pieczątki, to raczej o nim kiepsko świadczy. Mój mąż jest z wykształcenia między innymi elektrykiem i nigdy nie klepnął czegoś czego sam nie zrobił.

      Ja uważam, że z takimi fachowcami to krótki i na temat. My mieliśmy raz epizod z malarzami. Niby pracowici, niby wyrabiali się w czasie, ale gdzieś tam wódeczka i gdzieś tam piwko. Zaraz po robocie im podziękowaliśmy i nigdy już ich nie wzięliśmy bo nie będzie mi jeden z drugim pił po kątach, kiedy jest zatrudniony do konkretnej roboty.

      Usuń
    5. No wiadomo że trzeba wiedzieć jak je połączyć. Elektryk ostatnio nie wiedział, a mój mąż wiedział.

      A tamten podbił pieczątki ponieważ elektryka była bez zarzutu. Mąż interesował się tym od najmłodszych lat i znał się na tym. Uprawnienia zrobił rok temu, ale w jego przypadku to była jedynie formalność. Ludzie mają różne pasje i hobby ;)

      Usuń
  9. Podoba mi się Twój styl pisania, te wulgaryzmy są fajnie wkomponowane w tekst :)
    A co do samych fachowców, to chyba każdy ma z nimi przykre doświadczenia. Pewnie wynika to głównie z tego, że mamy zajebiście niski poziom bezrobocia, mamy rynek pracownika, więc wielu pracowników olewa pracę..

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na codzień nie przeklinam ;) To była wyjątkowa sytuacja.

      To też taki zawód. Nikt nie robi studiów z przyklejania płytek czy murowania ścianki. Jeszcze zapomniałam jak pożal się Boże elektryk gniazdko robił i tak kable pomotał, że co chwilę jak nie w przedpokoju to w łazience światło nie działo. Jeszcze chwilę i sama bym to podłączyła - technika poziom gimnazjalny.

      Na szczęście już po wszystkim. Jutro z mężem kilka paneli musimy wymienić i będzie git ;)

      Usuń
  10. Współczuję.
    Mój remont w 2009 był koszmarem. I też niby znajomy znajomego. Rozkuli mi łazienkę do gołego tynku i... więcej nie przyszli. Nie odbierali telefonów, czekaliśmy 3 dni, w końcu zamówiliśmy innych. No, ale weź, tyle czasu bez kibla i wanny!
    Okazało się, że dostali propozycję remontu restauracji i po prostu bez słowa nas zostawili.

    OdpowiedzUsuń
  11. Masakra z nimi🤯🤯🤯 ja się cieszę, że mam partnera który dużo sam potrafi zrobić, jakbym się miała z obcymi bujać, to bym utłukła...

    OdpowiedzUsuń
  12. Dlatego ja zawsze powtarzam, że jestem szczęściarą i mam w domu dwie złote rączki, które zrobią wszystko co sobie wymyślę jeśli chodzi o remonty :)

    OdpowiedzUsuń
  13. Odpowiedzi
    1. Bywa... Nie ma co się przejmować pierdołami ;)
      Ważne że już kończymy. Zamówiliśmy sobie nowe łóżko :D

      Usuń