piątek, 5 lipca 2019

Tydzień cudów i "fontanna rozkoszy"

Zacznę niechronologicznie, bo od wydarzenia ze środy. 
Jakiś czas temu, widząc, że Maciuś daje tacie troszkę podcinać nożyczkami włoski, umówiłam dzieciaki do fryzjera w całkiem nowym gabinecie niż do tej pory chodziłam z młodą. No i nadeszła ta środa - 3 lipca. Normalnie trzeba ją w kalendarzu zapisać jako wielkie święto rodzinne. Oczywiście Faustynka na pierwszy ogień, zażyczyła sobie podcinanie grzyweczki, bo resztę zapuszcza na wzór Roszpunki. Maciuś siedział na sofie tak zestresowany, że cały się trząsł (cud że w ogóle wszedł do gabinetu, tu już byłam pozytywnie zszokowana) i nawet kaszkietówki nie chciał ściągnąć, ale tłumaczyłam mu, że jak się nie uda, to go Pani tylko poczesze grzebieniem i obiecałam, co już wcześniej ustaliłam z Panią fryzjerką, że nie będzie do strzyżenia używana maszynka. Na fotelu usiadł święcie przekonany, że czeka go tylko czesanie grzebieniem. Fryzjerka podeszła do niego naprawdę rewelacyjnie, pytała się go nawet czy może zwilżyć mu włosy. Maciuś się nie zgodził, więc Pani nie nalegała. Zaczęła młodego zagadywać i obcinać nożyczkami. Udało się, a ja myślałam, że popłaczę się ze szczęścia!  Nie potrafię nawet opisać swojej radości! Nie ma takich słów, które oddały by to co czuję. 

W poniedziałek i we wtorek była u nas nowa terapeutka. Super! Naprawdę  nie spodziewałam się, że będzie tak profesjonalna. A obawiałam się, że po poprzedniczce będzie miała bardzo pod górkę. Od progu tak Maciusia zagadała, że nawet nie zauważył kiedy usiadł do biurka i zaczął pracę. Poza tym była przygotowana do zajęć, miała ze sobą materiały, po prostu wiedziała co ma z nim robić, a co za tym idzie zainteresowała go zajęciami.  Pani zachwycona, my pod wrażeniem. Rewelacja! Oby tylko nam się nie zmieniła. 

A teraz werble.
Wiem, bardzo osobiste i intymne wydarzenie. Być może nie powinnam o tym pisać, ale chciałabym normalnie krzyczeć o tym!
W sobotę tuż przed północą miałam swój pierwszy w życiu orgazm! Tak, pierwszy w życiu. Nie jestem zdolna do orgazmów łechtaczkowych, gdyż ta część mojego ciała jest przeczulona w takim stopniu, że jej dotykanie odczuwam jako łaskotanie lub ból. A to był mega, mega, mega orgazm punktu G, tzw. mokry orgazm/ kobieca ejakulacja. W życiu, w życiu bym się tego nie spodziewała. Myślałam, że cierpię na anorgazmię. A tu taka niespodzianka! Ale jaja... Orgazm  po którym  długo nie mogłam się uspokoić i dojść do siebie. Ja pierdzielę... Niesamowite. 


A z rzeczy mniej przyjemnych, a wręcz bardzo nieprzyjemnych mam dużo do napisania. 
Ale mi się nie chce. Rodzinka męża daje czadu, ale jestem tak podekscytowana ostatnim tygodniem, że spływa to po mnie ;)

18 komentarzy:

  1. Bardzo się cieszę, że idzie ku lepszemu. A fryzjerkę powinnaś wziąć do domu i urządzić jej kącik do zamieszkania :D
    Zresztą terapeutce też :D
    Co do ostatniego - gratuluję! Nie będę się rozpisywać, bo to faktycznie intymne. Ale super! :)

    OdpowiedzUsuń
  2. No to gratuluję... WSZYSTKIEGO ��

    OdpowiedzUsuń
  3. Oj widzę, że rzeczywiście idzie ku lepszemu :) w każdej dziedzinie !! ;) bardzo się cieszę, że zawalczyłaś o tą nową terapeutkę.

    OdpowiedzUsuń
  4. Czyli tydzień pełen wrażeń ;) Tak trzymać! I oby tak dale.. ;))

    OdpowiedzUsuń
  5. Fajnie,że terapeutka wam się lepsza trafiła, oby taka została! No i fryzjerka super ;)
    I gratuluje reszty :)

    OdpowiedzUsuń
  6. Ciesze się że jest dobrze

    OdpowiedzUsuń
  7. Super, że wszystko idzie dobrze :) zauważyłam, że ludzie boją się i wstydzą mówić o swoich doznaniach. Super, że Ty się odważyłaś :) jeżeli ktoś mi powie, że orgazm i seks nie jest ważny w związku, to mu powiem, popukaj się w głowę.To jest bardzo ważna strefa :) i nie może być zaniedbana :) seks jest super :)
    kasia

    OdpowiedzUsuń
  8. Bardzo się cieszę z sukcesów z Maciusiem. Wiem, jak trudno ruszyć z czymś do przodu, ile dłużej to trwa, niż u "zwykłych" dzieci, tym bardziej każdy krok na przód to święto!
    Z Twojego sukcesu też się cieszę :)

    OdpowiedzUsuń
  9. Gratulacje dla Maciusia za postępy z fryzjerem :)

    A z tym orgazmem to mamy gratulować Tobie czy mężowi? :D:D Haha. Szacun i ... lekkie zazdro. U mnie celibat od ponad 3 miesięcy... I konca nie widac. :/ (jak prywata to prywata :D)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Myślę że mężowi bardziej się gratulacje należą ;)
      Ciekawe czy na drugi orgazm będę czekać kolejne 31 lat :P

      A dlaczego od trzech miesięcy? Jakieś komplikacje po porodzie czy co się stało?

      Usuń
  10. Wpadlam z rewizyta. ;)

    Brawa dla Maciusia! Moj Mlodszy zawsze byl dziwny, bo np. do dzis lubi jak mu lekarze zagladaja tym wziernikiem w uszy. Starsza do dzis az sie wzdryga. Tak samo, cora kiedys ryczala przy podcinaniu wlosow, a przeciez ma dlugie, wiec nie trzeba jej obcinac, jak chlopcu, zaraz przy skorze glowy. Nik przy obcinaniu, nawet maszynka, siedzi bez ruchu i ma maslane oczy. :D

    No a to ostatnie... gratuluje! ;)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękujemy ;)
      Z tym obcinaniem u Maciusia problem jest bardzo złożony, bo syn ma autyzm, dlatego cieszymy się podwójnie :D

      Usuń